Kolejni zagraniczni piłkarze dołączyli do Widzewa, a to oznacza, że łódzki klub staje się jeszcze bardziej międzynarodowym klubem. Tylko trzy w PKO Ekstraklasie stawiają na obcokrajowców chętniej.
Najpierw przyszedł Ivan Krajcirik, ale on zajął miejsce innego Słowaka Henricha Ravasa, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tyle że później z kadry Widzewa odpadli Patryk Stępiński, który odszedł do Ruchu Chorzów, oraz Filip Przybułek, którego klub zamierza wypożyczyć do niższej ligi, by się ogrywał. 20-latkiem interesuje się m.in. Skra Częstochowa.
Dwóch Polaków odeszło, a dwóch przyszło, bo w ostatni weekend kontrakty podpisali Noah Diliberto oraz Lirim Kastrati. Przy okazji warto wspomnieć, że w przeszłości w Widzewie grał tylko jeden z piłkarz paszportem francuskim i był to Thomas Phibel. Pochodzący z Gwadelupy obrońca grał w czerwono-biało-czerwonych barwach w latach 2012-2013. Nigdy w Widzewie nie było za to zawodnika z Kosowa, więc Kastrati jest pierwszy.
Najliczniejszą grupę obcokrajowców w historii klubu z al. Piłsudskiego 138 stanowią Brazylijczycy (14) przed Litwinami (9) oraz Nigeryjczykami i Hiszpanami (po 7). W ostatnich latach w Polsce jest moda na tych ostatnich i dobrym przykładem tego jest Widzew, w którego barwach jest już trzech amigos: Fran Alvarez, Juan Ibiza oraz Jordi Sanchez.
Biorąc pod uwagę fakt, że w tym sezonie w barwach łódzkiej drużyny grał już Ravas, oraz to, że niemal na pewno wystąpią w nich Diliberto i Kastrati, to liczba zagranicznych piłkarzy, którzy w tym sezonie wystąpili w lidze w Widzewie będzie wynosiła 15. To sporo. To już ponad połowa kadry. A przecież niewykluczone, że do drużyny dołączy w tym oknie ktoś jeszcze i mowa własnie o obcokrajowcu. Mówi się, że może to być Samuel Shashoua, angielski napastnik z hiszpańskiego Albacete.
W tym oknie Widzew ściągnął tylko samych zagranicznych graczy. W poprzednim – letnim – z ośmiu nowych zawodników trzech była z Polski. To Antoni Klimek, Dawid Tkacz i Jakub Szymański (z Janem Krzywańskim kontrakt podpisał pół roku wcześniej). Wcześniej, poprzednią zimą sprowadzono tylko Łotysza Andrejsa Ciganiksa.
Szefowie Widzewa od jakiegoś czasu tłumaczą, że po prostu łatwiej jest ściągnąć obcokrajowca, niż rodzimego gracza, bo są po prostu tańsi.
Zobaczymy jeszcze, jak klub z Serca Łodzi wygląda na tle innych klubów w PKO Ekstraklasie. Biorąc pod uwagę tylko piłkarzy, których trenerzy wystawiają (za transfermarkt.pl), a nie same kadry, to najbardziej międzynarodowym klubem jest Raków Częstochowa, którego ponad 74 procent zawodników to gracze zagraniczni. Druga jest Pogoń Szczecin – 69,6 procent, a trzeci Lech Poznań – 66,2 procent. Kto jest czwarty? Właśnie Widzew. Łódzki klub stawia na zagranicznych piłkarzy w stosunku 60,5 do 39,5 procent do polskich zawodników i ta przewaga rośnie.
CZYTAJ TEŻ: Widzew w TOP 4? Prezes Rydz ma ambitne plany
W PKO Ekstraklasie jest dziesięć klubów, które chętniej wystawiają zawodników ściągniętych spoza Polski, niż rodowitych graczy. Pozostałe wciąż chętniej stawiają na naszych. Najbardziej Ruch Chorzów, którego Polacy stanowią 96,1 procent wystawianych piłkarzy. Nowy trener Janusz Niedźwiedź raczej na pewno tego nie zmieni.
Na jakich zawodników najlepiej stawiać? Nie da się na to jednoznacznie odpowiedzieć. Oczywiście zawsze lepiej (choćby dla polskiej piłki), gdy w drużynie jest nie tylko więcej Polaków niż obcokrajowców, a już w ogóle najlepiej, by było w nim jak najwięcej graczy z miasta, z którego pochodzi klub. Po odejściu Stępińskiego w kadrze Widzewa jest już tylko jeden łodzianin – Ignacy Dawid. Najbardziej związany z klubem Bartłomiej Pawłowski pochodzi z Błaszek pod Łodzią.
Patrząc na pierwszą szóstkę PKO Ekstraklasy po jesieni, lepiej stawiać na piłkarzy zagranicznych, bo wszystkie: Śląsk, Jagiellonia, Lech, Raków, Legia i Pogoń, chętniej dają grać obcokrajowcom.
Ale czy to dobrze dla polskiej piłki, to już inna historia… Nam pozostaje mieć nadzieję, że wiosną więcej szans na grę dostaną właśnie wspomniany już Ignacy Dawid, czy Paweł Kwiatkowski, nie łodzianin, ale chłopak z Akademii Widzewa. A może pojawi się ktoś jeszcze?