Według portalu Gowork, najbardziej wymagające zawody na świecie to: rybak rybołówstwa morskiego, drwal i płetwonurek w reaktorze atomowym. Niedługo do listy trzeba będzie dopisać – trener ŁKS-u.
Kibu Vicuna to fantastyczny, zakochany w piłce człowiek, ale… słaby trener? Tak uważa wielu ekspertów. Na łamach “Łódzkiego Sportu” cytowaliśmy wypowiedź byłego prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego, który o Hiszpanie mówił: – Facet ma olbrzymią wiedzę o piłce, ale osobowościowo nie nadaje się, żeby być trenerem w polskiej lidze. Nie wiem, czy to nie jest najlepszy asystent trenera na świecie. Jest cholernie ambitny. Bardzo wysokie kompetencje merytoryczne nie starczają żeby zostać liderem.
Vicuna nie dość, że ma olbrzymią wiedzę o piłce, to jeszcze w przeciwieństwie do poprzedników, doskonale analizuje grę rywali. Złośliwi mogą powiedzieć, że na przedmeczowych konferencjach prasowych zawsze powie, że trzeba uważać na zawodnika, który później strzeli ŁKS-owi bramkę. Hiszpan sam o sobie mówi, że jest najlepszym psychologiem dla swoich piłkarzy. Dlaczego, więc łodzianie tak słabo punktują i ponoszą tak kompromitujące porażki jak z Odrą Opole, czy Resovią?
Vicuna do ŁKS-u dołączył 21 czerwca 2021, dzień po tym jak łodzianie przegrali z Górnikiem Łęczna batalię o ekstraklasę. Hiszpan był zachwycony, że będzie mógł pracować w klubie z tak ambitnymi celami i wspaniałą historią. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie problemy organizacyjne.
Nie można zapominać, że ŁKS z terminowymi płatnościami miał problemy już w poprzednim sezonie. W PZPN toczy się przecież sprawa Łukasza Sekulskiego, który chce odzyskać pieniądze. Problemy z płatnościami pojawiały się też w drużynie rezerw.
Mikkel Rygaard po rozstaniu z ŁKS-em przyznał: – Rozmawialiśmy też z innymi piłkarzami o czymś innym: jak to jest, że klub mający kłopoty finansowe sprowadza latem kolejnych graczy? Chorwata, Hiszpana… Nie płacisz tym, których masz w klubie, a sięgasz po nowych?
Na początku Hiszpan radził sobie doskonale. W pierwszych czterech meczach pod jego wodzą ŁKS zdobył osiem punktów. Chociaż w spotkaniach ze Skrą czy Puszczą Niepołomice można, a nawet trzeba było narzekać na styl Rycerzy Wiosny, to seria czterech meczów bez porażki robiła wrażenie. Im dłużej sezon trwał, tym było gorzej. Zwycięstwo z Miedzią Legnica, przeplatały porażki z Resovią i Podbeskidziem. Do problemów organizacyjnych doszła plaga kontuzji. “Sir Kibu” nie poddawał się jednak i jak z rękawa wyciągał kolejnych zawodników z rezerw.
Pierwszy szansę dostał Oskar Koprowski. Młody obrońca przebojem wdarł się do pierwszej ligi i stał się jednym z ważniejszych zawodników drużyny. Pochodzącego z Głowna ełkaesiaka chwalił nawet wiceprezes PZPN-u Adam Kaźmierczak – Skoro filarem obrony jest Koprowski, a Radaszkiewicz strzela dwie bramki, które dają sześć punktów, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wszystkie transfery z dwóch ostatnich okienek transferowych były potrzebne – mówił w rozmowie z “Łódzkim Sportem”. Wspomniany już Maciej Radaszkiewicz może nie ma umiejętności Samuela Corrala czy Stipe Juricia, ale ambicją i zaangażowaniem nadrabia braki. Wyciągnięty z rezerw Mateusz Bąkowicz przez Piłkę Nożną został uznany za objawienie lata.
Skoro Vicuna bardzo dobrze selekcjonuje zawodników, to co sprawia, że ŁKS nie może wygrać od czterech kolejek? Problemem może być komunikacja z władzami łódzkiego klubu. – Trener w ogóle nic nie wiedział o tym, że chcemy rozwiązywać kontrakty. Był naprawdę dobrym facetem i dobrym trenerem, a ja miałem z nim naprawdę fajną relację. Gdy powiedziałem mu o mojej sytuacji, był wstrząśnięty, bo nic o tym nie słyszał, a był w trakcie przygotowań do piątkowego meczu z Odrą Opole, w którym miał mnie w swoich planach. Oczywiście, że wiedział bardzo dobrze, że w klubie są problemy finansowe, ale nikt z władz ŁKS-u nie powiedział mu, że było siedmiu piłkarzy, którzy mogli odejść po 14 dniach – powiedział po rozwiązaniu kontraktu Rygaard. Jak ma pracować szkoleniowiec, który nie zostaje poinformowany, z których piłkarzy nie będzie mógł skorzystać?
Nie jest tajemnicą, że w ŁKS-ie wśród piłkarzy jest kilka grupek. Część zawodników doszła do porozumienia z władzami klubu i ze względu na obietnicę, że zaległości wobec nich zostaną uregulowane do końca roku, stara się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafi i rozstać się z ŁKS-em w normalnej atmosferze.
Grupa zbuntowanych dąży za wszelką cenę do rozwiązaniu umów i tylko czeka, aż nie będzie musiała pojawiać się w klubie. Jeśli 10 listopada pensje nie pojawią się, według przepisów PZPN-u będą mogli rozwiązać kontrakty. A są jeszcze obcokrajowcy.
Przy tak podzielonej szatni trudno jest pracować nawet najlepszemu psychologowi. Jeden z pierwszoligowych trenerów zauważył, że między piłkarzami ŁKS-u nie ma żadnej chemii. – To garstka przypadkowych ludzi, którzy akurat założyli te same koszulki – twierdzi. Jak więc bazujący na relacjach Vicuna ma poukładać zespół? To zdanie dla niego, bo czasu zostało niewiele. Jeżeli ŁKS nie poprawi zdobyczy punktowej do końca roku ( a zostało pięć kolejek), to Hiszpan prawdopodobnie pożegna się z posadą. Tylko czy to na pewno on jest winny słabej postawy zespołu?