– Nie czuję się rzucony na głęboką wodę – powiedział Marcin Matysiak, nowy trener ŁKS-u.
Po porażce w 70. derbach Łodzi ŁKS zmienił trenera. Piotra Stokowca na tym stanowisku zmienił Marcin Matysiak. Pierwszy mecz pod wodzą nowego trenera łodzianie rozegrają w najbliższy piątek. Beniaminek zmierzy się w Szczecinie z tamtejszą Pogonią.
Matysiak w ŁKS-ie najpierw trenował drużyny juniorów, później zespół rezerw, a ostatnio był jednym z asystentów w sztabie Stokowca. 43-latek obejmuje zespół w trudnym miejscu, bo ŁKS do miejsca dającego utrzymanie traci jedenaście punktów. Nowy trener łodzian uważa jednak, że ta sytuacja jest jeszcze do uratowania.
– Nie czuję się rzucony na głęboką wodę. Wierzę w to, że jako sztab, w odpowiedni sposób będziemy pracować, że zawodnicy kupią to co im zaproponujemy i razem stworzymy fajny zespół. Zawsze kiedy się wypowiadam, to mówię w liczbie mnogiej w pierwszej osobie „my”, bo właśnie chcę stworzyć taki zespół, gdzie jeden za drugiego będzie mocno walczył i na tym bardzo mi zależy – powiedział Matysiak.
Nowy trener ŁKS-u chce przeprowadzić ewolucję, a nie rewolucję. I może to dobrze, bo czasu przed jego debiutem w roli pierwszego trenera ŁKS-u jest niewiele.
– Myślę, że nie ma nigdy w życiu sytuacji beznadziejnej, że z każdej sytuacji można w odpowiedni sposób wyjść. Czasu jest niewiele, bo tak naprawdę w piątek czeka już nas kolejne ligowe spotkanie. Wiadomo, że musimy się skupić na rzeczach najważniejszych. Myślę, że nie będzie tutaj jakiejś znaczącej rewolucji, ale ewolucji. Już w tym pierwszym meczu chciałbym, żeby była widoczna cząstka mnie, cząstka tego co jako sztab zaproponowaliśmy zawodnikom przez te dwie jednostki treningowe. Chciałbym, żeby to było widoczne w następnym spotkaniu – dodał Matysiak.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.