Wszyscy o Meczu Przyjaźni i rekordach frekwencji. A Widzew jedzie do Chorzowa przede wszystkim po zwycięstwo.
Na trybunach będzie mecz przyjaźni, ale na boisku nie, nie będzie pikniku. Podchodzimy, jak do każdego meczu, który bardzo chcemy wygrać – powiedział na przedmeczowej konferencji trener Daniel Myśliwiec, dodając, że jego zespół zrobi wszystko, by dopasować się do poziomu kibiców.
Ostatnio było z tym gorzej, bo w spotkaniach z Piastem Gliwice i Stalą Mielec drużyna wypadła słabiej. Nie można mieć jednak wielkich pretensji, bo mimo to zdobyła 4 punkty. Mogła nawet 6, bo ze Stalą można było zwyciężyć i sami piłkarze mówili o dużym niedosycie.
CZYTAJ TEŻ: Kibice Widzewa dają jasny sygnał. Większy stadion jest konieczny
Teraz brak wygranej z Ruchem też będzie złym wynikiem. Remis to za mało. Niebiescy zamykają ligową tabelę, w ostatni weekend po raz pierwszy od wielu tygodni dali się zrzucić na dno. Stało się to po wygranej ŁKS-u i porażce Ruchu z Pogonią Szczecin. A właściwie klęską, bo było 5:0 dla Portowców.
– Po takim spotkaniu – obojętnie, na jakim poziomie rozgrywkowym – każdy zawodnik musi mieć w sobie chęć pokazania, że był to wypadek przy pracy – mówi cytowany przez oficjalną stronę Ruchu Patryk Stępiński, były zawodnik Widzewa, a od zimy Ruchu. – Tak jako zespół musimy do tego podejść. Zostało sześć kolejek do końca sezonu i żadnego marginesu błędu już nie mamy, a jako zespół musimy jeszcze liczyć, że będą układać się wyniki innych drużyn. Patrzmy na każde kolejne spotkanie, nie ma już co obiecywać, tylko wyjść na boisko i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Otoczka będzie wspaniała, licznik frekwencji się nie zatrzymuje, to święto dla kibiców na trybunach. Poziom sportowy na boisku musi temu dorównać.
Sytuacja Ruchu jest jednak beznadziejna i prawdopodobieństwo, że jeszcze się uratuje, jest bardzo małe. Do bezpiecznego miejsca traci aż 9 punktów. Licznik zwycięstw w całym sezonie nie drgnął od pięciu kolejek, a w takim przypadku trudno mówić o walce o utrzymanie. Z tych pięciu spotkań podopieczni Janusza Niedźwiedzia zremisowali dwa – z Rakowem Częstochowa i Puszczą Niepołomice.
Jak zawsze nie wiadomo, w jakim składzie zagra Widzew. Wiadomo na pewno, że do składu wrócić może Fran Alvarez i to duże wzmocnienie zespołu. W obronie raczej nie powinno być zmian. Serafin Szota spisał się na prawej obronie tak dobrze, że Daniel Myśliwiec z pewnością zdecyduje się powtórzyć to rozwiązanie. W drugiej linii pewniakami są Alvarez, Bartłomiej Pawłowski i Marek Hanousek. Z przodu powinni zagrać Antoni Klimek i Jordi Sanchez. Na ławkę, po ostatnim fatalnym występie, zasłużył chyba Fabio Nunes, ale trzeba pamiętać, że w jesiennym meczu Portugalczyk strzelił Ruchowi pięknego gola. Widzew wygrał wtedy po bramce Jordiego w końcówce.
– Bartek Pawłowski przez 70, 80 minut może być mniej widoczny, ale zawsze ma swoje momenty. Fran Alvarez w tej rundzie notuje liczby, zdobywa bramki. Nieobliczalny jest Jordi Sanchez, w niezłej dyspozycji jest młodzieżowiec Antoni Klimek. Widzew charakteryzuje się tym, że gdy jednemu nie idzie, to pojawia się ktoś nowy. Na tym polega siła zespołu i tak samo musi być u nas. Gdy ktoś nie wykorzysta sytuacji, to druga osoba musi pomóc, wziąć grę na siebie – mówi Stępiński.
Mecz będzie też oczywiście pojedynkiem trenerów, czy tego chcą, czy nie. Tak to działa, gdy naprzeciwko siebie stają dwaj trenerzy, których łączy jeden klub. Kto będzie górą?
Ruch Chorzów – Widzew Łódź, sobota, godzina 17.30.