ŁKS zawdzięcza zwycięstwo zabójczej skuteczności wspaniałego Pirulo, który w doliczonym czasie gry strzelił dwie bramki i odmienił losy meczu.
O pierwszej połowie można napisać przede wszystkim tyle, że się odbyła. Przez kilkadziesiąt minut kibice zgromadzeni przy al. Unii oglądali widowisko całkowicie bezbarwne. Gra toczyła się głównie w środku pola, brakowało groźnych sytuacji, które mogłyby przyspieszyć tętno fanów. Ełkaesiacy nie wyglądali na drużynę zdeterminowaną, by walczyć o trzy punkty, brakowało im zdecydowania i odpowiedniego tempa w grze ofensywnej.
Usypiające dwa i pół kwadransa częściowo zrekompensowały kibicom emocje końcówki pierwszej części gry. Piłkarze Ireneusza Mamrota mieli wówczas dwie wyśmienite sytuacje na otworzenie wyniku spotkania. Najpierw po dobrym dośrodkowaniu Ricardinho Macieja Gostomskiego pokonał prawie… obrońca ekipy gości, Tomasz Midzierski. Chwilę później dobrą sytuację w polu karnym miał Pirulo, ale jego strzał okazał się niecelny.
Wydawało się, że na drugą połowę biało-czerwono-biali wyszli z nieco większym wigorem. Ełkaesiacy byli w ataku aktywniejsi niż rywale, stwarzali więcej sytuacji, ale żadna z nich nie skończyła się strzałem, który zmusiłby Gostomskiego do wysiłku.
Po kwadransie gry pod polem karnym Górnika nareszcie zaczęło robić się naprawdę groźnie. Najpierw, w 63. minucie Ricardinho znalazł się w sytuacji sam na sam. Napastnik ŁKS-u zdołał przerzucić piłkę nad rzucającym się na ziemię Gostomskim, lecz zmierzającą do siatki futbolówkę wybił obrońca Górnika.
Ełkaesiacy otworzyli wynik spotkania raptem kilkadziesiąt sekund później. Rozwandowicz uderzył na bramkę gości z obrębu pola karnego. Strzał był dość słaby i oddany po ziemi, więc Gostomskiemu udało się sparować piłkę. Szybko dopadł do niej jednak Michał Trąbka, który skierował ją do siatki.
Łodzianie nie mogli się zbyt długo cieszyć z prowadzenia. Raptem dwie minuty po pierwszej bramce ekipa Kamila Kieresia wyrównała wynik spotkania. Autorem bramki na 1:1 był Serhij Krykun, który pokonał Dawida Arndta strzałem głową.
W ostatnich minutach meczu to ełkaesiacy nadawali ton rywalizacji i kilkukrotnie mogli strzelić bramkę na wagę zwycięstwa. Za każdym razem brakowało im jednak zimnej krwi, dokładności lub precyzyjnego wykończenia. Długo wydawało się, że trzy punkty ponownie mogą wymknąć im się z rąk.
Tak by się też stało, gdyby nie bezdyskusyjny bohater meczu – Pirulo, który dał prawdziwy popis w końcówce. Znakomity Hiszpan w przeciągu trzech minut zdobył dwie bramki, zapewnił łódzkiej ekipie tak potrzebne trzy punkty, a po ostatnim gwizdku zebrał zasłużone owacje od kibiców.
ŁKS-Górnik Łęczna 1:1 (0:0)
64. Trąbka
66. Krykun
93. Pirulo
96. Pirulo
ŁKS: Arndt – Wolski, Moros, Dąbrowski, Klimczak – Rozwandowicz, Sajdak (45. Dominguez), Trąbka (85. Sekulski) – Pirulo, Ricardinho (94. Marciniak), Nawotka (61. Rygaard)
Górnik Łęczna: Gostomski – Leandro, Baranowski, Midzierski, Orłowski, Krykun (78. Jagiełło), Tymosiak, Stromecki, Struski, Mak (86. Śpiączka), Wojciechowski (64. Banaszak)