Ten transfer wywołał wiele pozytywnych komentarzy, nie tylko w lokalnych mediach. Były król strzelców ekstraklasy miał dać Widzewowi dużą jakość. Tej nie było. Robert Demjan w czwartek pożegnał się z łódzkim klubem. Oczekiwania były zdecydowanie większe.
Słowak zawodnikiem Widzewa został w grudniu 2017 roku. Jego były kolega z Podbeskidzia Bielsko-Biała gratulował na łamach naszego portalu działaczom klubu z al. Piłsudskiego dokonanego wzmocnienia. – Świetnie potrafi się zastawić, przytrzymać piłkę i zagrać do partnerów. Jeżeli piłkarze nie będą wiedzieli co zrobić z piłką, niech podają do Roberta. On ją przytrzyma na tyle długo, że pozostali zdążą dobiec w okolice pola karnego rywali. Chyba nie widziałem zawodnika, który tak dobrze trzyma się na nogach. Jest praktycznie nie do przepchnięcia. Poza tym ma niesamowitego nosa pod bramką rywali. Gratuluję Widzewowi tego transferu – stwierdził Bartłomiej Konieczny.
Początek w Widzewie były król strzelców ekstraklasy miał imponujący. W trzech pierwszych występach ligowych pokonywał bramkarzy rywali. Później już tak dobrze nie było. Rundę wiosenną trzecioligowych rozgrywek zakończył z dorobkiem sześciu bramek, zdobytych w 17 meczach.
Po awansie 36-letni zawodnik stracił miejsce w składzie. Co prawda w pierwszych pięciu spotkaniach wychodził w podstawowym składzie, ale nie zbierał pochlebnych recenzji – jeden strzelony gol, przeciwko Rozwojowi Katowice (4:0). Później była ławka, trybuny i rezerwy. W pierwszej drużynie zaliczył zaledwie dziewięć występów.
W styczniu Widzew wystawił napastnika na listę transferową, dając mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. W czwartek Demjan porozumiał się z działaczami Widzewa w sprawie rozwiązania kontraktu.