Reprezentacja Polski zdobyła srebrny medal mistrzostw świata. W finale, nasza drużyna narodowa uległa Włochom. Trudno powiedzieć co było głównym powodem porażki. Najbardziej zawiodło przyjęcie, ale nie można zrzucać całej winy na skrzydłowych.
Więcej o finale mistrzostw świata pisaliśmy tutaj.
W mistrzostwach świata wystąpiło trzech zawodników PGE Skry Bełchatów, środkowi – Karol Kłos i Mateusz Bieniek, oraz Grzegorz Łomacz, rozgrywający.
Szczególnie imponujące były występy Bieńka. To po jego wejściu na zagrywkę, Polacy wyrównali stan rywalizacji w pierwszym secie finału i go wygrali. W ogóle, środkowy Skry od wiosny jest w kosmicznej formie. Przypomnijmy, że podczas play-offów w Plus Lidze, grał z pękniętym żebrem, a i tak był jednym z najlepszych siatkarzy PGE Skry. Na mistrzostwach świata radził sobie jeszcze lepiej i wraz z Gianlucą Galassim znaleźli się w najlepszej szóstce turnieju na pozycji środkowych.
– Mamy jeszcze trochę rzeczy do poprawy, celem jak zawsze są igrzyska. Pierwszy rok pracy z trenerem Grbiciem na pewno był owocny, nie można powiedzieć, że nie wygraliśmy mistrzostwa świata to jesteśmy słabym zespołem. Zaprezentowaliśmy się na tym turnieju wspaniale i chapeau bas też dla nas, bo dzisiaj nam nie wyszło, Włosi byli lepsi, ale w przekroju całego turnieju byliśmy naprawdę bardzo dobrą drużyną – powiedział Bieniek po meczu z Włochami.