Trener ŁKS – Ireneusz Mamrot nie ma łatwego życia. Zewsząd spada na niego krytyka. Czy jest ona w pełni zasłużona?
ŁKS gra bardzo słabo. Drużyna, która słynęła z efektownego stylu, ma problemy z wykreowaniem sobie sytuacji. Pirulo i Antonio Dominguez – do niedawna najlepsi piłkarze pierwszej ligi – zaliczyli ogromny regres. Kryzys w łódzkiej drużynie jest na tyle duży, że co raz więcej kibiców i ekspertów przestaje wierzyć w awans zespołu, który – przypomnijmy – nie przegrał pierwszych 11 meczów.
Ze słabymi wynikami pojawią się nowe, często absurdalne teorie spiskowe. Wielu kibiców domaga się głowy trenera. Czy słusznie?
Mamrot to trener, który zespół buduje na dobrych relacjach. Po przyjściu do ŁKS-u podkreślał, że chce poznać każdego zawodnika i podejść do niego indywidualnie. Jak bardzo jest oddany drużynie, widać na konferencjach prasowych, na których odpiera ataki dziennikarzy na formę i grę swoich piłkarzy. Mamrot wziął nawet w obronę będących w słabej formie Pirulo i Piotra Janczukowicza. Hiszpan zachowuje się ostatnio dziwnie, jest agresywny, brakuje mu kreatywności, z której słynął. Trener ŁKS nie zgadza się z tą krytyką i szuka pozytywów w grze najlepszego strzelca łódzkiej drużyny. Janczukowicz marnuje sytuację za sytuacją, kibice w mediach społecznościowych domagają się żeby młodzieżowiec został odsunięty od składu. Mamrot tonuje nastroje przypominając, że pozyskany zimą piłkarz dochodzi do sytuacji strzeleckich i kwestią czasu jest, aż zacznie zdobywać bramki. Trener czujący, że drużyna kopie pod nim dołki, nie broniłby jej tak zawzięcie.
2. Mamrot nie ma pełnej swobody w swoich działaniach
Trener Marmot po przyjściu do ŁKS-u podkreślał, że w Arce, gdzie rodzina Kołakowskich sugerowała mu, których zawodników ma wystawiać w pierwszym składzie, cieszy się, że dostał w łódzkim klubie pełną niezależność. Niektóre decyzje personalne (posadzenie na ławce Domingueza) są kontrowersyjne, czym tylko udowadnia, że skład i ustawienie to jego autorski pomysł.
3. Piłkarze nie chcą awansować, bo latem musieliby odejść z klubu.
Carlos Moros Gracia, Arkadiusz Malarz i Łukasz Sekulski to jedyni zawodnicy ŁKS-u, którym po sezonie kończą się kontrakty. Reszta z łódzkim klubem związana jest na dłużej. Większość zawodników ŁKS chciałaby iść drogą Jana Grzesika – wpromować się w Łodzi i odejść do mocniejszego klubu. Nie ma mowy o tym, żeby któryś z piłkarzy czuł się spełniony i osiadł na laurach.
Jest teoria, że drużyna została zimą źle przygotowana fizycznie. Wielu ekspertów jako przykład daje Sandecję Nowy Sącz, której zawodnicy biegają szybko przez 90 minut, przewyższają rywali i dzięki temu wygrywają. Zawodnicy ŁKS-u przestali biegać. Snują się po boisku i nawet nie próbują wchodzić w pojedynki fizyczne z przeciwnikami.
Kolejny problem ŁKS to brak motywacji i koncentracji. Drużyna jest w kryzysie od listopada 2020. Jeżeli rozliczać trenera Wojciecha Stawowego za jego ostatnie osiem ligowych meczów, okaże się że ŁKS zdobył tylko pięć punktów. To mniej niż jeden punkt na mecz. Mamrot w dziewięciu spotkaniach uzbierał 11 punktów. Piłkarze łódzkiej drużyny nie potrafią otrząsnąć się z marazmu i wrócić do dobrej dyspozycji. Być może po świetnej serii 11 meczów bez porażki byli przekonani, że liga wygra się sama. Problem w tym, że minęło już pół roku, awans ucieka, a gra ŁKS-u z meczu na mecz jest gorsza. Problemy z koncentracją widać najlepiej po Mikkelu Rygaardzie. Jeden z najlepszych zawodników duńskiej ekstraklasy nie radzi sobie na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Wydaje się, że największy problem ŁKS-u leży w głowach piłkarzy. Oby rozwiązanie przyszło jak najszybciej, bo awans co raz bardziej się oddala.