Za nami 2023 rok. W łódzkiej piłce było tak sobie. Dla kilku osób był to rok wielkich zmian. Jedni tracili robotę, a inni ją dostawali. Ale w minionym roku w ŁKS-ie i Widzewie zaszło też sporo innych zmian, nie tylko personalnych.
Jaki ten rok był dla łódzkiej piłki? Bywały lata zdecydowanie lepsze, chociaż jak to zawsze bywa, były i momenty szczęśliwe. Takim z pewnością był dla kibiców ŁKS-u powrót ich klubu do ekstraklasy, po trzech sezonach spędzonych na jej zapleczu. W maju była więc wielka radość i wielkie nadzieje. Ale życie daje i odbiera i teraz, na koniec roku, nastroje fanów biało-czerwono-białych są już zgoła inne. ŁKS zamyka ligową tabelę. Póki co nie ma wielkich nadziei na to że uda się utrzymać. Ale w piłce wiele szybko może się zmienić. W poprzednim sezonie np. po jesieni w Wiśle Płock myśleli po cichu o pucharach, z może i czymś więcej, a Wisła spadła.
Do końca o utrzymanie bronił się za to Śląsk Wrocław, a teraz – na koniec 2023 – zespół Jacka Magiery jest zdecydowanym liderem ligi i idzie na mistrza. Taki to był zwariowany rok.
Dla wielu postaci łódzkiej piłki przyniósł zmiany. Kazimierz Moskal, bohater ŁKS-u, który znów wyciągnął go z Fortuna 1 Ligi na salony, znów nie dał z nim rady w PKO Ekstraklasie. W październiku Moskal został zwolniony. Na pewno popełnił sporo błędów, ale jak zawsze w takich sytuacjach bywa, oczywiście to trener zapłacił przede wszystkim za pomyłki innych, czyli głównie włodarzy ŁKS-u.
Ci przez miesiące obiecywali m.in. że już za chwilę, już za moment, w klubie będą miliony od bogatego wujka z Ameryki. Kibice żyli tym przez wiele miesięcy. Niektórzy widzieli już ŁKS walczącego o mistrzostwo, a potem z powodzeniem w Europie. Inni z każdym tygodniem tracili złudzenia. Przed świętami Tomasz Salski, właściciel klubu, ogłosił, że Philip Platek kasy jednak nie da. Niby szkoda, ale chyba dobrze się stało, bo nie wiadomo tak naprawdę, czy zasłużony łódzki klub nie miałby za chwilę jeszcze większych kłopotów.
Zostańmy jeszcze przy ŁKS-ie. Rok 2023 był na pewno przełomowy dla Mateusza Kowalczyka. Najpierw 19-latek, nie tylko z powodu koloru włosów, porównywany do Zbigniewa Bońka, wprowadził drużynę do PKO Ekstraklasy. To jego gol w meczu z Arką Gdynia zdecydował o awansie. Ale nastolatek nie doczekał debiutu w PKO Ekstraklasie, bo w sierpniu przeniósł się do Broendby Kopenhaga. Klub zarobił (mówiło się o ponad milionie euro), zarobił piłkarz. Piłkarsko ŁKS oczywiście stracił, sam zawodnik też, bo nie gra, a w jego wieku właśnie to jest najważniejsze dla rozwoju. W lidze duńskiej Kowalczyk zagral minutę, w pucharowych rozgrywkach dołożył ponad 200. To bardzo mało. Niedawno zaczęto nawet pisać o tym, że wielki polski talent miałby wrócić do Polski.
CZYTAJ TEŻ: Widzew ma zarobić ponad milion euro. To byłby rekord
Liczba rudowłosych w ŁKS-ie się jednak zgadza, bo trenera Moskala zastąpił Piotr Stokowiec, znany z prowadzenia już kilku innych drużyn w PKO Ekstraklasie. Stokowiec miał ratować ligę dla ŁKS-u i jeszcze może to zrobić, ale jednak ostatnich miesięcy 2023 roku wspominać dobrze nie będzie. Jego bilans z drużyną jest fatalny. To zero wygranych, trzy remisy i cztery porażki. Do tego odpadnięcie z Pucharu Polski. Jego ligowa średnia punktów to 0,43.
Rok 2023 przyniósł też oczywiście zmiany w Widzewie. Z klubem pożegnał się Mateusz Dróżdż. W maju Tomasz Stamirowski, większościowy udziałowiec spółki oraz szef rady Nadzorczej, powiedział dość i zwolnił prezesa. Dróżdż miał grupę swoich zwolenników wśród kibiców, więc było trochę niezadowolonych. Stamirowski dość miał jednak m.in. kłótni prezesa Widzewa ze wszystkimi wokół. Zresztą Dróżdż bywa wciąż w Łodzi, bo w sądzie toczy się jego sprawa przeciwko urzędnikom z magistratu. Ale to już nie sprawa klubu.
Były prezes Widzewa po odejściu z klubu sugerował, że wkrótce będzie pracował w innym, ale póki co nie znalazł się chętny, by dać mu swój klub do prowadzenia. Może rok 2024 przyniesie w życiu Dróżdża kolejną dużą zmianę? Trzymamy kciuki.
Porażka jednego, często jest zwycięstwem innego. Dróżdża w gabinecie prezesa zastąpił Michał Rydz, który wcześniej razem z nim prowadził Widzewa. To jego pierwsze samodzielne prezesowanie w klubie PKO Ekstraklasy. Na ocenę przyjdzie czas po sezonie.
CZYTAJ TEŻ: Piłkarz Roku Łódzkiego Sportu 2023. Zaczynamy!
“Zmiany, zmiany, zmiany” przyszły też w malutkim pokoiku trenerów w Sercu Łodzi. We wrześniu m.in. prezes Rydz zwolnił swojego pierwszego w życiu trenera. Janusz Niedźwiedź przestał być szkoleniowcem drużyny. Smutne to było, bo Niedźwiedź wprowadził ją do PKO Ekstraklasy, a potem ją w niej utrzymał. To było smutne, ale zrozumiałe, bo coś się po prostu wypaliło, a zespół i piłkarze nie robili postępów. Złe były tez wyniki, a wręcz wstydliwe porażki w Sercu Łodzi.
Niedźwiedź odpoczął, przemyślał wszystko, dokształcił się i właśnie został trenerem Ruchu Chorzów, więc z Widzewem jeszcze się spotka i to na wypełnionym Stadionie Śląskim. Zadanie ma bardzo trudne, bo musi utrzymać Ruch w PKO Ekstraklasie. Jeśli da radę, to czapki z głów.
Oczywiście Niedźwiedzia musiał ktoś zastąpić i zastąpił. Pierwszą robotę w PKO Ekstraklasie dostał Daniel Myśliwiec. Na razie bez wielkiego doświadczenia, ale za to z wielką wiedzą teoretyczną. Jesienią zebrał już trochę tego pierwszego, pierwsze błędy za nim i oby na wiosnę wyciągnął z nich wnioski. Cel nr 1 to oczywiście utrzymanie, ale są też szanse na pierwszą ósemkę. I w to trzeba ambitnie celować.
Dla piłkarzy Widzewa rok 2023 był taki sobie. W całym roku w lidze wygrali tylko osiem meczów. To bardzo mało. Wystarczyło jednak na utrzymanie w poprzednim sezonie i na to, by być ponad strefą spadkową po jesiennej części obecnych rozgrywek.
W obu klubach zaszły też inne ważne zmiany, nie tylko personalne. Widzew przeniósł swoje biura ze stadionu do biurowca na skrzyżowaniu marszałków. Teraz tam znajdują się gabinety prezesów. Trwa też budowa ośrodka treningowego w Bukowcu, co ma być krokiem milowym dla rozwoju klubu. W październiku Widzew dostał wielomilionowe ministerialne dofinansowanie na ten cel.
Co ważne, klub z Serca Łodzi będzie też miał nowe boiska treningowe na Łodziance, a także jedno obok stadionu. Budowa pierwszego przy ul. Małachowskiego właśnie się kończy. Nowymi murawami mają się też przykryć boiska na Minerskiej, gdzie trenuje ŁKS. Kolejne, zupełnie nowe, powstać ma na Karpackiej. Tam buduje Urząd Miasta Łodzi i na pewno będą mogli trenować tam także piłkarze dwóch największych klubów w Łodzi. Pisaliśmy o tym tutaj. Wszystkie decyzje dotyczące tych spraw zapadły właśnie w minionym roku.
Klub z al. Unii doczekał się też oficjalnego sklepu na Stadionie Króla.
Jaki będzie nowy rok? Oczywiście obu łódzkim drużynom życzymy utrzymania, bo pewnie dla prezesów i trenerów będzie to oznaczało utrzymanie pracy. Piłkarzom oczywiście życzymy powołań do reprezentacji i transferów do lepszych i bogatszych klubów. Kasa przyda się zresztą ŁKS-owi i Widzewowi.
Na pewno będzie to rok wielkiej zmiany dla Henricha Ravasa, który już pakuje walizki przed wyjazdem do Ameryki. Niewykluczone, że i w domu rodziny Bobków wyciągnęli już walizki z pawlacza.
Kibicom trzeba życzyć dobrych meczów, wielkich emocji, a może po prostu zwycięstw, nawet po słabszych występach ich ulubionych drużyn. Tylko dzięki nim w drugim półroczu 2024 roku będą oglądać PKO Ekstraklasę na Stadionie Króla i w Sercu Łodzi.