Wicelider drugiej ligi w sobotę stracił kolejne punkty. Łodzianie zremisowali 1:1 w Rzeszowie. W poprzedniej kolejce takim samym wynikiem zakończyła się potyczka z ROW Rybnik. Szczególnie do przerwy gra łódzkiego zespołu pozostawiała wiele do życzenia.
Przed spotkaniem uprzedzaliśmy, że Resovia to nieprzyjemny rywal. W Rzeszowie tylko zespołowi Znicza Pruszków udało się wywalczyć komplet punktów, wygrana 3:1. W pozostałych spotkaniach Resovia odniosła cztery zwycięstwa, a pięć meczów zakończyło się remisami. Sobotni rywal przed własną publicznością nie przegrał dziewięciu ostatnich spotkań. Po dyspozycji, jaką łodzianie zaprezentowali w starciu z ostatnim w tabeli ROW Rybnik (1:1), można się było obawiać tego pojedynku. Po pierwszej połowie Widzew przegrywał 0:1. Najsmutniejsze, że prowadzenie gospodarzy nie wynikało z jakiejś nadzwyczajnej postawy, a z beznadziejnej gry gości. Trener Radosław Mroczkowski upiera się przy grze trzema obrońcami. To się zupełnie nie sprawdza. Łodzianie nie radzą sobie z takim ustawieniem, co chwila powodując zapalniki pod bramką Patryka Wolańskiego.
Obie drużyny rozpoczęły mecz spokojnie, skupiając się na bronieniu dostępu do swojego pola karnego. Przewagę posiadał Widzew, ale niewiele z niej wynikało. Mogło, gdyby łodzianie mieli lepiej nastawione celowniki. W 10. minucie Adam Radwański obsłużył znakomitym podaniem Filipa Mihaljevicia. Ten mógł spytać bramkarza, w który róg posłać mu piłkę. Wykazał się jednak wielką dobrocią i uderzył niecelnie. Fatalne zachowanie napastnika. Później piłkarze obu drużyn oddali po jednym strzale z dystansu i na boisku zapanował spokój. Przez długie minuty nie działo się nic ciekawego. Gra przeważnie toczyła się w środku pola. W 36. minucie trybuny postanowił ożywić Konrad Gutowski. Chyba tylko pomocnik wie, dlaczego powalił w polu karnym Kamila Antonika. Zawodnik Resovii nie miał szans zarówno na oddanie strzału, jak i podanie do partnera z drużyny. Upadł więc na murawę, zahaczony przez Gutowskiego. Do piłki stojącej na jedenastym metrze podszedł Bartłomiej Makowski i nie dał szans Wolańskiemu na skuteczną interwencję. Gospodarze poszli za ciosem. Z dystansu groźnie uderzał Radosław Adamski. Widzew w pierwszej połowie nie odpowiedział żadną akcją i do przerwy przegrywał 0:1. Zasłużenie.
W przerwie trener Mroczkowski nie zdecydował się na żadną zmianę, ale po dziesięciu minutach drugiej połowy uznał, że nadszedł czas na roszady. Boisko opuścili napastnicy, którzy niczym się nie wyróżnili. Prócz pudła Mihaljevicia. Rafał Wolsztyński i Daniel Mąka rozruszali nieco atak Widzewa. Zanim jednak padła wyrównująca bramka, łodzianie mieli dużo szczęścia. W 58. minucie Wolański wygrał pojedynek sam na sam z Antonikiem, by po chwili sfaulować zawodnika gospodarzy. Bramkarz naprawił swój błąd i obronił uderzenie Makowskiego. Chwilę później był remis.
Mateusz Michalski przedłużył głową dośrodkowanie Marcina Pieńkowskiego. Piłka spadła do stojącego na jedenastym metrze Wolsztyńskiego, który płaskim strzałem pokonał Wojciecha Daniela. Kilkanaście sekund później z dystansu uderzał Gutowski, nie trafił jednak w bramkę. W 71. minucie piłka zatrzymała się na poprzeczce Resovii, ale uderzający Wolsztyński był na pozycji spalonej. Obie drużyny starały się zmienić wynik spotkania. Wolańskiego sprawdził Szymon Hajduk. Na czternaście minut przed zakończeniem meczu błąd popełnił Tomasz Wełna, skończyło się na strachu i rzucie z autu.
Remis nie satysfakcjonował żadnej ze stron. W końcówce nie było więc obrony, tylko wymiana ciosów. Groźnie pod bramką Wolańskiego było w 84. minucie, ale kontrę zespołu z Rzeszowa niecelnym strzałem głową zakończył Bartłomiej Buczek. Łodzianie szczęścia szukali po wrzutkach w pole karne, gdzie dobrze spisywał się Daniel. W doliczonym czasie gry Widzew przycisnął. Żaden jednak z piłkarzy nie był w stanie przeprowadzić skutecznej akcji, a dośrodkowania stawały się łupem defensorów i bramkarza Resovii. Wynik nie uległ zmianie. Łodzianie stracili kolejne punkty. Po raz kolejny zaprezentowali się słabo.
Resovia Rzeszów – Widzew Łódź 1:1 (1:0)
Bramki:
Makowski 37.-karny – Wolsztyński 61.
Widzew: Wolański – Tanżyna, Zieleniecki, Wełna – Pieńkowski (66. Turzyniecki), Kristo, Michalski, Radwański, Gutowski (71. Ameyaw) – Banaszak (Mąka 55.), Mihaljević (55. Wolsztyński).
Fot. Widzew Łódź