ŁKS przegrywa z Arką Gdynia. Bardzo słaby mecz łodzian.
Trener Jakub Dziółka zaskoczył kibiców i ekspertów składem, który wystawił na mecz. W pierwszej jedenastce nie znalazł się Michał Mokrzycki, którym zainteresowana jest Wisła Kraków. Jego miejsce zajął Mateusz Wysokiński. Do tego na “dziewiątce” został ustawiony nominalny skrzydłowy Husein Balić. To akurat pokazuje, jak bardzo ŁKS potrzebuje wzmocnień na tej pozycji. W końcu Arnau Arasa, który rozpoczął to spotkanie na ławce rezerwowych, to także nie jest napastnik z krwi i kości – w przeszłości zdarzało mu się grać na skrzydle. Na prawej stronie wyszedł młodzieżowiec Jędrzej Zając, a nie sprowadzony z Podbeskidzia Bielsko-Biała Maksymilian Sitek. Łącznie w podstawowym składzie pojawiło się czterech debiutantów, w tym trzech nowych zawodników – Łukasz Bomba, Antonio Majcenić, Mateusz Kupczak i Wysokiński.
Już w 6. minucie zagotowało się pod bramką ŁKS-u. Niekryty Tornike Gapraindaszwili oddał płaski strzał, który z linii bramkowej wybił Levent Guelen. Kilka chwil potem gdynianie wyszli na prowadzenie. Po raz kolejny bramce “Rycerzy Wiosny” zagroził Gaprindaszwili. Gruzin dorzucił piłkę na pole karne, Adrien Louveau przegrał pojedynek główkowy z Michał Marcjanikiem, a ten wpisał się na listę strzelców. Arka po strzelonym golu nie zamierzała się zatrzymywać i szukała drugiego trafienia. Cały czas spore problemy ełkaesiakom sprawiał Gaprindaszwili, który na początku spotkania, pozostawał nieuchwytny dla podopiecznych Dziółki. Generalnie w pierwszych 20 minutach Arka zdominowała przeciwnika. ŁKS ograniczył się jedynie do dalekich wybić i incydentalnych wyjść na połowę gospodarzy. Ełkaesiacy byli ustawieni zbyt szeroko i daleko od siebie, by przerwać dominację przeciwnika.
Pierwszą przyzwoitą okazję Łódzki Klub Sportowy miał dopiero w 21. minucie. Pirulo dośrodkował piłkę z rzutu wolnego wykonywanego na boku boiska i niewiele brakowało, żeby któryś z jego partnerów doszedł do tego zagrania. Kolejną szansę ŁKS mógł mieć pięć minut później, ale Pirulo zamiast podać lepiej ustawionemu koledze na lewej stronie, zdecydował się na strzał, który trafił prosto w nogę rywala. Ofensywa ełakesiaków wyglądał blado przede wszystkim dlatego, że jedynym środkowym napastnikiem był Balić, który nie czuł się dobrze na tej pozycji. Przegrywał pojedynki z silnymi obrońcami Arki. Niewidoczny był także Jędrzej Zając. Bardziej aktywny od skrzydłowego w ofensywie na lewej stronie był… lewy obrońca, Antonio Majcenić, który regularnie podłączał się do akcji ofensywnych.
W końcówce pierwszej połowy ŁKS w końcu zaczął grać na przyzwoitym poziomie i doprowadził do wyrównania. Antoni Młynarczyk wrzucił piłkę na pole karne, a Louveau strzałem głową umieścił ją w bramce. Francuz zrehabilitował się za błąd przy bramce dla rywala. Łodzianie w pierwszych 45. minutach grali słabo i tylko błysk geniuszu Młynarczyka uratował ich przed przegrywaniem do przerwy. Dość powiedzieć, że uderzenie Louveau było pierwszym celnym strzałem ŁKS-u w tym meczu.
Druga odsłona zaczęła się od tego samego elementu, jak zakończyła pierwsza, czyli dobrej akcji Młynarczyka. Skrzydłowy minął bocznego obrońcę Arki i dograł piłkę w środek pola karnego, ale z jego podania nie skorzystał żaden z piłkarzy ŁKS-u. W 60. minucie pojawiło się ryzyko, że czerwoną kartkę zostanie ukarany Guelen. Szwajcar zaliczył starcie z rywalem przed własną bramkę, po którym na boisku leżał zarówno gracz gospodarzy, jak i gości. Guelen w rozmowie z sędzią zarzekał się jednak, że nie faulował w tej sytuacji rywala i finalnie został ukarany tylko żółtą kartkę.
Trenerowi Dziółce zależało wyłącznie na zwycięstwie, więc w 67. minucie dokonał dwóch zmian w ofensywie. Arnau Arasa i Maksymilian Sitek zajęli miejsce bezbarwnych Balicia oraz Zająca. Niedługo po tych roszadach w składzie ŁKS-u to Arka mogła ponownie objąć prowadzenie. Dawid Gojny podciął futbolówkę w kierunku Gaprindaszwilego, a skrzydłowy oddał groźny strzał “nożycami”, który minimalnie minął lewy słupek bramki Bomby.
Po jednym ze starć z rywalem kontuzji nabawił się Pirulo, kapitan ŁKS-u i musiał zejść z boiska. Zastąpił go Michał Mokrzycki, który w pierwszej akcji po wejściu wyróżnił się dobrym odbiorem po stracie z piłki. Na murawie pojawił się także Aleksander Pawlak w miejsce Młynarczyka. 19-letni skrzydłowy był jedną z najjaśniejszych postaci w tym spotkaniu po stronie łodzian.
Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, to w 89. minucie na listę strzelców wpisał się Kacper Skóra. Zupełnie niekryty skrzydłowy oddał płaskie, precyzyjne uderzenie, które przeleciało między nogami Louveau i wpadło do bramki ŁKS-u. “Rycerze Wiosny” po raz drugi pokazali w tym meczu, jak nie powinno się zachowywać we własnym polu karnym. Zwłaszcza Louveau, który nie powinien pozwolić Skórze na strzał w tej sytuacji. W siódmej minucie doliczonego czasu gry arkowcy mogli podwyższyć prowadzenie, ale strzał Joao Oliveiry wybronił bramkarz gości. Do końca spotkania nic już się nie wydarzyło i to Arka zgarnęła trzy punkty. ŁKS sezon 2024/25 zaczyna od porażki.
Arka Gdynia 1:2 ŁKS Łódź
1:0 – Marcjanik 7′
1:1 – Louveau 45+2′
2:1 – Skóra 89′
Arka: Lenarcik – Gojny, Marcjanik, Górecki (Stolc 82′), Navarro – Oliveira, Borecki (Zieliński 70′) Vitalucci (Skóra 66′), Rzuchowski, Gaprindaszwili – Sobczak (Czubak 66′)
ŁKS: Bomba – Majcenić, Louveau, Guelen (Mihaljević 89′), Dankowski – Wysokiński, Kupczak, Pirulo (Mokrzycki 79′) – Młynarczyk (Pawlak 79′), Balić (Arasa 67′), Zając (Sitek 67′)
Żółte kartki: Guelen, Louveau