Pomimo czterobramkowego zwycięstwa w ważnym meczu, podczas spotkania z dziennikarzami po trenerze ŁKS-u nie było widać entuzjazmu. Wręcz przeciwnie, Kazimierz Moskal mówił z olimpijskim spokojem i raczej tonował nastroje niż uderzał w hurraoptymistyczne tony, co jednak nikogo, kto zna styl jego pracy nie powinno szczególnie dziwić. – Chciałbym podziękować zawodnikom, ale też wszystkim, którzy pracowali na nasz dorobek: fizjoterapeutom, trenerom, całemu sztabowi. Przyjechaliśmy tu z założeniem, żeby z przytupem zakończyć ten rok i to się udało. Myślę, że przed meczem nikt nie spodziewałby się takiego wyniku. W piłce czasem tak jednak bywa. Wciąż uważam, że GKS ma bardzo solidną drużynę. Dziś po prostu trafili na lepszych – podsumował piątkowe spotkanie.
Czy droga od pierwszego meczu z GKS-em przegranego u siebie 0:2 do piątkowej deklasacji pokazuje, jak wielką przemianę przeszedł łódzki zespół? – Jesteśmy inną drużyną niż kilka miesięcy temu i udowodniliśmy to w ostatnich spotkaniach. Nawet jeśli popatrzymy na same personalia, widać jak bardzo zespół zmienił się w porównaniu z pierwszym meczem w Łodzi – odparł Moskal.
Trener ŁKS-u jest zdania, że nie warto tracić czasu na zastanawianie się, czy lepiej byłoby, żeby sezon trwał dłużej. – Czy żałuję, że granie się kończy? Te dyskusje to tylko takie gadanie dla samego gadania. Myślę, że piłkarze zasłużyli na tę przerwę. Wiosna będzie trudniejsza, z dużo większą presją i musimy się do tego przyzwyczaić. Bardzo cieszy mnie, że udajemy się na tę długą przerwę w tak dobrych nastrojach, choć oczywiście będziemy też starać się je tonować tak, aby nie zwariować, bo droga do tego jest bardzo krótka. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że przed nami długa droga i nic jeszcze nie ugraliśmy, a do tego dobrze przepracować najbliższe miesiące – zakończył.