Gdy 18 grudnia 2020 oficjalna strona ŁKS-u podała, że nowym zawodnikiem „Rycerzy Wiosny” zostanie Piotr Janczukowicz, fakt ten nie wzbudził zainteresowania kibiców ze stadionu przy Aleja Unii 2. Ot kolejny junior, który przychodzi wzmocnić idące po awans do trzeciej ligi rezerwy. Okazuje się jednak, że młody napastnik pozyskany z Olimpii Grudziądz może być remedium na większość problemów drużyny prowadzonej przez Wojciecha Stawowego.
Pytając kibiców Olimpii, o opinie na temat młodego zawodnika nie sposób jest nie być nastawionym pozytywnie do tego ruchu. Paweł Grzywacz redaktor portalu Watch Ekstraklasa, a przy okazji rodowity mieszkaniec Grudziądza, pytany o Janczukowicza odpowiedział „Gdy Piotr Janczukowicz trafiał do Grudziądza nie byłem zbytnim zwolennikiem tego transferu. Przychodził bowiem jako napastnik bez gola w sezonie 2018/19. Na pierwszoligowym froncie oglądałem go jednak już na skrzydle, ale ciężko było go nazwać najlepszym graczem na tej pozycji. W tym sezonie to właśnie on był liderem ofensywy zawodzącej drużyny z Grudziądza.”. Jego kolega z trybun Jacob Hopeman uzupełnia jego recenzję dodając: „W większości spotkań Olimpii Piotrek występował na skrzydle, głównie lewym, ale uważam, że lepiej gra gdy występuje na środku ataku. Jeśli mam być szczery to na skrzydle jest to bardzo niewidoczny zawodnik. Na ataku natomiast było z niego dużo pożytku. Brakuje mu jeszcze trochę wykończenia, ale myślę, że to też kwestia czasu. Egzekutorem na pewno nie jest. Dużo pracuje dla drużyny. Uważam, że to dobry ruch ŁKS-u, bo przez te półtora roku, które u nas spędził bardzo się rozwinął. W tej rundzie był na prawdę ważnym zawodnikiem. Największe atuty to zdecydowanie gra głową, gra tyłem do bramki i to że nie boi się iść jeden na jeden. Musi dopracować wykończenie, bo mógł mieć zdecydowanie więcej bramek. Co do jego dalszej kariery jestem optymistą”. Skrót najlepszego dotychczas występu młodego napastnika, można obejrzeć tutaj
Skąd taka analogia skoro jeden jest obrońcą, a drugi napastnikiem? Wolski jak wiadomo jest w stanie zagrać zarówno na obu bokach obrony, jak i jako defensywny pomocnik. Przez jego uniwersalność, drużyna dużo zyskuje. Szczególnie widać to w tym chorym sezonie, gdzie zawodnicy formacji defensywnej ŁKS-u, albo są pod formą, albo są na kwarantannie.
Janczukowicz jest natomiast uniwersalnym zawodnikiem ofensywnym. Kłopotów nie sprawia mu gra na skrzydle, lub klasyczna „dziewiątka”. Jeżeli prześledzimy pięć ostatnich, niewygranych przez ŁKS meczów widać, że to zdziesiątkowana formacja w ataku nie pozwoliła osiągnąć lepszych rezultatów. Z Górnikiem Łęczna z gry wykluczeni byli Corral i Sekuslki. Z Miedzią Legnica dziurę na skrzydle musiał łatać kompletnie nieprzygotowany motorycznie Trąbka. W meczu z Termalicą Nieciecza posypało się wszystko. Brakowało zarówno napastników, jak i Pirulo, w związku z czym na środku ataku rotowali między sobą Sajdak i Nawotka.
Posiadając w kadrze zawodnika, który radzi sobie na wszystkich newralgicznych pozycjach Wojciech Stawowy buduje sobie duży komfort. Zamiast przestawiać pomocników, bądź obrońców na atak w końcu ma gracza, który jest naturalnie uzdolniony do gry w ofensywie. Dodatkowo Janczukowicz różni się nieco od swoich kolegów napastników. Jest to bowiem dosyć szybki, dobrze wyszkolony technicznie piłkarz. Dodatkowym plusem jest fakt, że potrafi wykreować dogodną sytuację kolegom z drużny. Corralowi należy oddać, że też to potrafi. Sekulski natomiast jest już typowym egzekutorem. Element, w którym obecni napastnicy ŁKS-u są od Janczukowicza lepsi to na pewno siła fizyczna. Nie powinno to jednak nikogo martwić, gdyż piłkarz ten ma dopiero 20 lat i cały proces budowania masy mięśniowej przed nim.
Jeżeli Janczukowicz wejdzie do pierwszej drużyny ŁKS pozbędzie się kilku problemów w jednym momencie. Przede wszystkim zyskuje jakościowego napastnika, który gotowy jest wnieść nieco świeżości na pozycję od lat okupowaną przez ten sam typ napastników-”wieżowców” (Kujawa, Radionow, Sekulski, Corral).
Ponad to do czasu rozwiązania problemów z obywatelstwem dla Kelechukwu, oprócz prezentującego wreszcie dużą jakość Sajdaka, ŁKS boryka się z problemem młodzieżowców. Testowany na tej pozycji w meczu z Arką Gdynia Romanowicz nie zdołał przekonać do siebie trenera Stawowego. Gryszkiewicz jest dobry, ale po kontuzji wyraźnie się posypał i nie może do końca się wyleczyć. Arndt jest niezły, ale Malarz nie schodzi poniżej pewnego poziomu i tak szybko miejsca młodemu bramkarzowi nie odda. Bąkowicz i Radziński to zapewne melodie przyszłości. Sójka to duży talent, ale nadal nie jest gotowy do gry w pierwszej drużynie. Gmosiński i Piela, po okresie gdzie wydawać się mogło, że są o krok od seniorskiej piłki, nieco zniknęli. Symptomatyczny jest fakt, że ŁKS zajmuje ostatnie miejsce w tabeli PJS. Niby na boisku nie ma takiej pozycji jak młodzieżowiec, ale obowiązek wystawiania jednego nadal funkcjonuje, a co za tym idzie warto jest mieć możliwość zwiększenia rywalizacji między młodymi ambitnymi zawodnikami.
Czy Janczukowicz jest rozwiązaniem wszystkich problemów Rycerzy Wiosny? No wszystkich niekoniecznie, bo na lewej obronie nie zagra, ani nie znajdzie formy za Dąbrowskiego. Czy może stać się ważnym punktem zespołu i dać powiew świeżości ofensywie ŁKS-u? Jak najbardziej. Transfer, który przeszedł nieco w cieniu Rygaarda okazać się może kluczowym dla misji „Powrót do Ekstraklasy”.