ŁKS przegrał 2:3 ze Zniczem Pruszków na Stadionie Króla w ostatniej kolejce sezonu 1. ligi. Ale to nie wynik był tego dnia najważniejszy.
Głównym wydarzeniem było pożegnanie Kamila Dankowskiego oraz Pirula, czyli piłkarzy z najdłuższym stażem w pierwszej drużynie ŁKS-u. Obaj w koszulce z przeplatanką na piersi wystąpili łącznie ponad 300 razy, spędzili w klubie kolejno pięć oraz sześć lat i byli częścią zespołu, który w 2023 roku wywalczył awans do ekstraklasy. Pożegnanie było piękne, ale szkoda, że ich pobyt w Łodzi nie został zwieńczony zwycięstwem.
ŁKS był faworytem spotkania ze Zniczem Pruszków. Łodzianie zwyciężyli w czterech wcześniejszych starciach, zdobyli komplet punktów i prezentowali się bardzo dobrze. I taki był też początek rywalizacji ze Zniczem. Wynik konfrontacji już w dziesiątej minucie otworzył Husein Balić. Ale w grze obronnej ŁKS był zbyt bierny, pasywny i pozostawiał rywalom zbyt dużo miejsca. W ofensywie natomiast panował chaos. Dało się odczuć, że emocje związane z ostatnim występem Pirulo i Dankowskiego rozkojarzyły zawodników ŁKS-u. Podobnego zdania był już po zakończeniu spotkania trener Ryszard Robakiewicz.
– Na pewno cały zespół musi być optymalnie przygotowany pod względem techniczno-taktycznym, ale również mentalnym. Mieliśmy te cechy, ale wszystkie emocje związane z tym meczem mogły zaburzyć ciągłość meczu i efektywność działań. Cieszymy się, że była uroczystość pożegnania zawodników, ale te emocje trochę futbol komplikują – wyjaśnił szkoleniowiec.
Mimo to paradoksalnie rozczarowująca postawa ŁKS-u w drugiej połowie w szerszej pespektywie może wyjść ełkaesiakom na dobre. Pokazała ona, że ŁKS-owi jeszcze wiele brakuje, by mógł on na poważnie włączyć się do walki o awans do ekstraklasy w nadchodzących rozgrywkach. Łodzianie potrzebują personalnych wzmocnień w postaci jakościowych transferów i ciężkiej pracy na treningach pod wodzą nowego szkoleniowca Szymona Grabowskiego. Jeśli któryś z klubowych działaczy miał wobec tego wątpliwości, to druga odsłona rywalizacji ze Zniczem powinna była je ostatecznie rozwiać.
Do najistotniejszego momentu tego dnia doszło jednak po ostatnim gwizdku sędziego. Wtedy właśnie pożegnani zostali Dankowski i Pirulo, których kontrakty nie zostaną przedłużone. Obaj zapisali się w historii ŁKS-u. Pirulo w przy al. Unii 2 występował od 2019 roku, a Dankowski dołączył do zespołu dwanaście miesięcy później. Obaj mieli udział w 2023 roku w awansie do ekstraklasy, obaj nosili opaskę kapitańską, a Hiszpan stał się nawet najskuteczniejszym obcokrajowcem i piłkarzem z największą liczbą goli w 1. lidze w historii klubu.
NIE TYLKO PIRULO I DANKOWSKI ŻEGNAJĄ SIĘ Z ŁKS-em
Prezes Jarosław Olszowy wręczył obydwóm pamiątkowe zdjęcia. Potem pożegnanie przeniosło się na trybuny – Pirulo oraz Dankowski weszli się między kibiców i podziękowali im za wsparcie, które otrzymywali od nich przez te wszystkie lata. Dankowski przyznał, że po odejściu z ŁKS-u najbardziej będzie mu brakować właśnie kibiców i niepowtarzalnej atmosfery. Najlepiej zaś będzie wspominał wspólne świętowanie z fanami awansu do ekstraklasy w 2023 roku.
– Na pewno będzie brakowało mi całej tej otoczki, kibiców, bo to było coś fantastycznego i tak jak dzisiaj powiedziałem, zapamiętam tę lepszą stronę Łodzi. Wszystko było na profesjonalnym poziomie i myślę, że to było najważniejsze – podsumował. – Te pięć lat było najlepsze w mojej karierze, awans i feta było czymś niesamowitym i to zostanie ze mną do końca życia – dodał.
W zakończonym sezonie po stronie ŁKS-u przeważyły zdecydowanie momenty negatywne, ale jedną z pozytywnych chwil było właśnie to, co wydarzyło się po zakończeniu spotkania ze Zniczem Pruszków. Fani pokazali, w jaki sposób powinno się żegnać zasłużonych dla klubu graczy.