Hokeiści TME ŁKH Łódź z roku na rok spisują się coraz lepiej. W sezonie 2021/2022 otarli się o strefę medalową Młodzieżowej Hokej Ligi. Chociaż w Łodzi hokej to sport niszowy, łódzki klub ma grupę oddanych kibiców, która stale się powiększa. O minionym sezonie oraz o planach na przyszłość porozmawialiśmy z Tomaszem Grobelkiewiczem, prezesem TME ŁKH Łódź.
Bartosz Jankowski (Łódzki Sport): Zespół TME ŁKH Łódź zakończył sezon 2021/2022 na ćwierćfinale. Czuć niedosyt, że po pierwszym wygranym meczu 1/4 finału nie udało się awansować do półfinału?
Tomasz Grobelkiewicz (prezes TME ŁKH Łódź): Myślę, że zawodnicy czują niedosyt. Stawialiśmy sobie za cel awans do play-offów, awansowaliśmy z dobrego piątego miejsca, choć w pewnym momencie mieliśmy nadzieję, że uda się przeskoczyć czwarte Sokoły Toruń i dwa mecze rewanżowe będziemy grali w Łodzi, a nie na wyjeździe. Niestety nie udało nam się to przez porażkę w Nowym Targu w przedostatniej kolejce.
Czy pana zdaniem fakt rozgrywania dwóch rewanżowych meczów poza Łodzią zadecydował o tym, że TME ŁKH nie zdołało awansować do półfinału?
Trudno powiedzieć, ale z tego co wiem, to chłopaki byli po tym ostatnim meczu z Sokołami rozczarowani. Niemniej jednak Sokoły zostały wicemistrzem MLH, więc mamy chociaż satysfakcję z tego, że odpadliśmy z zespołem, który walczył o mistrzostwo.
CZYTAJ TAKŻE >>> Koniec marzeń hokeistów TME ŁKH Łódź
Zanim przejdziemy dalej, wyjaśnijmy krótko kibicom, na którym poziomie rozgrywkowym gra TME ŁKH Łódź.
Gramy w I lidze, nazywanej Młodzieżową Hokej Ligą. To zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Idea jest taka, by nie prowadzić oddzielnie rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów i I ligi, bo generowało to potężne koszty, a do tego nie było wystarczającej liczby drużyn zainteresowanych grą w I lidze. Dlatego rozgrywki zostały połączone. Wszystkie drużyny, które szkolą młodzież i mają zespoły w Polskiej Hokej Lidze, uczestniczą w rozgrywkach I ligi i jeśli aspirują do gry w finałach Centralnej Ligi Juniorów, to w każdym meczu muszą mieć przynajmniej 10 młodzieżowców, czyli zawodników do 20. roku życia. Co ważne, zawodnicy mogą migrować. Trzech hokeistów do 23. roku życia może grać w jednej i drugiej drużynie. Widać to w czasie sezonu. Kiedy drużyny zaczynają walczyć o większą stawkę, to do I ligi trafiają zawodnicy, którzy normalnie są w PHL-u. Dobrym przykładem są Niedźwiadki Sanok. Oni skończyli sezon zasadniczy na siódmym miejscu, a ostatecznie zdobyli mistrzostwo, bo w play-offach mieli wsparcie z Ciarko STS-u Sanok
A jak wygląda szkolenie w Łodzi? Jest zainteresowanie hokejem wśród dzieci?
Na pewno dużo łatwiej jest posłać dziecko na treningi piłki nożnej, koszykówki czy siatkówki, bo takie zajęcia są z reguły prowadzone gdzieś przy szkole. W przypadku hokeja treningi odbywają się tylko na Retkini, więc siłą rzeczy część mieszkańców Łodzi ma do nas bardzo daleko. Prowadzimy od wielu lat naukę jazdy na łyżwach z elementami hokeja i tak samo będzie w 2022 roku, bo dzięki Budżetowi Obywatelskiemu będziemy prowadzili darmowe lekcje jazdy na łyżwach dla dzieci. Rodzice przyprowadzają dzieci z zamiarem nauki jazdy na łyżwach i dlatego mamy też na zajęciach sporo dziewczynek. Dopiero później, gdy dzieci widzą, że na drugiej części lodowiska zawodnicy już trenują w sprzęcie i z kijami, to pojawia się zainteresowanie hokejem. W ten sposób zachęcamy dzieci i rodziców do udziału w zajęciach, bo inaczej to nie działa. Jak chłopak w wieku siedmiu lat idzie na trening piłki nożnej, to robi to, bo chce zostać piłkarzem – prawdopodobnie ma już swojego idola, a do tego tata jest kibicem. Z hokejem w Łodzi jest inaczej i dużo dzieci zaczyna swoją przygodę z hokejem przez przypadek.
Jak w takim razie wygląda kompletowanie zespołu do gry w seniorskich rozgrywkach?
Reforma i połączenie rozgrywek miały miejsce trzy lata temu. Wtedy chcieliśmy mieć młody zespół, który będzie rywalizował w Centralnej Lidze Juniorów. Mieliśmy 12 zawodników poniżej 20. roku życia. Dokooptowaliśmy kilku starszych zawodników, ale w czasie sezonu okazało się, że ci młodzi chłopcy stracili zapał, nie przychodzili na treningi i nie jeździli na wyjazdy. Musieliśmy przemodelować nasz plan. Z roku na rok mieliśmy więc coraz mniej młodych chłopaków, ale po pewnym czasie zaczęli zgłaszać się do nas agenci m.in. z Rosji, Białorusi i USA. W tych krajach jest sporo młodych ludzi, którzy nie zdołali się przebić na najwyższy poziom. Część z nich wierzy w to, że pokaże się w Łodzi i jeszcze dostanie szanse np. w PHL-u, a część, tak jak większość Amerykanów, chce przeżyć przygodę, przyjechać do Europy, pomieszkać w innym kraju, poimprezować, a przy okazji pograć w hokeja.
To brzmi tak, że budowa zespołu na więcej niż jeden sezon jest niemożliwa.
Tak, to bardzo ciężka sprawa. Musimy dojść do momentu, w którym dzieci z rocznika 2008 będą mieć po 18, 19 lat, bo to obecnie nasza najsilniejsza grupa. Jeśli w tym wieku będą dalej grać w hokeja i nie pójdą do innych klubów, to wtedy będziemy mieli mocny nasz szkielet, ale wciąż będziemy się wspomagać zawodnikami z zagranicy.
Czy zawodnicy TME ŁKH Łódź dostają jakieś wynagrodzenie z klubu?
Nie, żaden z naszych zawodników nie otrzymuje za to wynagrodzenia. Zawodnicy z USA i Kanady mają na tyle duże portfele, że utrzymanie się przez rok w Polsce nie stanowi dla nich większego problemu. Natomiast ci, którzy przyjeżdżają z Białorusi, Ukrainy i Rosji zazwyczaj chodzą do pracy. Sam czasami pytam tych Amerykanów czy im się nie nudzi, bo treningi są głównie wieczorami. Ale mówią, że trochę sobie pośpią, później pójdą na siłownię, coś zjedzą, obejrzą jakiś film, o 19 idą na trening, później wrócą do domu, wyśpią się i tak im mija dzień za dniem.
CZYTAJ TAKŻE >>> Rozmowa Tygodnia ŁS – Adam Skórnicki, KŻ Orzeł Łódź
Jest jakaś szansa, by do Łodzi zawitała Polska Hokej Liga?
Wszyscy mówią, że by tego chcieli. Ale tak realnie patrząc to udział w rozgrywkach PHL kosztuje około 3 milionów złotych. To budżet, którym musimy dysponować, by w ogóle wystartować w tych rozgrywkach, więc czynnik finansowy to jest jedna rzecz. Druga kwestia to infrastruktura. Bombonierka nie spełnia wymogów licencyjnych. Samo lodowisko jest okej, ale problemy są z m.in. z zegarem i szatniami. Ktoś musiałby wyłożyć ogromne pieniądze, a do tego chyba stara hala przy ul. Skorupki musiałaby zostać wyremontowana i ponownie przekształcona w lodowisko, byśmy mogli zacząć myśleć o PHL-u w Łodzi.
Czy planem na przyszły sezon jest poszukanie stabilizacji?
Wystartujemy w tej samej klasie rozgrywkowej, co w minionym sezonie. Myślę, że część z chłopaków zostanie, szczególnie z Ukrainy i Białorusi. Przez sytuację na Ukrainie nie mamy dnia bez informacji, że ktoś chce przyjechać i chwilę z nami potrenować. A to, czy to będzie chwila czy może trochę dłużej, to zobaczymy.
Jak wygląda sytuacja finansowa klubu?
Przetrwaliśmy dzięki TME. To obecnie nasz największy sponsor. Rozpoczęliśmy współpracę dwa sezony temu i mamy nadzieję, że będziemy ją kontynuować. Ale to nie jedyna firma, która nas wspiera. Jest też kilku mniejszych sponsorów. Wiadomo, że przyszły sezon będzie droższy, bo rosną ceny paliwa, a więcej będziemy także płacić za wynajem lodowisk. Najbliższe miesiące poświęcimy na budowanie kadry i szukanie nowych sponsorów. Natomiast jeśli chodzi o grupy młodzieżowe, to rodzice wszystkich trenujących dzieci płacą 170 zł przez 10 miesięcy w roku . Płacą też za wyjazdy na mecze i sprzęt . Pozyskujemy również środki z MSiT oraz różnych programów ministerialnych i miejskich, choćby na organizację turniejów.
Kiedyś pojawił się pomysł powrotu do korzeni i grę pod szyldem ŁKS-u. Czy taka zmiana jest rozważana?
Były kiedyś takie rozmowy w naszym gronie. Wiadomo, że gdybyśmy się nazywali ŁKS, to łatwiej byłoby nam pozyskać kibiców. Ludzie przychodziliby na mecze nie dla hokeja, ale dla klubowych barw. Dzisiaj jednak, przy tej hali, nie ma to dla nas większego znaczenia. ŁKH nie zmienia się w ŁKS, bo nic nam to nie pomoże i nic nie wniesie. Zostajemy przy obecnej nazwie.
CZYTAJ TAKŻE >>> Tak wygrywa TME ŁKH Łódź! [ZDJĘCIA]