Po czterech kolejkach bez wygranej Widzew wciąż jest na drugim miejscu w tabeli, ale jego przewaga nad rywalami stopniała. Czy przełamie się w meczu z Sandecją Nowy Sącz?
W Widzewie bronią się przed stwierdzeniami, że drużyna jest w kryzysie. Inaczej jednak nie można nazwać sytuacji, kiedy w czterech ostatnich meczach jeszcze wtedy lider Fortuna 1. Ligi zdobywa zaledwie dwa punkty, czyli traci dziesięć. Trudno krytykować widzewiaków za remisy z ŁKS-em czy Miedzią Legnica, które nie mają gorszych zespołów, a być może nawet bardziej wyrównane, jednak pogrom w Bielsku-Białej, a zwłaszcza przegrana z Resovią drużynie z aspiracjami nie przystoi.
Okolicznością łagodzącą są braki kadrowe, bo każdy z najważniejszych przeciwników miałby kłopoty, gdyby musiał zagrać bez dwóch czy trzech liderów. Nie zmienia to jednak opinii, że Widzew na wyjazdach gra słabo. Najgorzej ze ścisłej czołówki. Miedź, Korona Kielce i Podbeskidzie zdobyły poza domem więcej punktów, a stara zasada głosi, że prawdziwą siłę drużyny poznaje się poza własnym stadionem.
Czy przełamaniem będzie mecz z Sandecją? Gospodarze praktycznie całą rundę grali poza Nowym Sączem, gdyż ich stadion był w remoncie. Mimo to zdobyli aż 29 punktów. Gdy w ubiegłym tygodniu wrócili do odnowionego domu, przegrali 0:1 ze Skrą Częstochowa. Nie można jednak sugerować się tym wynikiem, bo na Widzew mobilizują się wszyscy rywale. Punkty zdobyte z najbardziej utytułowanym pierwszoligowcem smakują znacznie lepiej.
Poza tym w Nowym Sączu gra się ciężko, o czym Widzew przekonał się w poprzednim sezonie, kiedy przegrał 1:3, choć grał z przewagą dwóch zawodników. Sandecja prowadzona przez Dariusza Dudka, byłego zawodnika drużyny z al. Piłsudskiego, to zespół doświadczony, wybiegany i bardzo waleczny. W składzie ma trzech eks-widzewiaków: Sebastiana Rudola, Bartłomieja Kasprzaka i Roberta Prochownika, który jest wypożyczony. Defensywę tworzą zawodnicy, z który najmłodszy jest Rudol (26 lat), a oprócz niego z reguły grają Michal Piter-Bućko (36), Tomasz Boczek (31) i Kamil Słaby (28). W pomocy są Damian Chmiel (34), Maciej Małkowski (36), Damir Sovsić (31).
Na szczęście Widzew najgorsze ma już chyba za sobą, bo przy ustalaniu składu można brać pod uwagę Krystiana Nowaka (opuścił cztery kolejki) i Daniela Tanżynę. Nie mogą wystąpić Juliusz Letniowski i Mattia Montini, którzy są kontuzjowani. I waśnie w ataku trener Niedźwiedź ma największy kłopot ponieważ obniżkę formy przechodzi Bartosz Guzdek.
W pierwszej kolejce tego sezonu Widzew wygrał z Sandecją, lecz wynik był lepszy od gry, co przyznał Nowak. Wtedy wspierało go 13 tys. kibiców, a w poniedziałek stadion będzie pusty, bo policja nie zgodziła się na wpuszczenie nawet 999 osób podczas imprezy niemasowej. – To nie sprzyja Widzewowi, przyzwyczajonemu do dopingu. Atmosfera będzie jak na sparingu, ale trzeba sobie z tym poradzić – uważa Radosław Mroczkowski, były trener Widzewa i Sandecji, z którą awansował do ekstraklasy.
Sandecja Nowy Sącz – Widzew Łódź, poniedziałek, godzina 18
Janusz NiedźwiedźRadosław MroczkowskiSandecja Nowy SączWidzew Łódź