ŁKS Łódź przegrał u siebie 0:1 z Wisła Płock. Łodzianie mieli kapitalną okazję do wyrównania, ale z rzutu karnego pomylił się Pirulo.
ŁKS pozostawał niepokonany w lidze od 16 sierpnia, gdy łodzianie ulegli Kotwicy Kołobrzeg. W ostatnim spotkaniu podopieczni Jakuba Dziółki wygrali z Gromem Nowy Staw w 1/32 finału Pucharu Polski. Teraz czekało ich trudne starcie z Wisłą Płock. Był to kolejny sprawdzian z silnym rywalem po wyjazdowym meczu z liderem, Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. W przypadku wygranej z “Nafciarzami”, łodzianie awansowaliby w tabeli do TOP 6 Betclic 1 ligi.
Na Stadion Króla przyjechał napastnik, który jest doskonale znany kibicom z Al. Unii Lubelskiej 2. Mowa o Łukaszu Sekulskim, który bronił barw ŁKS-u 2019-2021. 33-latek rozegrał z przeplatanką na piersi 64 mecze, w których zdobył 20 bramek i zanotował trzy asysty.
Pierwsza połowa mogła się podobać. Obie drużyny stworzyły kilka groźnych sytuacji, jednak nikomu nie udało się skierować piłki do siatki. Już w 7. minucie Gostomskiemu zagroził młody Antoni Młynarczyk. Ten sam zawodnik uderzał dziesięć minut później, a po interwencji bramkarza piłka uderzyła w słupek. W grze płoczczan początkowo widać było dużo nerwowości, ale to ŁKS kontrolował grę. W polu karnym gospodarzy groźnie zrobiło się w końcówce pierwszej połowy. Wzdłuż bramki zagrywał Jimenez, ale nikt tego nie przeciął i skończyło się na strachu. Hiszpan kilka minut później oddał bardzo ładny strzał z narożnika pola karnego, jednak Bobek sparował piłkę na poprzeczkę. Do szatni oba zespoły udały się przy bezbramkowym remisie, ale gra zwiastowała, że w końcu zobaczymy gole.
W drugiej odsłonie ciekawie zrobiło się w 60. minucie. Wiślacy długo rozgrywali piłkę, w końcu dośrodkował ją Pacheco, a pięknym uderzeniem umieścił ją w bramce Pomorski. Bobek był bez szans. Gospodarze dążyli do wyrównania, ale…to Wisła mogła podwyższyć prowadzenie. Błąd popełnił Kupczak, który stracił piłkę na swojej połowie, a w sytuacji sam na sam znalazł się Salvador. Napastnik zdecydował się lobować Bobka, na szczęście dla ełkaesiaków piłka nieznacznie minęła bramkę. Gra ŁKS-u nie układała się tak, jak by tego chcieli, ale los uśmiechnął się do nich w 78. minucie.
Sfaulowany w polu karnym został Balić i ełkaesiacy stanęli przed kapitalną szansą, by doprowadzić do remisu. Do piłki podszedł Pirulo i… nie trafił w bramkę! Gostomski rzucił się w drugi róg i gdyby tylko Hiszpan lepiej przymierzył, mielibyśmy remis.
W końcówce łodzianie mieli przewagę, utrzymywali się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Blisko powodzenia byli w doliczonym czasie po uderzeniu głową Gulena. Chwilę później uderzał Balić, ale również niecelnie. Ataki nic już nie przyniosły i ŁKS przegrał. To pierwsza porażka od sierpniowego starcia z Kotwicą. Szkoda, bo ten mecz mógł potoczyć się inaczej…
ŁKS Łódź – Wisła Płock 0:1
CZYTAJ TAKŻE: Dobry mecz rezerw ŁKS-u, ale bez goli na Stadionie Króla [ZDJĘCIA]
ŁKS: Bobek – Dankowski, Gülen, Wiech, Głowacki – Kupczak, Pirulo, Wysokiński, Pirulo, Arasa – Feiertag
Wisła: Gostomski – Haglind-Sangre, Edmundsson, Misiak – Hiszpański, Pacheco, Jimenez, Kun, Brzozowski – Krawczyk, Sekulski
CZYTAJT TAKŻE: ŁKS wchodzi na nowy poziom. Czy rozkocha w sobie kibiców?