Kazimierz Moskal nie dokonał w składzie ŁKS-u żadnych zmian względem jedenastki, która wyszła na mecz z GKS-em Katowice. Na ławce rezerwowych zabrakło Macieja Radaszkiewicza i Adama Marciniaka. Pierwszy z wymienionych, w sobotę zagrał w sparingu rezerw z Zawiszą Bydgoszcz. Wychowanek łódzkiego klubu, według informacji Polsatu, zmaga się z kontuzją.
Już w pierwszej minucie ŁKS miał dogodną sytuację. Łodzianie wykonywali rzut wolny z bliskiej odległości. Uderzał Dawid Kort, ale nie udało mu się powtórzyć wyczynu Bartłomieja Pawłowskiego z meczu Widzewa z Jagiellonią.
W 12. minucie, ŁKS wyprowadzał kontrę. Bartosz Biel wyszedł sam na sam i umieścił piłkę w bramce, ale sędzia zasygnalizował spalonego. Łodzianie najbliżej pola karnego rywali byli po stałych fragmentach gry. Dawno, w Łodzi nie było piłkarza tak dobrze uderzającego ze stojącej piłki jak Kort. Wychowanek Pogoni Szczecin w tym aspekcie gry przebił nawet… Antonio Domingueza, który w tym sezonie został piłkarzem GKS-u Tychy, a w pierwszej połowie meczu był najbliżej pokonania Dawida Arndta.
Minęło pół godziny gry, kiedy Michał Trąbka stracił piłkę na połowie GKS-u. Tyszanie wyszli z groźną kontrą. Patryk Mikita próbował przerzucić piłkę do niepilnowanego Daniela Rumina, ale na szczęście Maciej Dąbrowski przeciął dośrodkowanie.
Niestety tak jak o występie Korta w pierwszej połowie można mówić w samych superlatywach, tak należy zganić Władysława Ochrończuka. Defensywny pomocnik nie radził sobie z piłkarzami drużyny z Tychów, podawał do tyłu, podejmował złe i nonszalanckie decyzje.
Ełkaesiacy, po jednym z wielu rzutów rożnych rywali, wyszli z groźną kontrą. Kort dośrodkował piłkę do Biela, bramkarz GKS-u źle obliczył tor lotu piłki. Łódzki skrzydłowy wybiegł za daleko i stoperzy zespołu z Tychów zatrzymało akcję.
Pod koniec pierwszej połowy, gra ełkaesiaków wyglądała solidnie, ale to nie wystarczyło. Nadal finalizacja akcji stwarzała im ogromne problemy.
W drugą odsłonę gry lepiej weszli tyszanie, ale już po chwili ŁKS wyszedł z groźną kontrą. W ogóle styl łodzian zadziwiał. W pierwszym meczu za kadencji Moskala, ełkaesiacy wymieniali dużo bezsensownych podań, spowalniali grę, pozwalali sobie na nonszalancję w defensywie. Z Tychami łódzki zespół postawił na pragmatyzm i kontry.W niewykorzystanych sytuacjach Biel zdobył hat-tricka. Środkowy obrońca tyszan popełnił niewybaczalny błąd w polu karnym – nie trafił w piłkę. W kozłującą futbolówkę, mógł uderzać skrzydłowy ŁKS-u, ale również nie trafił.
Po godzinie gry ŁKS zdobył gola. Trąbka wrzucił piłkę do boku. Marcel Wszołek dośrodkowywał, a akcję strzałem głową zamknął Pirulo. Zapachniało starymi czasami, kiedy Moskal pierwszy raz prowadził dwukrotnych mistrzów Polski. Koronkowa akcja sprawiała, że łodzianie prowadzili po raz pierwszy od czterech meczów.
Na 20 minut przed końcem meczu, boisko musiał opuścić Biel, który doznał kontuzji. Jego miejsce zajął Kelechukwu. Młodzieżowiec rozruszał nieco ofensywnę ŁKS-u, która po strzelonym golu osiadła na laurach.
Chociaż Arndt nie miał dużo pracy, bo GKS nie oddawał wielu celnych strzałów, to w trudnych momentach spisywał się bez zarzutów. Kibice ŁKS-u obawiali się, że nie wejdzie na poziom, który w poprzednim sezonie prezentował Marek Kozioł, ale w pierwszych dwóch spotkaniach zagrał naprawdę solidnie.
Dziesięć minut przed końcem, na boisku pojawił się Kamil Dankowski, rekonwalescent, który dopiero wraca do formy po ciężkiej kontuzji. Szansę dostał również Jan Kuźma, młodzieżowiec.
Ostatnie chwile spotkania przebiegały pod dyktando łodzian. Spokojnie kontrowali grę, a w ich decyzjach widać było dużą dojrzałość. Oby druga połowa w wykonaniu piłkarzy Moskala była zapowiedzą lepszych czasów. Kibice po poprzednim sezonie zasługują na jak najwięcej chwil radości.
GKS Tychy – ŁKS 0:1 (0:0)
0:1 Pirulo 61.
żółte kartki: Czyżycki – Ochrończuk, Dąbrowski, Pirulo, Balongo, Kowalczyk
GKS Tychy: Kostrzewski – Włkowicz, Buchta, Nedić, Mańka, Machowski (70. Dzięgielewski) – Dominguez, Czyżycki – Mikita (66. Radecki), Kozina (70. Połap), Rumin
ŁKS: Arndt – Szeliga, Monsalve, Nacho, Wszołek (80. Kuźma)- Ochrończuk (80. Dankowski), Trąbka, Kort – Biel (66. Kelechukwu), Pirulo, Balongo