Koszykarki Widzewa po raz pierwszy w tym sezonie musiały uznać wyższość rywalek w swojej hali. Zawodniczki trenera Piotra Niewiadomskiego przegrały przy Małachowskiego z MUKS-em Poznań 47:67.
Widzewianki od początku spotkania ustępowały swoim przeciwniczkom. Zespół gości grał szybko, efektownie i skutecznie, kończąc swoje składne akcje celnymi rzutami. W efekcie pierwsza kwarta zakończyła się dziewięciopunktowym prowadzeniem poznanianek.
Ich przewaga powiększyła się po kolejnych 10 minutach i na przerwę zespół z Poznania schodził z 18-punktowym prowadzeniem.
W Widzewie widać było brak wysokich zawodniczek, a MUKS był w stanie kompletnie zdominować strefę podkoszową. W meczu nie mogła zagrać Wiktoria Zapart, która wciąż boryka się z urazem kolana.
Po przerwie na parkiet koszykarki Widzewa wybiegły zupełnie odmienione i w mgnieniu oka odrobiły 14 punktów. W jaki sposób szkoleniowiec zmotywował swoje zawodniczki w szatni?
– Nie muszę motywować naszego zespołu, bo to bardzo charakterne dziewczyny. W szatni powiedzieliśmy sobie, co możemy poprawić, żeby wyjść z twarzą z tego meczu. Gdy doszliśmy na cztery punkty, to zapaliło się światełko, ale Poznań ma bardzo silną drużynę i nie udało nam się odwrócić losów spotkania. Daliśmy z siebie maksimum, według mnie graliśmy dużo ładniejszą koszykówkę niż przed tygodniem w Krakowie – przyznał w pomeczowej rozmowie Piotr Niewiadomski, trener AZS UMED Widzewa.
W ostatniej części spotkania gospodyniom ewidentnie zabrakło jednak siły. Z kolei poznanianki prezentowały się lepiej i odbudowały wysoką przewagę, kończąc mecz mając na koncie o 20 punktów więcej od łodzianek.
Tym samym AZS UMED Widzew odniósł pierwszą porażkę na własnym terenie, a drugą na pierwszoligowym froncie w bieżącym sezonie.
AZS Umed Widzew Łódź – MUKS Poznań 47:67 (10:19, 11:20, 20:8, 6:20)
AZS Umed Widzew (punkty): Natalia Gzinka (15), Wiktoria Stępień (14), Wiktoria Rzeźnik (8), Anna Kudelska (6), Jagoda Bandoch oraz Wiktoria Ozga (2), Dominika Szczygieł (2), Eliza Miśkiewicz, Julia Stuleblak, Magda Rapucha.