Obronił jeden ważny strzał, ale nie zdołał uratować ŁKS-u. Niewiele zależało od niego, bo wcześniej błędy popełnili boczni obrońcy.
Próbował pomagać w ofensywie, ale jego dośrodkowania nie trafiały do napastników. W defensywie grał poprawnie.
Lider defensywy ŁKS -u, po raz kolejny nie zawiódł, szkoda, że jego koledzy nie dostosowali się poziomem.
Podobnie jak Dąbrowski w defensywie grał bardzo pewnie. Brał odpowiedzialność za rozgrywanie piłki, kiedy środkowi pomocnicy zawodzili.
Kolejny bardzo solidny mecz. Jego rajdy po skrzydle stwarzały spore zagrożenie. Miałby asystę, ale sędzia dopatrzył się spalonego.
Najlepszy zawodnik pierwszej połowy. Niestety, przez żółtą kartkę nie wyszedł na drugą. Z nim w składzie, ŁKS prawdopodobnie zachowałby czyste konto.
To co uchodziło przy czterech tysiącach kibiców, jest niedopuszczalne przy 18. Intensywnie pilnowany przez zawodników Chrobrego, nie dochodził do podań i znikał na długie fragmenty meczu.
Chociaż dobrze zaczynał akcje ofensywne, pod bramką rywala był bezużyteczny.
Znowu zmarnował piłkę meczową.
Od meczu z Zagłębiem Sosnowiec niewiele się zmieniło. Czysty chaos.
Zdobył gola ze spalonego i tyle go widzieli. Mało jak na najlepiej zarabiającego piłkarza w pierwszej lidze.
Zrobił coś, czego nie zdołała reszta wartej dziesięć milionów złotych drużyn. Oddał strzał z dystansu.
“Robił wiatr” na skrzydle, ale dalej nie potrafi grać w piłkę nożną. Podsumowaniem jego występu niech będzie sytuacja, w której zamiast zagrać do kolegi, nie wiedzieć czemu wykopał piłkę na aut.
Napastni k musi oddawać strzały, a on tego nie robił.
1 Comment
Pomeczowa wypowiedz A.Marciniaka formułowała pytanie zadawane od roku przez wszystkich ludzi ŁKS-u – kto jest odpowiedzialny za to,że połowa drużyny nie gra tylko w najlepszym razie statystuje. Więc też drużyna nie jest zespołem. Ludzie którzy do tego doprowadzili, do dziś kryją się za plecami innych – np. Bogu ducha winnego trenera Pogorzały. Więc kto imiennie odpowiada za idiotyczne marnowanie kolejnych szans. Marciniak o mało tego nie zdradził, bo także ma tego dość.