Wiem, że stadion ŁKS-u kosztował więcej niż nasz. To co mam zrobić – wyburzyć ich stadion? – pyta prezes Widzewa Mateusz Dróżdż i opowiada, jak wyobraża sobie równe traktowanie klubów w Łodzi.
Pierwszy etap rozgrywek w Fortuna 1. Lidze ocenili już trener Janusz Niedźwiedź i dyrektor sportowy Łukasz Stupka. Teraz w programie „Piłsudskiego 138” gościł prezes Mateusz Dróżdż, który jest nim od lata. – To ciekawa przygoda, która trwa i jest rozwojowa. Naszym celem jest profesjonalizacja klubu, do tego dążymy – powiedział.
Nawiązał oczywiście do tego, że Widzew jest wiceliderem ligi. – Oczywiście oceniany będziemy przez pryzmat wyników sportowych drużyny. Jesteśmy zadowoleni, ale nie popadamy w huraoptymizm. Był gorszy moment, ale to nie był kryzys, do kryzysu było daleko. W jednym z poprzednich klubów mieliśmy siedem porażek z rzędu. To był kryzys. Gdy wchodziło się tam do szatni, to piłkarze płakali – wspominał. – Teraz w Widzewie, to były po prostu słabsze wyniki i trzeba wyciągnąć wnioski, by zdobyć tę ekstraklasą. Na razie zapracowaliśmy na to, ale przed nami jeszcze dużo pracy. Może się narażę kibicom porównaniem, ale analizujemy pewnie rzeczy u sąsiadów. Rok temu mieli identyczną sytuację, jak nasza teraz i nie awansowali. Nie chcemy, by nas pewność siebie zgubiła – powiedział prezes Dróżdż.
Jeden z kibiców spytał, czy Widzew jest budowany na wzór Rakowa Częstochowa, czy raczej Legii Warszawa. – Teraz jesteśmy na etapie Rakowa, budowaniu stabilnych podstaw. Ale mam nadzieję, że będziemy kiedyś jak Legia, czyli będziemy dużym graczem, który za odpowiednią jakość będzie płacić dużo piłkarzom – mówił prezes.
Pisaliśmy już, że Widzew wkrótce pozyska dużych sponsorów dla pierwszej drużyny i akademii. – Dopóki umowy nie są podpisane, to nie można mówić, że coś wydarzy się na pewno, ale prawda jest taka, że przy umowach już pracują prawnicy. Cieszymy się, że przychody komercyjne klubu rosną, bo już to 30 proc. więcej niż w ubiegłym roku – powiedział.
Kibice pytali też m.in. o oficjalny sklep klubu, np. o koszulki. Wielu kibiców zamówiło je w preorderze, a nie dostali ich do dzisiaj. – Biorę to na klatę. Przepraszam za to. To nie powinno mieć miejsca. Nie może tak być – stwierdził Dróżdż i zapowiedział, że w przyszłości tak już być nie powinno. Klub zamówił już koszulki na nowy sezon i określił ich dokładną liczbę, więc z ich kupnem już nie powinno być problemów.
Były też pytania o sponsora tytularnego dla stadionu. – Stadion nie jest nasz, ale myślimy o tym i jesteśmy po pierwszych rozmowach. Działamy i mam nadzieję, że będzie taka możliwość – powiedział prezes. Dodał, że w planach jest też branding obiektu, chociaż priorytetem jest kupno nowego tunelu, z którego piłkarze wychodzą na murawę. Zbierano są na to pieniądze.
Kwestią, która interesuje też kibiców są relacje klubu z miastem. – Uległy bardzo dużej poprawie, Złego słowa nie powiem i nie mam najmniejszego problemu. Jestem w bieżącym kontakcie z wiceprezydent Skrzydlewską i prezydent Zdanowską, na zasadzie partnerstwa – powiedział i odpowiedział też na pytanie dotyczące równego traktowania klubów w Łodzi. – Wiem, że stadion ŁKS-u kosztował więcej niż nasz. To co mam zrobić – wyburzyć stadion ŁKS-u? Pewnie zostałbym bohaterem wielu kibiców, ale to nie tak. W pewnym momencie wrócę do władz Łodzi z konkretnym projektem ośrodka treningowego i wtedy powiem, że potrzebujemy pomocy. Mam nadzieję, że ją otrzymamy.
I dodał: – Z ŁKS-u chciałbym wyciągnąć najlepsze rzeczy. Pewnie podpadnę Tomkowi Salskiemu, ale jest ich mało – żartował. Zapewnił jednak, że kontakty z lokalny rywalem są normalne i dobre. Chciałby jednak, by kluby były traktowane przez władze Łodzi równo. Dróżdź odniósł się w tej sposób m.in. do tego, że w pojazdach MPK są reklamy ŁKS-u. – Chciałbym żeby były też Widzewa. Jedyne czego teraz oczekuję od miasta, oczywiście oprócz pomocy m.in. przy boiskach na Łodziance, to tego, by kluby było równo traktowanie. Jeśli chodzi o resztę, czego chcielibyśmy od miasta, to musimy na to zapracować w profesjonalny sposób, by miasto poważnie nas traktowało – zaznaczył.