Po letniej przerwie wróciła Ekstraklasa, po trudnej odbudowie wrócił do niej Widzew, a ja wróciłem do Canal+Sport – to idealny moment, by powrócić też na łamy Łódzkiego Sportu, gdzie co dwa tygodnie będę komentował to, co moim zdaniem najważniejsze w regionie, w którym się urodziłem.
Dziś najwięcej mówi się oczywiście o klubie z al. Piłsudskiego, powszechnie chwaląc za to, jak zagrał w Szczecinie – jak przeciwstawił się trzeciej drużynie poprzedniego sezonu, pozostając wiernym swojemu stylowi i skutecznie wychodząc spod pressingu rywala. Pochwały są zasłużone, ale warto pamiętać, że Widzew mecz z Pogonią jednak przegrał i wrócił do Łodzi bez żadnego punktu. Zmarnował szansę, którą wykorzystały Stal Mielec i Wisła Płock – trafić uczestnika pucharów w trudniejszym dla niego okresie. A sytuacja beniaminka jest taka, że swoje szanse musi wykorzystywać, by do końca nie martwić się o ligowy byt.
Potencjałów Pogoni i Widzewa nie ma nawet co porównywać. W Szczecinie stabilnie jest od lat i wszystko zmierza tam we właściwym kierunku – a że zbyt wolno, zwłaszcza zdaniem kibiców spragnionych wreszcie jakiegoś trofeum, to już zupełnie inna sprawa. Pogoń rozwija jedną z najlepszych w Polsce akademii, Pogoń daje ogromny komfort pracy trenerom, Pogoń nie zmienia sterników swojego klubu, sprawiając, że skład jest systematycznie uzupełniany i wzmacniany. Na antenie Canal+Sport, przed meczem z Widzewem, zapytałem wprost kierownika pionu sportowego Pogoni Dariusza Adamczuka, ilu piłkarzy z jedenastki Widzewa mogłoby wzmocnić Pogoń. Zawahał się, uśmiechnął i… nie wymienił żadnego nazwiska. Być może dlatego, że nie obserwował w poprzednich sezonie, ile potrafi Marek Hanousek i że ma czołowego bramkarza w Ekstraklasie, z którym Ravas mógłby rywalizacji nie wygrać, ale fakty są takie, że w podstawowym składzie Widzewa na pewno znaleźliby się Vahan Biczahczjan, Pontus Almqvist i Jean Carlos, którzy weszli na boisko przy wyniku 1:1. A zmiany Widzewa, gdy ten musiał gonić wynik przegrywając 1:2? Schodzą Hanousek, Letniowski, Pawłowski, Terpiłowski i Nunes, czyli gracze będący nadzieją na skuteczną grę do przodu. Schodzą z różnych powodów, ale fakty są takie że zmiennicy nic do gry nie wnoszą. Pokaż mi swoją ławkę rezerwowych, a powiem ci, jaki masz zespół?
Nie chcę psuć kibicom Widzewa zasłużonej radości z powrotu do Ekstraklasy – to jest ich czas, miesiąc miodowy po ponownym wejściu do grona najlepszych. Ale fakty są takie, że łódzki klub czeka trudna walka o utrzymanie. – Walczymy o spadek i nie ma lekko – jakby to powiedział kiedyś Franciszek Smuda.
CZYTAJ TAKŻE >>> Nowy sezon, stare problemy. Witamy w ŁKS
Szefowie Widzewa zdają sobie sprawę, że klub czeka trudny sezon, a dobry mecz w Szczecinie, choć daje powody do optymizmu, nic tu nie zmienia – zwłaszcza, że Widzew przegrał. Prezes Mateusz Dróżdż powiedział mi oficjalnie, na antenie Canal+Sport, że jest bliski podpisania rozgrywającego, środkowego pomocnika, trwa też praca nad kolejnym transferem. Oby udało się to jak najszybciej. I oby był to ktoś kto gwarantuje jakość od zaraz, bo dla łodzian każda zdobycz będzie na wagę złota. Wiosną o każdy punkt będzie trudniej niż teraz, gdy za oknem świeci letnie słońce i determinacja oraz świadomość powagi sytuacji w tabeli jest w wielu głowach trochę mniejsza.
Kibice Widzewa pamiętają pewnie sezon 2012/2013, gdy skazywani na walkę o utrzymanie łodzianie zaczęli sezon od zwycięstwa z mistrzem Polski, Śląskiem Wrocław, potem wygrali 3 kolejne mecze i po 4 kolejkach byli liderem Ekstraklasy. „Dzieciaki Mroczkowskiego”, tak się o nich mówiło. Trener wiedział, że te wyniki są ponad stan, ale wykorzystał sprzyjające terminy i dzięki świetnemu początkowi utrzymał Widzew w Ekstraklasie. Teraz o taki scenariusz będzie znacznie trudniej, bo zamiast trzech meczów u siebie Widzew ma na start dwa wyjazdy, a spada z ligi nie jeden, a aż trzy zespoły. Szykuje się naprawdę piekielnie trudny sezon dla czterokrotnego mistrza Polski, co potwierdzają nawet wyliczenia matematyczne, choćby takie jak te:
Aktualna sytuacja w lidze z tą samą uwagą co poprzednio, algorytm bazujący na samych wynikach, ale wygląda że się układa w miarę logiczną tabelę. https://t.co/LaxdMiLXcd pic.twitter.com/FyAZArES02
— Piotr Klimek (@pklimek99) July 18, 2022Reklama
W poprzednim sezonie sprawdzalność analitycznych prognoz Piotra Klimka była naprawdę spora, warto więc na nie zerknąć i już teraz jak o życie walczyć o każdy punkt.
Ten tekst burzy może optymizm kibiców Widzewa po wymarzonym i wyczekiwanym awansie, ale to realna ocena sytuacji. Fani efektownie wrócili do ligi, świetnie dopingując zespół w Szczecinie (szacunek dla tego, który dojechał na mecz rowerem z Sieradza!), pokażą się też piłkarskiej Polsce podczas każdego meczu domowego. Ten doping może i musi ponieść piłkarzy, bo bez niego, bez pełnego stadionu przy Piłsudskiego jeszcze trudniej byłoby znaleźć nadzieję na dobry sezon Widzewa. I to są właśnie irracjonalne, pozasportowe nadzieje na to, że łodzianie jednak zaprzeczą matematycznym wyliczeniom z powyższego tweeta.
CZYTAJ TAKŻE >>> Zbigniew Boniek o meczu Widzewa: „Nie podzielam entuzjazmu”
Autor: Żelisław Żyżyński, Canal+Sport