Pojedyncze sukcesy, ale i spory niedosyt – łódzka alpejka, Magdalena Łuczak podsumowała zakończoną zimę.
Łodzianka ma za sobą wyjątkowo długi i wyczerpujący sezon – rywalizowała od połowy listopada do początku kwietnia (więcej TUTAJ). Zakończyła go na 13. miejscu w klasyfikacji giganta w Pucharze Europy oraz na 48. miejscu w klasyfikacji uwzględniającej wszystkie konkurencje rozgrywane w ramach tego cyklu. Wywalczyła też potrójne mistrzostwo Polski – w slalomie, w gigancie oraz w kombinacji. Jednocześnie Łuczak ma za sobą wiele niepowodzeń. Nie osiągnęła tego, na czym zależało jej najmocniej – kolejnych punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i pozytywnego wyniku na mistrzostwach świata w Courchevel-Meribél. O wnioskach wyciągniętych z doświadczeń ostatnich miesięcy, ale też o początkach swojej narciarskiej przygody opowiedziała w audycji „Szybciej, wyżej, mocniej” na antenie Studenckiego Radia ŻAK Politechniki Łódzkiej.
– To był dla mnie sezon w kratkę – zaczął się bardzo dobrze, potem miałam mocny zjazd, dalej było troszkę lepiej, ale złapała mnie kontuzja. Co prawda w porównaniu do zeszłego roku poprawiłam liczbę punktów rankingowych we wszystkich konkurencjach, ale dobrych rezultatów w poszczególnych zawodach było znacznie mniej niż bym chciała – podsumowała łodzianka.
Skąd wynikała różnica pomiędzy zeszłym sezonem, w którym Łuczak plasowała się w najlepszej trzydziestce m.in. w zawodach Pucharu Świata w Courchevel czy na igrzyskach olimpijskich w Pekinie a zakończoną właśnie zimą? – Zabrakło mi dni na śniegu. Przeszkodziło mi w tym grudniowe zapalenie oskrzeli, a potem kontuzja pleców. Podliczyliśmy, że łącznie przez miesiąc nie byłam na nartach – to było po prostu za dużo, żebym była w stanie to nadgonić. Przez to, że startowałam we wszystkich Pucharach Świata po kolei, a do tego dorzuciłam jeszcze pojedyncze starty w Pucharach Europy brakowało mi też czasu na odpoczynek i na trening. Ta zima była w pewnym sensie przetarciem, sprawdzeniem się w nowych warunkach, próbą tego, jak będę funkcjonować w kolejnych sezonach – powiedziała zawodniczka klubu UKS MitanSki Zakopane.
Wyjątkowo trudna była dla Łuczak seria niepowodzeń w zawodach Pucharu Świata – łodzianka startowała kolejno w Sestriere, Semmering, Kranjskiej Gorze, Flachau oraz Kronplatz, lecz za każdym razem kończyła rywalizację bez upragnionych punktów. – Najbardziej frustrujące było to, jak mało momentami brakowało mi do najlepszej trzydziestki – czasem to była kwestia setnych części sekundy, odrobiny szczęścia, minimalnego błędu albo nawet nieco innego ułożenia ciała na linii mety. Z drugiej strony dzięki temu co tydzień dostawałam sygnał, co mogę poprawić i to pomagało mi być coraz lepszą – przyznała.
Łódzka alpejka opowiedziała również o najważniejszej imprezie tego sezonu – mistrzostwach świata w Courchevel-Meribél – Mistrzostwa wypadły w okresie, w którym miałam największy problem z kontuzją pleców. To był moment, w którym nie byłam nawet w stanie normalnie się schylić. Razem z lekarzem kadry próbowaliśmy wszystkiego, ale nic nie pomagało. Byłam w Courchevel dziesięć dni, a na nartach spędziłam tylko dwa i oba były straszną męką. Było mi szkoda tym bardziej, że tamtejsze trasy były świetne, idealnie przygotowane. Teraz już tego nie zmienię, więc pozostaje mi tylko liczyć na to, że będą tam jeszcze organizować zawody w przyszłości i że będę miała okazję przełamać podczas nich tę złą passę – stwierdziła.
W zakończonym sezonie nie brakowało więc trudnych momentów, ale były też takie, z których olimpijka z Pekinu jest zadowolona. – Na pewno dobrze wspominać będę początek sezonu, gdy zaliczyłam fajne starty w Pucharze Europy. PE to zaplecze Pucharu Świata, ale trasy, na których rywalizuje się w tych dwóch cyklach właściwie się nie różnią, a czasem to w PE bywają nawet trudniejsze niż w PŚ. Wyniki mistrzostw Polski oczywiście cieszą, choć szczerze mówiąc, wyjazd na MP to dziś dla mnie bardziej miłe spotkanie na zamknięcie sezonu i okazja do porozmawiania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi niż zawody, na które szczególnie się nastawiam i do których specjalnie się przygotowuję – przyznała.
Całej rozmowy z Magdaleną Łuczak można posłuchać TUTAJ.