– Podpisując umowę z Krzyśkiem nie przewidziałem jednej rzeczy: zapewne teraz wpisałbym do niej zobowiązanie do udzielania wywiadów – przyznał na świątecznym spotkaniu z dziennikarzami prezes ŁKS-u, Tomasz Salski.
– Podpisując umowę z Krzyśkiem nie przewidziałem jednej rzeczy: pewnie gdyby doszło do takiej sytuacji ponownie wpisałbym do niej zobowiązanie do udzielania wywiadów. Z drugiej strony wpadł mi ostatnio w ręce artykuł o tym, że Florentino Perez chce ściągnąć do Realu Madryt dyrektora sportowego Liverpoolu, który zbudował potęgę tego klubu, ściągnął do niego van Dijka czy Salaha. Słuchajcie, trochę się piłką interesuję, a w życiu nie widziałem tego człowieka na oczy. Nie wiem, czy dyrektor sportowy powinien być tak medialną i rozpoznawalną postacią. Zgadzam się jednak, że Krzysiek powinien być bardziej dostępny, to nie ulega dyskusji – mówił do przedstawicieli mediów prezes klubu z al. Unii.
Salski odniósł się też do pracy innego człowieka współodpowiedzialnego za transfery przychodzące do klubu – Łukasza Miki, który od stycznia 2019 roku jest szefem pionu skautingu ŁKS-u. – Praca skauta polega u nas na wyselekcjonowaniu grupy piłkarzy na określoną pozycję, co do której sztab szkoleniowy zgłaszał wcześniej potrzeby wzmocnień. Później o ewentualnym pozyskaniu gracza należącego do tej grupy decydują już możliwości klubu, rozmowy z zawodnikiem oraz ocena dyrektora sportowego i sztabu. Większość spośród piłkarzy, którzy trafili do nas w ostatnich dwóch latach to gracze, którzy byli selekcjonowani przez Łukasza – powiedział prezes ŁKS-u.
Podczas konferencji pojawił się też inny temat dotyczący potencjalnych wzmocnień ekipy z al. Unii. Część kibiców jest zdania, że obsada pozycji najbardziej cofniętego pomocnika jest w ŁKS-ie problematyczna, że przydałby się zawodnik, który mógłby podjąć rywalizację z Maksymilianem Rozwandowiczem i Jakubem Tosikiem. Co na to prezes ŁKS-u? -Spójrzmy na to, jakie są dziś wymagania stawiane defensywnemu pomocnikowi. Myślę, że nie jest przypadkiem to, że wiele drużyn w tej lidze, a nawet w Ekstraklasie bardzo często gra na dwie „szóstki”. Wydaje mi się, że kluczem nie są dziś personalia, lecz to, czego od zawodnika grającego na pozycji numer sześć oczekuje nasz sztab. W perspektywie roku-półtora liczymy na to, że dobrymi zawodnikami środka pola staną się Janek Kuźma i Mateusz Kowalczyk – powiedział Salski.
Prezes ŁKS-u odniósł się także do występów piłkarzy, którzy rozpoczynali sezon w trzecioligowych rezerwach, lecz w dalszej jego części wspomogli drużynę Kibu Vicuñii [Oskar Koprowski, Maciej Radaszkiewicz czy Damian Nowacki – przyp. red.]. Salski docenia ich wkład w wyniki biało-czerwono-białych, lecz jest zdania, że opieranie pierwszej drużyny na takich piłkarzach nie jest w długofalowej perspektywie najlepszym rozwiązaniem. – Cieszę się, że w rezerwach są piłkarze, którzy dawali radę na poziomie pierwszej ligi. Nie możemy jednak budować drużyny na zawodnikach z drugiego zespołu. Cieszy mnie, że jeden, drugi czy trzeci taki piłkarz wchodzi na boisko i gra, natomiast to nie jest tak, że takimi zawodnikami możemy osiągnąć określone cele. Były takie spotkania, w których musieliśmy korzystać z dość głębokiej rezerwy i choćby mecz z Odrą w Opolu pokazał, że w takiej sytuacji nie będziemy się liczyć w rywalizacji z doświadczonymi drużynami – podkreślił.