Chociaż PGE GiEK Skra Bełchatów nie ma zakazu transferowego jeszcze nie rozliczyła się z byłym zawodnikiem. Wiemy o kogo chodzi.
PGE GiEK Skra Bełchatów wychodzi z finansowego kryzysu. W kwietniu 2023 roku dalsze istnienie klubu było zagrożone. Sponsor Główny, którym wtedy było PGE nie wypłacił bełchatowianom transzy z umowy. Zawodnicy i pracownicy nie dostawali pensji. Ze Skry musiał odejść Konrad Piechocki, wieloletni prezes i autor sukcesów dziewięciokrotnych mistrzów Polski.
Później w Bełchatowie rządzili ludzie z nadania politycznego. Najpierw obwiązki prezesa pełnił Piotr Bielarczyk, dyrektor biura prawnego PGE. Później jego miejsce zajął Radosław Marzec, radny PiS.
– W miarę możliwości starał się, aby klub funkcjonował. Faktem jest, że poprzedni zarząd pracował tak, że zabezpieczył pieniądze dla zespołu do końca 2023 roku – zdradził Wiesław Deryło, który został prezesem po Marcu.
Na przełomie stycznia z lutym PGE GiEK podpisało nową umowę ze Skrą. Spółka Skarbu Państwa będzie finansowała drużynę co najmniej do końca sezonu 2024/2025. Trwa kompletowanie kadry, która pozwoli Skrze wrócić do europejskich pucharów. Ale w Bełchatowie nadal spłacają długi.
Czytaj także: Prezes PGE GiEK Skry Bełchatów: “Musimy odbudować wiarygodność”.
Zaległości były duże. Rundę rewanżową sezonu 2022/2023 siatkarze Skry grali za darmo. Dopiero gdy pojawiły się pieniądze, szefowie klubu z Bełchatowa podpisali porozumienia z zawodnikami. Musieli to zrobić, bo inaczej europejska federacja nałożyłaby na Skrę zakaz transferowy.
-Zobowiązania zaciągano, bo miały pokrycie w umowie ze sponsorem. Gdy sponsor zmniejszył finansowanie, klub nie mógł ich regulować. Obecnie mamy zawarte porozumienia z siatkarzami i staramy się odbudować wiarygodność finansową Skry w środowisku siatkarskim. Na razie nam się udaje. Mamy tylko jedno nieuregulowane zobowiązanie z zawodnikiem krajowym – tłumaczył Deryło.
– W siatkówce jest takie zagrożenie, że jeżeli klub zalega zawodnikom i oni zgłoszą to do CEV, to dostaje zakaz transferów zagranicznych. W Skrze nie ma takiego zagrożenia. Będziemy mogli kontraktować siatkarzy spoza Polski – dodał.
Według naszych informacji najwięcej pieniędzy Skra winna jest Aleksandarowi Atanasijeviciowi. Serbski atakujący był jednym z najlepiej zarabiających zawodników klubu z Bełchatowa. W polskiej lidze podpisuje się kontrakty sportowe, za grę dla drużyny, oraz wizerunkowe, dzięki którym kluby mogą korzystać z siatkarzy w akcjach marketingowych. Jak słyszymy w Bełchatowie, do uregulowania pozostał kontrakt wizerunkowy serbskiego atakującego. Obecnie siatkarze i pracownicy Skry dostają pieniądze na czas.