Pomocnik ŁKS-u ciężko pracuje żeby wrócić do zdrowia. Początki nie były łatwe.
Podczas meczu z Resovią, Mieszko Lorenc padł na murawę, mimo że wcześniej nie miał kontaktu z rywalem. Bolało od samego patrzenia. Kontuzja okazała się groźna, bo pomocnik ŁKS-u, żeby dalej uprawiać sport potrzebował rekonstrukcji więzadeł krzyżowych
– Pracuję bardzo ciężko. Nie spodziewałem się, że powrót do zdrowia będzie kosztował mnie aż tyle. Nic nie poradzę, że mam kontuzję. Jakbym się załamał to powrót do zdrowia były jeszcze trudniejszy. Robię wszystko żeby wrócić mocniejszy – powiedział młody ełaesiak.
Lorenc znajduje się pod opieką kliniki Esse dla Zdrowia. To partner medyczny ŁKS-u. Rehabilitacją zawodnika zajmuje się Tomasz Drzewiecki, fizjoterapeuta.
Czytaj także: Darmowy sparing ŁKS-u.
– Rehabilitacja idzie bardzo dobrze. Operacja się udała, nie było żadnych problemów. Bardzo dobrze się goi. To jeden z przyjemniejszych pacjentów. Mamy przygotowane specjalne protokoły. Jesteśmy w połowie drogi. Najtrudniejszy był pierwszy etap, związany z bólem i problemami z poruszaniem się. W przyszłym miesiącu zaczniemy truchtać i pracować z piłką. Pod koniec będziemy przygotowywali Mieszka piłkarsko – ocenił Drzewiecki.
Powrót do zdrowia to żmudna i ciężka praca.
– Pracujemy trzy razy w tygodniu, dodatkowo mamy dwie jednostki uzupełniające, żeby wzmacniać także górne partie ciała. Rehabilitacja jest bardzo nudna i bardzo ciężka. Musimy skupić się na określonych partiach. Kilka tygodni z rzędu wykonujemy te same ćwiczenia. To długi i trudny proces, ale warto to zrobić, żeby uniknąć podobnego urazu w przyszłości. Monotonia może wpłynąć na motywację zawodnika. Oprócz ciała musimy pracować nad psychiką zawodnika – tłumaczy fizjoterapeuta.
Takie rzeczy tylko w Łodzi! Zobacz w TuŁódź.pl jak wyglądają niedomalowane pasy na jednym z osiedli.
Lorenc przez dwa tygodnie po operacji nie chodził o własnych siłach. Wszystkiego musiał uczyć się od początku.
– Czasami ciągną mnie jeszcze blizny, ale jest już bliżej zdrowia. Nie dostałem jeszcze zgody na bieganie. W życiu codziennym czuję się dobrze. Nie czuję bólu w kolanie. Na początku, musiałem na nowo nauczyć się chodzić. Nie spodziewałem się, że będę miał z tego taką satysfakcję. Gdy stawiałem pierwsze kroki cieszyłem się jak dziecko. Czekam aż będę mógł pracować z piłką – powiedział piłkarz ŁKS-u.
Czytaj także: Dwóch kontuzjowanych ełkaesiaków.
Na szczęście, mimo ciężkiej kontuzji, zapał młodego ełkaesiaka nie ostygł. Lorenc ciężko pracuje, żeby pomóc drużynie w walce o awans do ekstraklasy.
– Mieszko jest jednym z tych pacjentów, których trzeba hamować, a nie gonić do pracy. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Czasem nawet muszę mówić mu, że trzeba zmniejszyć obciążenia. Dostaje ode mnie zadania domowe. Nie wszystko możemy zrobić w sali. Ważne, żeby miał świadomość, że rehabilitacja nie odbywa się tylko w sali. To proces, który może trwać również w domu – zakończył Drzewiecki.