Prezes ŁKS-u – Tomasz Salski, skomentował zmianę na stanowisku trenera pierwszej drużyny.
Co zadecydowała o zmianie szkoleniowca ŁKS-u?
We współpracy z ludźmi wyznaję zasadę, że chcę otaczać się ludźmi zdeterminowanymi gotowymi do działania, ukierunkowanymi na współpracę ze mną i ŁKS-em. Jeżeli pojawiają się takie wątpliwości moim zdaniem jest tę współpracę zakończyć.
Decyzję o odejściu podjął trener Mamrot, czy ŁKS?
Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że ta decyzja w pewnym momencie była decyzją wspólną. Trener miał z nami umowę do czerwca 2022. Kontrakt szkoleniowca nie różni się niczym od kontraktu piłkarzy. Musieliśmy wspólnie dojść do porozumienia.
Drużynę poprowadzi dwóch młodych trenerów Marcin Pogrzała i Paweł Drechsler. Czy nie jest dla nich za wcześnie na objęcie pierwszego zespołu?
Weryfikacja będzie bardzo szybka, wierzymy w tych dwóch młodych ludzi. Czy na objęcie przez nich pierwszego zespołu jest za wcześnie? Na to nie potrafię odpowiedzieć, natomiast w marcu kiedy zatrudniałem trenera Mamrota nie myślałem, że ta współpraca będzie trwała tak krótko. Szukanie i zatrudnianie nowego trenera na siłę, bez analizy, bez chłodnej głowy nie ma sensu, stąd decyzja żeby Marcin Pogorzała i Paweł Drechsler dokończyli sezon. Sztab powiększy się jeszcze o trenerów z akademii. Los trenera Mamrota rozstrzygnął się w poniedziałek między godziną 20, a 22. Musieliśmy być gotowi na wtorek, my jako klub z planem na trenerów, trenerzy z planem dokończenia mikrocyklu treningowego.
Czy o zmianie trenera zadecydowała inicjatywa trenera Mamrota?
Nie do końca. Nie nazwałbym tego inicjatywą jeżeli mam być precyzyjny.
ŁKS zarobił na oddaniu trenera Mamrota do Jagielloni?
Jeżeli będziemy rozpatrywać współpracę z trenerem Mamrotem wyłącznie przez aspekt ekonomiczny, na koniec dnia, w poniedziałek napiłem się z zadowoleniem dobrej lampki koniaku. Piłka jest brutalna, na boisku i poza nim. Przez pięć lat mojej prezesury zmierzyłem się z różnymi przeciwnościami i nie ma tu miejsca na sympatie, antypatie, rozczarowania. Konkretne decyzje to jeden z elementów piłki. Załatwiliśmy to bardzo szybko, z korzyścią dla wszystkich stron.
Gdyby do zmiany trenera doszło w piątek, w sobotę wynik w Legnicy byłby inny (ŁKS przegrał z Miedzią 0:3)?
Nie, nie przekładam tego na takie aspekty, że jeden mecz mógł coś zmienić. To jest pewien cykl, ja nie wierzę w teorie “nowych mioteł”, to są rzeczy krótkotrwałe, a ja w ŁKS-ie nie chcę robić nic krótkotrwało.
Jak pan ocenia szanse ŁKS-u na awans?
Sytuacja w tabeli jest trudna, przygotowywaliśmy drużynę, żeby o tej porze świętować awans. Jak pokazują statystyki nie jesteśmy faworytem w barażach. Musimy o nie walczyć i mam nadzieję, że wrócimy do najważniejszego elementu – przygotowania się i skupienia na najbliższym meczu.
Czy zmiana na trenerów z akademii to powrót do klubowej filozofii gry zapoczątkowanej przez trenerów Moskala i Stawowego?
Na pewno tak. To będzie ten styl gry. Z drugiej strony chciałem powiedzieć, że każdy trener potrafi odcisnąć jakieś piętno na drużynie. Jeden jest oceniany lepiej, drugi gorzej. Wydaje mi się, że po tym początku, gdzie styl był zmieniany przez trenera Mamrota, pod koniec wróciliśmy do tego czego oczekiwaliśmy od tej współpracy. Trener Mamrot zrozumiał, że z piłkarzami o takiej charakterystyce, trzeba kontynuować filozofię zapoczątkowaną przez Kazimierza Moskala.
O zmianie szkoleniowca zadecydowało mało dżentelmeńskie podejście do pracy trenera Mamrota?
Tak jak mówiłem na początku, chcę pracować z ludźmi, którzy są przekonani, zdeterminowani i wiedzą co chcą osiągnąć.