A jednak! Piłkarze ŁKS-u nie zasłużyli na porażkę, pokazali charakter i z Krakowa wywieźli punkt. Kto był najlepszy?
Szczególnie w drugiej połowie, gdy Cracovia długimi fragmentami dominowała nad ŁKS-em spisał się dobrze. Przy obu straconych golach najmocniej zawinili zawodnicy z pola.
Bez szału, ale w kluczowych momentach dobrze uzupełniał się z Huseinem Baliciem. Nie przeszkadzał i trochę pomógł.
Grał lepiej od Leventa Gulena. O jego zaangażowaniu świadczą skurcze, które łapały go pod koniec meczu.
To on nie poradził sobie z napastnikiem Cracovii gdy padał gol na 1:0.
Grał na stronie z Tejanem, który często zbiegał ze skrzydła. Przez to miał więcej pracy. Wywiązał się z niej przyzowicie
Od początku bardzo się starał. Wydawało się, że jest nawet zbyt zmotywowany. Ale to jego rajd w ostatnich minutach meczu dał ełkaesiakom gola na wagę punktu. Kluczowy piłkarz beniminka.
Mógł otworzyć wynik spotkania, ale spudłował w bardzo prostej sytuacji. Po ośmiu minutach obejrzał żółtą kartkę. Nie ma bardziej irytującego piłkarza w ŁKS-ie.
Strzelił gola i popełnił fatalny błąd, po którym Cracovia wyszła na prowadzenie. Powinien postawić pizzę Stipe Juriciowi, bo uratował ŁKS i wyrównał na 2:2.
W pierwszej połowie, gdy ŁKS prowadził grę, był najlepszy na boisku. Później przygasł, prawdopodobnie dlatego, że nie miał siły.
Zaczął grać w drugiej połowie, gdy Balić opadł z sił. Zaliczył asystę przy golu na 2:2, bo zachował przytomność umysłu. A to jak wiemy, nie zdarzało mu się ostatnio często.
Podobnie jak Balić opadł z sił, chociaż w pierwszej połowie bardzo się starał.
Kolejna dobra zmiana młodzieżowca ŁKS-u. Najbardziej aktywny piłkarz łodzian w ostatnim kwadransie meczu.
Strzela mało, ale jak już wpadają to ważne gole. W piątek na wagę punktu, bo znalazł się w odpowiednim czasie i miejscu.