Widzew przegrał z Koroną Kielce przed własną publicznością. Jednym z zawodników łódzkiego klubu, którzy próbowali szczęścia pod bramką rywala, ale jego próby spełzły na niczym, był Michał Żyro. Co do powiedzenia po meczu miał środkowy obrońca czerwono-biało-czerwonych?
Widzew Łódź przegrał po raz pierwszy w tym sezonie PKO Ekstraklasy na własnym obiekcie. Nieoczekiwanie pogromcą podopiecznych Daniela Myśliwca została Korona Kielce, która na wyjazdach nie radzi sobie najlepiej [CZYTAJ WIĘCEJ O MECZU].
– Wróciły demony z zeszłego sezonu. Wtedy mieliśmy podobny mecz z Wartą i pewnie jeszcze kilka by się znalazło. Kontrolujemy grę, mamy stuprocentową sytuację, tak jak w pierwszej połowie, której nie wykorzystujemy i w efekcie tracimy trzy punkty. Chcieliśmy podtrzymać naszą passę na własnym stadionie, a to się nie udało. Jesteśmy wściekli, bo dodając do tego meczu w Gdańsku, to straciliśmy już pięć punktów – mówił tuż po spotkaniu Mateusz Żyro.
Łodzianie dłużej w tym spotkaniu trzymali piłkę i mieli optyczną przewagę. Korona Kielce odgryzała się jednak często groźnymi kontrami, w których udział brał Mariusz Fornalczyk. To właśnie z tym zawodnikiem ogromne kłopoty miał Marcel Krajewski zmieniony później przez Lirima Kastratiego.
CZYTAJ TAKŻE: Widzew zagra w Zielonej Górze. Co z kibicami?
Mecz z Koroną to kolejne spotkanie, w którym Widzew wcale punktów tracić nie musiał. Tak samo było w Katowicach i w Gdańsku.
– Patrząc na przebieg tych meczów, to naprawdę jesteśmy lepszą drużyną, ale brakuje tej kropki nad “i”. To boli. Musimy ciężko trenować, bo sposób gry jest dobry, ale brakuje finalizacji, żeby zdobywać te bramki. Z całym szacunkiem do rywala, ale spotkanie z Koroną powinniśmy zamknąć w pierwszej połowie – mówił szczerze Żyro.
Widzewiacy stracili bramkę po tym, jak Nagamatsu dobił strzał Błanika z rzutu wolnego. Wydaje się, że błąd przy tym golu popełnił Rafał Gikiewicz, który wypluł piłkę wprost pod nogi gracza Korony. Nie pomogli swojemu bramkarzowi jednak koledzy, zupełnie nie asekurowali Gikiewicza po pierwszym strzale.
– Zabrakło naszej asekuracji przy golu. Powinniśmy od razu doskoczyć do naszego bramkarza. Mimo to, już wcześniej powinniśmy strzelić gole i po prostu wygrać to spotkanie – skomentował Mateusz Żyro.
CZYTAJ TAKŻE: Pożegnaliśmy Redaktora Widzew. “To klubowa legenda” [ZDJĘCIA]
Środkowy obrońca łódzkiego klubu zdradził, że dopiero w poniedziałek drużyna dokładnie przeanalizuje ten mecz, żeby nie robić tego z gorącymi głowami.
– Na gorąco, pod wpływem emocji nie będziemy tego analizować. Wszyscy są wściekli za ten wynik. Na pewno, gdy wrócimy w poniedziałek, to będziemy dużo rozmawiać. Musimy to przełożyć na czyny na boisku. Nasi kibice bardzo nas wspierają i dla nich chcieliśmy dalej tworzyć tę twierdzę. To się nie udało. To był duży zawód zarówno dla nich, jak i dla nas. Bardzo tego żałujemy. Za ich wsparcie dziękujemy – zakończył Żyro.
CZYTAJ TAKŻE: Trener Widzewa: Byliśmy niekonsekwentni i zawiedliśmy