ŁKS Łódź znów nie wygrał spotkania, do którego podchodził w roli faworyta. Po porażce z Odrą Opole, tym razem łodzianie zremisowali z ostatnią, przed tą kolejką, Pogonią Siedlce. Mogło być jeszcze gorzej, ale w doliczonym czasie gry ŁKS uratował Krzysztof Fałowski, który zdobył gola w dzień swoich 18. urodzin. Wcześniej obie drużyny nie wykorzystały po rzucie karnym.
ŁKS podchodził do spotkania z Pogonią Siedlce po nieudanym meczu z Odrą Opole, który zakończył się dla niego porażką przed własnymi kibicami. Trenerowi i zawodnikom zależało na szybkiej rehabilitacji, a okazja ku temu była bardzo dobra, bo łodzianie pojechali do Siedlec na spotkanie z ostatnią w tabeli Pogonią.
Ariel Galeano namieszał trochę w składzie, bo w wyjściowym składzie znaleźli się młodzi Krzysztof Fałowski i Aleksander Iwańczyk. Na ławce zostali Michał Mokrzycki i Levent Gülen.
CZYTAJ TAKŻE: Aleksander Bobek na dłużej w ŁKS-ie
W pierwszej połowie meczu ŁKS nie radził sobie najlepiej na boisku czerwonej latarni Betclic 1. Ligi. Gospodarze zaskakująco często stwarzali zagrożenie pod bramką Aleksandra Bobka. W 9. minucie powinno być 1:0 dla Pogoni. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka spadła pod nogi Marcina Flisa. Były zawodnik ŁKS-u huknął z pięciu metrów, ale piłka poleciała wysoko nad bramką. Było to pierwsze poważne ostrzeżenie dla gości. 15 minut później znów zrobiło się bardzo niebezpiecznie w polu karnym ełkaesiaków. Tym razem uderzał Bykowski, ale także zrobił to niecelnie.
ŁKS odpowiadał też groźnymi akcjami, ale w przypadku gości także brakowało dokładności. Tak było w 29. minucie po dośrodkowaniu Piotra Głowackiego. Żaden z zawodników nie przeciął tego podania i właśnie to mogło zaskoczyć bramkarza Pogoni. Piłkę nieznacznie minęła jednak słupek. W 42. minucie Aleksander Bobek wpadł w swojego rywala, próbując wybić piłkę. Sędzia wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł najlepszy strzelec gospodarzy. Podliński uderzył jednak fatalnie i nie trafił nawet w światło bramki. Dużo szczęścia miał ŁKS. Bezbramkowym remisem zakończyła się pierwsza część gry.
W przerwie Ariel Galeano musiał reagować, bo nie wyglądało to dobrze. Na boisku pojawił się od razu Husein Balić, a w 56. minucie Paragwajczyk sięgnął także po Mokrzyckiego i Wysokińskiego. Balić pokazał próbkę swoich możliwości w 66. minucie, gdy wszedł w drybling z dwoma rywalami i dał się sfaulować. Początkowo arbiter podyktował rzut wolny, ale arbiter na wozie VAR podpowiedział mu, że Balić faulowany został już w szesnastce. ŁKS otrzymał rzut karny, ale tak jak Podliński przed przerwą, tak Mokrzycki po przerwie również go nie wykorzystał. Pomocnik ŁKS-u trafił w światło bramki, ale uderzył słabo i zbyt blisko środka. Lemanowicz nie miał większych problemów z interwencją.
Czas płynął, a ŁKS nie potrafił złamać defensywy rywali. Zrobił to były piłkarz ŁKS-u. Marcin Flis pokonał Aleksandra Bobka głową po dalekim wrzucie z autu w 87. minucie. ŁKS mógł błyskawicznie odpowiedzieć. Dwie minuty później Lemanowicz kapitalnie interweniował po zamieszaniu w polu karnym.
Wydawało się, że nic nie uchroni ŁKS-u przed kompromitacją, ale w doliczonym czasie gry do Lemanowicza pokonał Krzysztof Fałowski. Młody ełkaesiak trafił do siatki w dzień swoich 18. urodzin i uratował swojej drużynie punkt.
Pogoń Siedlce 1:1 ŁKS Łódź
1:0 – Marcin Flis 87′
1:1 – Krzysztof Fałowski 90+5′
Pogoń: Lemanowicz – Dzięcioł (Danielewicz 73′), Misiak, Jakubik – Famulak, Drag, Miś, Flis – Demianiuk, Bykowski, Podliński (Majewski 85′)
ŁKS: Bobek – Dankowski, Rudol (Mokrzycki 56′), Falowski, Głowacki – Iwańczyk (Wysokiński 56′), Kupczak, Hinokio – Sitek (Zając 81′), Pirulo, Norlin (Mrvaljević 73′)
CZYTAJ TAKŻE: Kapitan ŁKS-u: Mecz z Odrą to potknięcie, a nie upadek
1 Comment
nie ma co!!! mocni są.. bez dwóch zdań…..mocni