Mimo wygranej 2:0 najlepszym zawodnikiem Widzewa był bramkarz. Był też antybohater meczu z GKS Jastrzębie.
Bez dwóch zdań gracz meczu. Pozornie ociężały, mało ruchliwy, lecz mający doskonały refleks i umiejętność ustawiania się. No i jeszcze szczęście, co u bramkarza jest ważnym składnikiem powodzenia. Bronił kapitalnie, był niczym ściana przy strzałach zawodników GKS Jastrzębie. Gdy piłka w pierwszej połowie nie zdołał skierować piłki do przodu lub w bok, odbiła się ona najpierw od ziemi, a później przeleciała nad poprzeczką. Gdyby był w Widzewie od początku sezonu…
Poprawny występ ukoronowany asystą. Wykorzystuje szansę, jaką dostał po pauzie Łukasza Kosakiewicza za kartki. Chyba nikt w Widzewie nie tęskni już za poprzednikiem. A poza tym Stępiński lepiej dośrodkowuje od Kosakiewicza, o czym przekonaliśmy się przy golu Daniela Tanżyny.
Silny, szybki – jak na stopera, nie popełniający prostych błędów. Zaliczył bardzo dobry mecz, kolejny.
Sprzyjało mu szczęście. Przykłady są dwa: pierwszy to gol, mocno przypadkowy, bo Tanżyna nie kontrolował, gdzie wpada piłką (chyba odbiła się mu od ręki); drugi – w końcówce popełnił fatalny błąd, tracąc piłkę przed polem karnym. Za sobą ma jednak świetnego Wrąbla. Występ dobry.
Najlepszy z obrońców Widzewa. Mniej widoczny w ofensywie, za to w obronie bardzo pewny. Z meczu na mecz gra lepiej.
Wreszcie strzelił gola. Miał dwie okazje, z których wykorzystał połowę. Nie mógł jednak nie trafić, bo był blisko pustej bramki. Ale niezależnie od tego był bardzo aktywny, widoczny i pożyteczny. Wreszcie.
Jak zwykle pracowity, twardy, nieustępliwy. W takich trudnych meczach widać jednak, że kreowanie gry sprawia mu problem.
Do 45 minuty jeden z najlepszych w drużynie Widzewa. Nie tracił piłek, potrafił niekonwencjonalnie podać, stwarzając dobrą sytuację. Od tak doświadczonego zawodnika trzeba jednak wymagać myślenia na boisku, a jego dwa faule były delikatnie mówiąc bardzo głupie. Najpierw sfaulował bramkarza, mimo że nie miał szans dojść do piłki, później zaryzykował ostre wejście na połowie rywala. Za to pała!
W pierwszej połowie irytujący wolną grą, przetrzymywaniem piłki i złymi wyborami. W drugiej połowie pokazał jednak, dlaczego pół ekstraklasy chce go mieć. Podanie do Michalskiego przy golu na 2:0 – fantastyczne.
Jeszcze daleki od formy sprzed kontuzji. Biega, walczy, ale piłkarskiej jakości w tym jest za mało. Trudno się jednak dziwić, bo przecież przez rok się leczył.
Jeden z gorszych meczów kapitana Widzewa w tym sezonie. Nie miał ani jednej dobrej sytuacji do zdobycia gola.
Bardzo dobra zmiana. Biegał w środku boiska tak dużo, że nie było widać braku jednego zawodnika. Dlatego zasłużył na wysoką ocenę.
Wszedł, żeby pomóc w utrzymaniu prowadzenia. I kilka razy udało mu się przytrzymać piłkę daleko od swojej bramki.
Grał krótko i niczym specjalnym się nie wyróżnił. A nie, wróć… Dostał kartkę za dyskusję z sędzią.
Miał jedną okazję, ale strzelił w boczną siatkę.
Grał za krótko, żeby można go było oceniać