Widzew wiosenne zmagania ligowe zaczął od dwóch remisów. Choć grę łodzian nadal ogląda się z dużą przyjemnością, dwa punkty to wynik znacznie poniżej oczekiwań wszystkich fanów. A w kolejnym spotkaniu o powiększenie tego dorobku może być jeszcze trudniej.
Kibice czerwono-biało-czerwonych przed startem rundy wiosennej mieli apetyt na przynajmniej cztery punkty w dwóch pierwszych meczach, czyli remis z silną Pogonią i zwycięstwo ze znacznie niżej sklasyfikowaną Jagiellonią. O ile pierwsze zadania udało się zrealizować prawie z nawiązką, bo Widzew po meczu miał prawo czuć niedosyt i żałować straty dwóch oczek, o tyle remis z ekipą z Białegostoku to już spore rozczarowanie. Przebieg meczu potwierdził, że gospodarze są obecnie piłkarsko lepsi, poza tym rywale rozpoczęli spotkanie bez jednego z dwóch czołowych napastników, a drugi z nich jeszcze przed przerwą opuścił plac gry z kontuzją.
CZYTAJ TEŻ: Widzew czeka na fenomenalną ofertę za Jordi Sancheza
Kolejnych punktów Widzew szukać będzie w Gdańsku. Lechia to zupełnie inny zespół niż grające ostatnio z Widzewem ofensywna, preferująca otwartą grę, czyli pozostawiająca sporo przestrzeni Pogoń i nieuporządkowana, ale też przez to nieprzewidywalna Jaga. Zespół z Pomorza to jednak jedna z najbardziej wyrachowanych w ostatnim czasie drużyn w lidze, dla której znaczenie mają tylko punkty. Nic w tym dziwnego, bo sporą część rundy jesiennej lechiści spędzili w strefie spadkowej. Wszystko zmieniło się po przyjściu doskonale znanego w Łodzi trenera Marcina Kaczmarka, który na stanowisku zastąpił Tomasza… Kaczmarka.
NIE PRZEGAP: Prezydent Łodzi wysyła na Widzew emisariusza. Winni klub i dziennikarze?
Od tego czasu Lechia zaczęła mozolnie gromadzić kolejne oczka i jest coraz bliżej górnej części tabeli. Na pewno znacznie się do niej przybliży w przypadku pokonania w najbliższy piątek Widzewa. Warto zaznaczyć, że odkąd w klubie pojawił się były trener łodzian (19 września 2022), gdańszczanie wygrali pięć z dziesięciu spotkań, a jedno zremisowali. RTS w tym czasie grał dziewięć razy (Lechia odrabiała zaległość z 2. kolejki), z czego wygrał czterokrotnie i 3 razy podzielił się punktami. Przegrywał więc rzadziej, ale wyniki te należy uznać za porównywalne, a mówimy o zestawieniu rewelacji pierwszej części sezonu z jednym z największych rozczarowań rundy.
W tabeli PKO Ekstraklasy za okres od 19 września do teraz Lechia zajmuje czwarte miejsce z 16 punktami, a Widzew siódme z 15 oczkami i jednym meczem rozegranym mniej. Nawet odejmując trzy punkty zdobyte przez gdańszczan w ramach odrabiania zaległości widać, że jest to zespół, z którym trzeba się liczyć. Tym bardziej patrząc na jego ostatnią dyspozycję. W tym roku Lechia w dwóch meczach zdobyła 4 oczka, a na koniec poprzedniego pokonała jeszcze w zaległym spotkaniu Górnika Zabrze. Trzy ostatnie mecze ligowe Widzewa to z kolei 2 remisy i wygrana na koniec roku z Koroną (czyli 5 punktów przy 7 Lechii).
Jak będzie w piątek? Bukmacherzy są na przykład zgodni, że nieznacznym faworytem będzie Lechia, ale wahania i różnice między kursami są tak niewielkie, że każdy wynik będzie tego dnia możliwy. Nie ma wątpliwości, że obie ekipy walczyć będą o pełną pulę. Lechia musi bowiem punktować, a charakter Widzewowi nie pozwala grać o mniej niż zwycięstwo. Remis obie strony będą miały prawo przyjąć z rozczarowaniem.
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź / piątek 10 lutego 2023 r., godz. 20:30
Janusz NiedźwiedźLechia GdańskMarcin KaczmarekPKO EkstraklasaWidzew Łódź