Po pięciu latach Julia Twardowska, żywa legenda Grota Budowlanych Łódź, zdecydowała się na zmianę klubu. Wraz z jej odejściem kończy się pewna era. Była ona ostatnią zawodniczką ze składu, który wywalczył pierwszy w historii klubu medal.
Julia Twardowska udzieliła obszernego wywiadu Agnieszce Rutkowskiej z biura prasowego klubu. Treść rozmowy zamieszczamy poniżej.
Agnieszka Rutkowska: Julka, zacznijmy od początku. Mamy rok 2015, po dwóch sezonach spędzonych w Pałacu Bydgoszcz decydujesz się zmienić klub i podpisujesz kontrakt z Budowlanymi Łódź. Czy pamiętasz ten dzień? Pierwszy sezon spędzony w nowym klubie? Był stres? Ekscytacja?
Julia Twardowska: Na pewno było to dla mnie ogromne wyzwanie. Pałac Bydgoszcz zajął wtedy ostatnie miejsce w tabeli, a Budowlani plasowali się na piątej pozycji. Był to duży przeskok. Dodatkowo zmieniłam pozycję z przyjmującej na atakującą. Czułam także ekscytacje, gdyż wiedziałam, że będę miała przyjemność grać z takimi zawodniczkami jak Sylwia Pycia czy Heike Beier. Mimo, że nie udało nam się zdobyć medalu i zajęłyśmy 5. miejsce, dobrze wspominam ten sezon. Funkcjonowała wtedy Młoda Liga Kobiet, wywalczyłyśmy srebrny medal. Bardzo się wtedy cieszyłam, że mogę uczestniczyć w tych rozgrywkach, gdyż dla młodej zawodniczki im więcej meczów do rozegrania tym lepiej.
Czy wtedy, podpisując kontrakt z Budowlanymi, spodziewałaś się, że zwiążesz się z tym klubem aż na pięć lat?
Wiedziałam, że na pewno spędzę tu dwa lata, ponieważ podpisałam taki kontrakt (uśmiech). Późniejsze decyzje podejmowałam z roku na rok i byłam z nich bardzo zadowolona.
W debiutanckim sezonie 2015/2016 kończycie zmagania na piątym miejscem, dzięki czemu wywalczyłyście sobie prawo gry w Pucharze Cev w kolejnym sezonie. Jak wspominasz ten pierwszy sezon i walkę na arenie międzynarodowej? Podróż do Czarnogóry, rywalizację z RC Cannes i po raz pierwszy zderzenie się z turecką potęgą, zespołem Galatasaray Stambuł?
Na pewno była to dla mnie nowość grać z zagranicznymi zespołami w trakcie sezonu klubowego. Myślę, że możliwość rywalizacji w Pucharze CEV przełożyła się na srebro, które wywalczyłyśmy w tym sezonie. Z Pucharu CEV najbardziej w pamięci utkwiły mi mecze z Galatasaray. Zmierzyć się z taką potęgą na początku swojej siatkarskiej drogi było wielkim wyróżnieniem.
2016/2017 to sezon, w którym po raz pierwszy w historii klubu zdobywamy medal, a łódzka, żeńska siatkówka wraca na podium po 28 latach! Nie zapytam jakie to uczucie, bo doskonale wiem, że cudowne. Jednak powiedz, czy czułaś, że tworzycie historie? I czy spodziewałaś się, że to dopiero początek regularnego wchodzenia na podium?
Z pewnością ten sezon był wyjątkowy. Pierwszy raz w swojej karierze założono mi medal w rozgrywkach ekstraklasy. Tak jak mówisz, wspaniałe uczucie. Piękna historia dla łódzkiej siatkówki. Wiedziałam, że Budowlani w kolejnych lata będą równie silni. W tym sezonie walczyłyśmy także w finale Pucharu Polski. Co pokazało, że Budowlani z roku na rok stają się coraz silniejszym zespołem.
Sezon 2017/2018 to absolutnie najlepszy moment dla naszego zespołu. Zdobywamy Superpuchar Polski, Puchar Polski i wygrywamy brązowy medal mistrzostw Polski. Debiutujesz w barwach Budowlanych, w rozgrywkach Ligi Mistrzyń. Graliśmy po raz drugi przeciwko Galatasaray Stambuł ale również innym utytułowanym klubom: VakifBank Stambuł oraz Dinamo Moskwa. Co wtedy czuje zawodnik, gdy staje niczym Dawid przeciwko Goliatowi? Czy jest większa motywacja przed spotkaniami z takim rywalem? Chęć udowodnienia czegoś sobie i innym? A może paraliżujący stres? Wszak po przeciwnej stronie siatki stoją prawdziwe gwiazdy.
Zdecydowanie sezon 2017/2018 mogę zaliczyć do najbardziej udanych. Na początku wygranie Superpucharu, później wygrany Puchar Polski, a na koniec brązowy medal. Super wraca się do tych wspomnień. Miałyśmy wtedy bardzo zgraną ekipę. Atmosfera była bardzo dobra, co przekładało się na wyniki. Dodatkowo debiut w Lidze Mistrzyń. Trafiłyśmy wtedy na tzw. “grupę śmierci”. Trzy bardzo dobre zespoły, giganty siatkówki. Nie miałyśmy nic do stracenia. Wiedziałyśmy, że o wygraną będzie bardzo ciężko, ale nie poddawałyśmy się w szatni. Zawsze wychodziłyśmy z bojowym nastawieniem i dawałyśmy z siebie wszystko.
W kolejnym sezonie (2018/2019) zdobywamy Superpuchar Polski i po trzech przegranych tie-breakach z naszym lokalnym rywalem, ŁKS Commercecon Łódź, stajemy na drugim miejscu podium. Czy to srebro smakowało inaczej niż to pierwsze? Czy czułaś, że przegrywasz złoto, a nie wygrywasz srebro?
Na początku, od razu po ostatnim finałowym meczu czułam, że przegrałyśmy to złoto. Walka była naprawdę wyrównana, jednak ostatecznie lepszy okazał się ŁKS. Później przyszła radość z medalu, w końcu zdobyć srebro w lidze nie jest łatwo.
W tym sezonie doszło do jeszcze jednego wydarzenia. 10 listopada 2018 roku podczas meczu z Develepresem SkyRes Rzeszów doznałaś poważnej kontuzji (zerwanie mięśnia dwugłowego lewego uda), która wykluczyła Cię z gry. Co czułaś gdy doznałaś kontuzji? Czy od razu wiedziałaś, że będzie to poważny uraz? Jak czuje się zawodnik, który w trakcie sezonu, do którego długo się przygotowywał, traci szansę dalszej gry? Co pomaga wrócić na parkiet?
Strasznie ciężko było mi pogodzić się z kontuzją. Czułam złość. Sezon zaczął się dla nas rewelacyjnie. Wygrałyśmy Superpuchar Polski, miałyśmy bardzo mocny skład ze świetną atakującą Jovaną Brakocevic-Canzian. Jednak wiedziałam, że im szybciej zaakceptuję tę kontuzję tym szybciej wrócę do grania. Od razu wiedziałam, że stało mi się coś poważniejszego i zwykły masaż nic tu nie pomoże (uśmiech). Dzięki wspaniałym ludziom, którzy stanęli na mojej drodze, rehabilitacji, po czterech miesiącach mogłam znów pojawić się na parkiecie i wrócić na play-offy. Otrzymałam ogromne wsparcie ze strony rodziny i kibiców, które na pewno pomogło mi w powrocie. Za co jeszcze raz wszystkim dziękuję.
Ciężką pracą, determinacją i siłą charakteru wróciłaś na boisko 28 marca 2019 roku. Zagrałaś w meczu wyjazdowym przeciwko drużynie Bank Pocztowy Pałac Bydgoszcz. Spotkanie zakończyło się naszym zwycięstwem 3:0, a Ty otrzymałaś statuetkę MVP. Po meczu nie pohamowałaś łez wzruszenia. Co wtedy czułaś?
To było coś pięknego. Jakby ktoś oddał mi drogocenną rzecz, którą kiedyś zabrał. Statuetka MVP była w tym momencie mniej ważna niż to, że znowu mogę być z zespołem, walczyć i wygrywać mecze. Było we mnie tyle emocji, że tak jak mówisz, nie mogłam pohamować łez. Nagle przypomniało mi się ile wysiłku włożyłam w rehabilitację i się udało. Wróciłam.
Sezon 2019/2020 nie zakończył się tak, jakbyśmy tego chcieli. Rozgrywki zostały wstrzymane przez zagrożenie zarażeniem koronawiursem. Ostatecznie władze ligi postanowiły zakończyć zmagania. Zajęliśmy piąte miejsce po rundzie zasadniczej i właśnie takie przypadło nam na koniec sezonu. Myślę, że nie tak planowałaś pożegnać się z łódzkimi kibicami? Jak znosisz ten trudny dla wszystkich czas? Co robisz?
Ciężko mi było przyjąć, że rozgrywki zakończyły się z powodu koronowirusa. W ostatnich tygodniach ligi łapałyśmy coraz lepszą formę. Jednak była to jedyna słuszna decyzja władz, bo najważniejsze jest zdrowie nas wszystkich. Niestety nie tak wyobrażałam sobie zakończyć przygodę z Grot Budowlanymi Łódź. W rundzie zasadniczej miałyśmy swoje wzloty i upadki. 5 miejsce, które zajęłyśmy trzeba po prostu zaakceptować. Zarówno my jak i nasi kibice liczyłyśmy na więcej. Teraz po zakończeniu rozgrywek staram się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. Nigdy nie miałam tyle czasu wolnego. Codziennie trenuję w domu i odkąd „odblokowano” lasy, staram się polubić bieganie (uśmiech).
Pięć lat to spory okres czasu. Dużo się wydarzyło. Jakie jest Twoje najmilsze wspomnienie, które kojarzy Ci się z Budowlanymi? Który mecz lub mecze zapadły Ci najbardziej w pamięci i dlaczego?
Dokładnie, pięć lat to sporo czasu w jednym klubie. Rozegranych meczów było mnóstwo, niektóre pamiętam jak przez mgłę. Na pewno zapadł mi w pamięci finał Pucharu Polski w 2018 roku i radość po wygranej z naszymi kibicami. Miłych wspomnień jest naprawdę tak wiele, że ciężko wskazać jedno. Np. Wspólne świętowanie z kibicami po zdobyciu brązowego medalu w Rzeszowie. Pamiętam, że gardło od przyśpiewek miałam zdarte. Zawsze lubiłam pomeczowe “pogaduszki” z kibicami, których serdecznie pozdrawiam. W klubie organizowane było wspólne spędzanie świąt takich jak wigilia czy jajeczko. Mimo natłoku meczów dało się dzięki temu odczuć świąteczną i rodzinną atmosferę.
Podczas tak długoletniej gry miałaś okazję występować z wieloma siatkarkami na parkiecie. Z kim najlepiej Ci się grało w barwach Budowlanych?
Przez ten spory okres czasu przez klub przewinęło się sporo świetnych dziewczyn, z którymi do dziś utrzymuję kontakt. Zawsze Grot Budowlani Łódź słynęli z dobrej atmosfery wewnątrz szatni, co przekładało się na wyniki.
Od której siatkarki nauczyłaś się najwięcej?
Bardzo dużo cennych wskazówek dostawałam od Jovany Brakočević-Canzian. Odnośnie tempa bloku czy kierunku ataku. Była ona także dla nas wszystkich mentalnym wsparciem.
Mieszkałaś w Łodzi przez wiele lat. Czy masz jakieś ulubione miejsca w tym mieście?
W wolne od trenowania i grania dni lubiłam wyjść z dziewczynami na ulicę Piotrkowską, na której znajdują się świetne restauracje lub po prostu na spacer do Parku Poniatowskiego. Niestety tego czasu wolnego było bardzo mało.
Debiut w barwach Budowlanych możesz uznać za udany, bowiem w ramach rozgrywek Młodej Ligi Kobiet stanęłaś na drugim miejscu podium. Wychodzi na to, ze ostatni sezon, jest jedynym bez medalu.
Dokładnie tak. Mimo, że nie udało nam się zdobyć medalu w seniorskiej siatkówce, wywalczyłyśmy srebro w Młodej Lidze Kobiet. Jako młoda zawodniczka bardzo doceniałam to, że mogę grać w tym rozgrywkach. Każda chwila spędzona na boisko była dla mnie bardzo cenna. Niestety tak jak mówisz, ostatni sezon kończę bez medalu. Jest mi trochę przykro, że w taki sposób żegnam się z kibicami.
Co sezon dostawałaś dużo ofert. Z pewnością po tym jak trzykrotnie stanęliśmy na podium, a Ty zostałaś wybrana MVP Pucharu Polski było tych ofert najwięcej. Co Cię w tym klubie zatrzymywało? I co sprawiło, że teraz podjęłaś decyzje by odejść?
Zawsze doceniałam w Budowlanych świetną atmosferę wśród dziewczyn. W takich warunkach bardzo dobrze się gra. Klub ten stawiał na mnie i umożliwił mi rozwój. Za co jestem ogromnie mu wdzięczna. Jednak przyszedł taki moment, w którym chciałabym spróbować czegoś nowego. Sprawdzić się w innym klubie i zacząć nową przygodę.
Czy zagrasz jeszcze kiedyś z betką na piersi?
Zawsze będę miała sentyment do tego klubu, w końcu spędziłam tu 5 lat. Na ten moment nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Jednak jedno jest pewne, jeżeli w przyszłości dostałabym propozycję z Budowlanych Łódź z pewnością ją rozważę.
Jaka była Twoja ulubiona przyśpiewka?
Myślę, że „Jesteśmy z Łodzi” i oczywiście nigdy nie zapomnę pomeczowej rakiety.
Czy chcesz coś powiedzieć na zakończenie naszej rozmowy, w ramach podsumowania?
Oczywiście, że tak. Z całego serca chciałam podziękować wszystkim kibicom za wspólne 5 lat. Za ogromne wsparcie, za to że byliście bez względu na wynik. Za mecze wyjazdowe, na których zawsze mogliśmy na Was liczyć. Dziękuję klubowi kibica za zaangażowanie i pracę jaką wkładaliście w przygotowanie opraw meczów, aby każdy był wyjątkowy. To Wy sprawiliście, że czułam się w Łodzi jak w domu. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w działalność klubu.