Stadion w Rzeszowie może nie jest twierdzą, ale o zwycięstwo na nim jest niezwykle trudno. W tym sezonie udało się to tylko jednej drużynie. – Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie – podkreśla trener Radosław Mroczkowski.
Resovia na wyjazdach to drużyna bezkompromisowa, która jak dotąd wygrywa lub przegrywa – pięć zwycięstw i siedem porażek. Przed własną publicznością najbliższy rywal Widzewa nie zwykł przegrywać. W Rzeszowie tylko zespołowi Znicza Pruszków udało się wywalczyć komplet punktów, wygrana 3:1. W pozostałych spotkaniach Resovia odniosła cztery zwycięstwa, a pięć meczów zakończyło się remisami. Bilans bramkowy u siebie: 13-8.
W ostatniej kolejce drużyna z Rzeszowa pokonała na wyjeździe Elanę Toruń 1:0. Widzew sprawił niemiłą niespodziankę, remisując u siebie 1:1 z ostatnim w tabeli ROW Rybnik. – Na własne życzenie straciliśmy punkty. Różne mecze tu widuję, ale tak szybko straconej bramki trzeba by było długo szukać w archiwum. Później chcieliśmy szybko wyrównać i w naszą grę wkradły się nerwy oraz niedokładność. Mój zespół na treningach prezentuje się zupełnie inaczej, w meczach dochodzi jeszcze presja – skomentował wynik trener Mroczkowski.
Piłkarze Widzewa po szybko straconej bramce, w osiemnastej sekundzie meczu, długo nie potrafili się otrząsnąć. Za dużo było strat, niecelnych podań i złych wyborów. W sobotę o godzinie 15.00 ma być zdecydowanie lepiej. Szkoleniowiec łódzkiego klubu zdaje sobie jednak sprawę, że w Rzeszowie jego zespół będzie musiał się mocno natrudzić, by wywalczyć komplet punktów. – Nie wiadomo jakie warunki zastaniemy na miejscu, więc na pewno nie będzie to łatwe spotkanie. Musimy być skuteczniejsi niż w meczu z ROW, a także bardziej skoncentrowani. Nie można odmówić chłopakom tego, że w sobotę starali się odwrócić niekorzystny wynik, ale nie do końca w taki sposób, jakbyśmy tego chcieli. Nie potrafiliśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i to właśnie było dla nas najbardziej bolesne – podkreślił trener Widzewa.
W klubie z al. Piłsudskiego nikt jednak nie robi tragedii z ostatniego remisu. – Wiemy, że nie zagraliśmy tak jakbyśmy chcieli. Tego wyniku nie można jednak odbierać w kategorii tragedii. Jest u wszystkich nerwowość i presja wyniku, który chcemy osiągnąć, więc spokoju jest mniej. To przekłada się zaś na działania zawodników i na razie nie jest to poziom, który nas zadowala – przyznał Mroczkowski.
Przyjazd Widzewa wywołał w Rzeszowie spore zainteresowanie kibiców. Jak informuje lokalna prasa frekwencja na stadionie może być rekordowa, jeżeli chodzi o mecze ligowe rzeszowskich drużyn w ostatnich latach. – Liczymy, że wszystkich kibiców będzie około 3,5 tysiąca – poinformował Adrian Rudawski, wiceprezes Resovii. Miejscowi działacze przekazali Widzewowi tysiąc dwadzieścia trzy bilety. – Łodzianie chcieli dwa i pół tysiąca biletów, ale tylu nie mogliśmy im zaoferować – dodaje Rudawski.
Fot. Cyfrasport