Mogło być ciut lepiej, ale i tak jesteśmy zadowoleni.
56 dni czekaliśmy na kolejny mecz zasadniczej części rozgrywek Fortuna 1. Ligi. Po 6 czerwca były oczywiście jeszcze mecze barażowe, ale co innego. Niby nie tak długo, a jednak nie mogliśmy się doczekać. Niby przez dużą część ostatniego sezonu głównie narzekaliśmy, a jednak tęskniliśmy za tym. Tęskniliśmy za meczami ŁKS-u i Widzewa. I w końcu się doczekaliśmy.
ŁKS na inaugurację zremisował na wyjeździe z GKS-em Tychy. Zawód? Z jednej strony tak, bo zawsze liczymy na zwycięstwa naszych drużyn, z drugiej… – Przyjechaliśmy tu po pełną pulę, ale szanujemy ten punkt – powiedział po meczu Kibu Vicuña i my się chyba z tym zgadzamy. Pierwsze koty za płoty. Gra nie była zła – trener był nawet z niej zadowolony, a znając potencjał ŁKS-u czujemy, że będzie dobrze.
Plusem meczu jest dla nas występ Mateusza Bąkowicza. Wiecie już, że młodzieżowcom kibicujemy szczególnie. A ten 20-latek zagrał w pierwszym składzie po raz pierwszy i był jednym z najlepszych piłkarzy łodzian. Bardzo nas to cieszy.
Minus? Martwi nas trochę forma Pirulo, bo to przecież kluczowy gracz drużyny z al. Unii. Ale wierzymy, że Hiszpan zaraz się rozkręci.
Po pierwszej kolejce jesteśmy mili dla piłkarzy naszych drużyn. Wiemy, że solidnie pracowali w okresie przygotowawczym. Zresztą w przypadku Widzewa musimy być mili, bo zagrali naprawdę bardzo dobrze i efektownie wygrali na inaugurację. Największy plus meczu? Kilku piłkarzy się wyróżniło, ale najbardziej zaimponowała nam gra ofensywna do końca całego zespołu. Mimo prowadzenia 2 i 3:0 widzewiacy chcieli więcej i więcej. Mecz w Polsacie Sport komentował były trener drużyny z al. Piłsudskiego 138 Marcin Kaczmarek (wypadł naszym zdaniem bardzo dobrze), ale pan trener przypomniał się nam właśnie dlatego, że za jego czasów zespół przy stanie 1:0 bardziej myślał o obronie, niż atakowaniu i zwykle kończyło się to źle.
Za nami pierwsza kolejka nowego sezonu, więc siłą rzeczy musimy sobie przypomnieć, jak nasze drużyny zaczęły poprzednie rozgrywki. ŁKS miał wtedy super ekipę i golił wszystkich aż miło. Na dzień dobry dał prawdziwy koncert w Opolu, gdzie wygrał z gospodarzami 4:0. Michał Trąbka był jak Zbigniew Wodecki, Pirulo jak Julio Iglesias, Samu Corral jak… Julio Iglesias (nie znamy więcej hiszpańskich piosenkarzy), a Łukasz Sekulski jak Krzysztof Krawczyk. A Widzew? Dostał baty od Radomiaka (dzisiaj śmiga w ekstraklasie) 1:4. Widzew był wtedy co najwyżej jak Gang Albanii.
Mamy początek sezonu, więc mamy debiutantów. O Bąkowiczu już wspomnieliśmy. W ŁKS-ie po raz pierwszy zagrali też Marek Kozioł, Bartosz Szeliga, Javi Moreno i Stipe Jurić. Ogólna ocena? Wychodzi coś koło 3+. Mogło być lepiej.
W Widzewie debiutantów było więcej. To Paweł Zieliński, Radosław Gołębiowski, Karol Danielak, Juliusz Letniowski, Abddul-Aziz Tetteh, Bartosz Guzdek i Kacper Karasek. Najlepsi? Zieliński zaliczył asystę, Danielak zdobył gola, więc siłą rzeczy zasłużyli na wyróżnienie, tym bardziej, że raczej spełnili też zadania na swoich pozycjach. Letniowski i Tetteh zaraz najpewniej wskoczą do składu, a młodzi niech się jeszcze uczą.
Byśmy zapomnieli, że debiutowali też trenerzy. Janusz Niedźwiedź zapamięta debiut bardzo dobrze. W przeciwieństwie do swojego pierwszego meczu na ławce swojego poprzedniego klubu, czyli Górnika Polkowice. W Pucharze Polski nasz widzewski Bruce Willis przegrał u siebie z Arką Gdynia 0:5. Teraz sam zrobił rywalom „Die hard” (po polsku w dość luźnym tłumaczeniu: „Szklaną pułapkę”).
Hiszpański trener ŁKS-u cieszy się połowicznie, ale i jego zwycięstwo przyjdzie. Wierzymy, że za chwilę.
„To nie był dobry sezon. To nie był nawet słaby sezon. Ale gorszy czas już za mną. Gol w ostatniej kolejce to zapowiedź kilkunastu w następnych rozgrywkach. Ja to wiem. Zrobię wszystko, by spełnić oczekiwania i pomóc w awansie” – napisał w mediach społeczościowych po zakończeniu poprzedniego sezonu Paweł Tomczyk. I co? W pierwszym meczu nowego miał dwie okazje, których nie wykorzystał. Nie mamy wielkich pretensji, bo poza strzałami, które nie dały goli, wszystko co wcześniej zrobił, zrobił naprawdę nieźle (i czy nie był faulowany w sytuacji nr 2?). Rozgrzeszamy (na razie). 22-latek wykorzystał za to karnego, co w jego przypadku jest przełamaniem, bo dwa ostatnie zmarnował. Strzelba więc wypaliła. Czekamy teraz na 7-nabojowego Colta, a potem na karabin maszynowy – taki z taśmą, co wywala pocisk za pociskiem.
Mamy w czym wybierać, bo padły cztery, z czego trzy naprawdę ładne. Michał Grudniewski i Karol Danielak nie dali bramkarzowi Sandecji szans po uderzeniach głowami, ale nie mogli wygrać z Antonio Dominguezem. Hiszpan huknął chyba z 25 metrów, praktycznie bez rozbiegu i bramkarz GKS-u mógł sobie tylko polatać. Do piłki dolecieć nie miał szans. Hiszpan w poprzednim sezonie zdobył 10 goli. Stawiamy, że tym razem będzie ich więcej, a on będzie większą gwiazdą od Pirulo. Zakład?
Co powinien zrobić w życiu każdy mężczyzna-piłkarz? Wiadomo – spłodzić syna, zdobyć gola i wygrać pewnie na inaugurację sezonu. Michał Grudniewski wszystko to zrobił. Po pięknej bramce była oczywiście kołyska (widzicie ją na zdjęciu). Brawo panie Michale i szczerze gratulujemy – synka i gola. Bardziej synka, ale gola też.
Swoją drogą, skoro Gunnarsson to syn Gunnara, to czy syn Grudniewskiego to Lipcowski, skoro urodził się w lipcu? Przy pierwszej okazji zapytamy o to Dariusza Szpakowskiego (naszym zdaniem powinien komentować finał – ten jeden mecz byśmy jeszcze wytrzymali).
Reklama
Była tylko jedna drużyna, która zagrała lepiej od Widzewa. Miedź Legnica wygrała z Odrą Opole 4:1 i jest pierwszym liderem Fortuna 1. Ligi. Drugi jest Widzew. Wygrały jeszcze Puszcza Niepołomice, Korona Kielce i Chrobry Głogów. ŁKS na razie – razem z innymi zespołami – na ósmym miejscu.
GKS Tychy – ŁKS 1:1
Widzew – Sandecja Nowy Sącz 3:0
Arka Gdynia – Zagłębie Sosnowiec 1:1
Górnik Polkowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1
Odra Opole – Miedź Legnica 1:4
GKS Katowice – Resovia 2:2
Stomil Olsztyn – Chrobry Głogów 1:2
Korona Kielce – Skra Częstochowa 2:0
GKS 1962 Jastrzębie – Puszcza Niepołomice 0:2
W następnej kolejce ŁKS zmierzy się u siebie ze Skrą (i naszym zdaniem wygra), a Widzew na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec (i też wygra).
Autor: Wieczny rezerwowy