Martyna Pajączek zabrała głos w sprawie ostatnich niepowodzeń drużyny z al. Piłsudskiego. Prezes Widzewa na antenie Widzew.fm przeprosiła kibiców za poczynania drużyny w ostatnim czasie, ale jednocześnie zapewniła, że nie przewiduje rewolucji w zespole.
Prezes Pajączek przyznała, że sama jest zdenerwowana postawą piłkarzy w ostatnich meczach i nie dziwi się kibicom, którzy głośno wyrażają swoje niezadowolenie.
– Zarząd ulega tym samym emocjom. Wszyscy czujemy się wściekli i rozczarowani. U mnie jednak takim dominującym uczuciem jest wstyd. Chyba trzeba zacząć od przeprosin. Przepraszał trener, przepraszał kapitan, nie zaszkodzi, jak prezes też przeprosi – powiedziała Martyna Pajączek.
Patrząc prawdzie w oczy, na 9 możliwych punktów Widzew zdobył 1. Ten bilans jest tym gorszy, że łodzianie przegrali u siebie dwa mecze z dużo niżej notowanymi przeciwnikami.
– Jeżeli chce się robić awans, to trzeba wygrywać mecze u siebie. Na wyjazdach oczywiście Jeśli Widzew nie potrafi wygrywać przy Piłsudskiego, to znaczy, że mamy jakiś problem i trzeba kilka rzeczy poważnie przemyśleć – mówiła prezes Widzewa. – My musimy awansować, więc dla nas najważniejsze są punkty, czyli zwycięstwa. Żeby drużyna wygrywała, to musi to zrobić w jakiś sposób, czyli w jakimś stylu. Mi tego brakowało. Drużyna po powrocie wyglądała po prostu źle. Mam wrażenie, że utknęliśmy w czasie treningów indywidualnych.
Martyna Pajączek przyznała, że zespół Widzewa już niejednokrotnie udowodnił, że potrafi grać w piłkę. Najważniejszym zadaniem jest teraz odnalezienie formy z końcówki rundy jesiennej, bo umiejętności zawodnicy w klubie z al. Piłsudskiego na pewno mają.
– Rozmawiałam z trenerem i niektórymi zawodnikami przed i po meczu z Legionovią, by spróbować zadbać o wszystkie detale. Czym się różni Widzew, który gra z Legionovią od tego, który grał z Legią? Trzeba się zastanowić, gdzie jest ta różnica, bo przecież trener, taktyka i piłkarze jest to samo. Moim zdaniem brakuje takiego pazura, chęci bycia cały czas najlepszym – oceniła Martyna Pajączek.
I dodała: – Nie mam wątpliwości co do tego, że zawodnicy rozumieją cel. Awans jest istotny dla ich karier oraz dla klubu. Ja nie wiem czy to nie jest pozostałość po tej izolacji. Nie widzę, żeby ktoś na kogoś wrzasnął, poklepał po plecach, pobudził. Z drugiej strony trzeba mieć umiejętności. No ale my mamy ogromne atuty piłkarskie, których w ogóle nie wykorzystujemy, bo mamy jakąś wewnętrzną blokadę. Widzew musi mieć swój styl i narzucać ten styl rywalom. Wygrywaliśmy jesienne mecze, bo potrafiliśmy grać swoją piłkę.
Prezes Widzewa wierzy, że nie powtórzy się historia z ostatniego sezonu. Jej zdaniem zespół zbudowany na ten sezon jest dużo lepszy niż ekipa stworzona przez poprzednie władze i poprzedni sztab szkoleniowy.
– Rozumiem, że demony odżywają, ale trzymam się tego, że zespół zbudowany na ten sezon jest dużo bardziej wartościowy. Ta drużyna potrafiła rozgrywać świetne mecze, a więc mamy ludzi, którzy potrafią zrealizować nasz cel. Uważam, że to bardzo duża różnica w porównaniu do ubiegłego roku – oceniła Pajączek, która jednocześnie podkreśliła, że Widzew znalazł się w dołku, z którego jak najszybciej trzeba znaleźć wyjście.
– Każdy chce wypowiedzieć swoją opinię i te opinie muszą do mnie trafić. Nie jestem skłonna jednak łagodzić sytuacji i uznać, że ktoś ma złą wolę, bo nas krytykuje. Sami na to zasłużyliśmy. Inna sprawa, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Uważam, że to nie jest moment, w którym trzeba cokolwiek podsumowywać – skomentowała Martyna Pajączek.
– Przed nami bardzo ważny tydzień. Rozegramy dwa mecze, więc mamy sporo punktów do zdobycia. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy w tych meczach nie punktowali. Nie powinniśmy już przegrywać. Może być tak, że w meczach wyjazdowych coś zremisujemy. Ale Widzew powinien być tak nakręcony i powinien tak zdominować rywala, że wszystkie mecze powinen wygrać. Ja wiem, że to tylko sport i zawsze może zdarzyć się porażka – powiedziała Pajączek. – Ale jeśli chcemy odbudowywać w wielki klub, to tylko awans w przekonującym stylu będzie sukcesem – zakończyła prezes Widzewa.
fot. Marian Zubrzycki