Sklep Widzewa znów stał się tematem wielu negatywnych komentarzy. Pamiętam, że już cztery lata temu wśród osób związanych ze Stowarzyszeniem RTS Widzew oraz członków rady nadzorczej pojawiały się głosy, że być może warto zastanowić się nad zleceniem prowadzenia go firmie zewnętrznej i zarabianiu na tantiemach od licencjonowanych produktów z logiem klubu. Później jednak przeważyły opinie, że wybór formy prowadzenia sklepu powinien być określony po przejęciu pakietu akcji przez nowego akcjonariusza większościowego. I słusznie. Tomasz Stamirowski wraz z kolejnymi zarządami postanowił, że będzie on prowadzony przez klub i dzieje się tak do dziś. Ocena tych działań bywa różna. Na pewno na duży plus należy zapisać spotkania promocyjne z piłkarzami. Natomiast ŁKS nie ma jeszcze sklepu stacjonarnego. Prędzej czy później pewnie taki powstanie. Na dziś poprzez Internet oficjalne produkty klubu sprzedaje sklep piłkarski R-Gol.com.
Niedawno pisałem, że gdy wyjeżdżam za granicę, to staram się nie tracić kontaktu ze sportem. Najczęściej odwiedzam stadion oraz klubowy sklep i przyglądam się różnym rozwiązaniom. Czasem udaje się też z kimś o nich porozmawiać. Dla klubów piłkarskich sprzedaż replik koszulek, ubrań i innych produktów stała się źródłem przychodów, a także promowania marki, budowania tożsamości i scalania społeczności klubowych. Odbywa się to różnymi drogami. Większość tych klubów ma usytuowane sklepy stacjonarne w bryłach stadionów lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie, jak choćby Benfica Lizbona, oraz prowadzi e-sklepy. Niektóre kluby mają również szersze lub węższe sieci sklepów usytuowanych na przykład w galeriach handlowych lub miejscowościach, gdzie są skupiska ich kibiców. Przykładem pierwszego podejścia jest Union Berlin, który poza stadionem ma trzy sklepy w stolicy Niemiec pod wspólną nazwą Union-Zeughaus. Czy wspomniana Benfica, która ma standy w centrach handlowych. Drugiego choćby Hajduk Split, który ma wielu kibiców w miastach chorwackiego wybrzeża i tam swoje sklepy. Tak jak w Zadarze.
Pierwsze, na co zwracam uwagę, to powierzchnia sklepu. Oczywiście tylko nieliczne kluby mają sklepy na kilku kondygnacjach, tak jak chociażby FC Barcelona, ale zazwyczaj te powierzchnie są większe niż obecnego sklepu Widzewa. Ten sklep ma swoje ograniczenia wynikające z konstrukcji stadionu, ale warto też nadmienić, że niektóre kluby mają je poza bryłą i niekoniecznie są one perełkami architektonicznymi. Stadion w Lipsku jest ogrodzony i poza wycieczkami w wyznaczonych godzinach nie można się do niego zbliżyć, natomiast sklep klubowy jest usytuowany w znajdującym się w jego pobliżu niezbyt okazałym „blaszaku”. Mi taka konstrukcja się nie podoba, ale zawsze można zbudować przecież inną.
Na dwóch kondygnacjach ma też sklep FC Sankt Gallen. Jest to sklep nie aż tak duży, ale specyficzny, bo dość wąski i długi. Na ścianach ma dobrej jakości ceglane imitacje (a może nawet są to cegły) oraz murale. Sam stadion tego klubu jest również dość specyficzny i nowoczesny, bo – co jest charakterystyczne dla stadionów IV generacji – zintegrowany z dość sporym centrum handlowym, którego częścią jest znajdująca się na wysokości pierwszego piętra murawa boiska z trybunami mogącymi pomieścić około 20 tysięcy kibiców. Sklep jest położony jednak poza galerią i wejście do niego nie ma bezpośrednio z niej. To wejścia jest zresztą dość klimatyczne i nie pasowałoby do eleganckiej galerii handlowej. W jego pobliżu są ciekawe i estetyczne klubowe murale.
Drugim elementem, na który zwracam uwagę, jest organizacja. W tym także rozmieszczenie towarów, usytuowanie lad, ale też barwy i elementy tworzące klimat sklepu. Często pojawiają się w nich na przykład dużych rozmiarów symbole klubowe, tak jak posąg lwa w sklepie FC Kopenhaga, czy maskotka Lucky Lynx w sklepie Ajaxu.
Trzecim elementem jest oczywiście asortyment. A tu kluby piłkarskie mają wiele różnych pomysłów. Kluczowe są zawsze ubrania. Od replik koszulek pierwszej drużyny, po ubrania casualowe. Także kubki klubowe, szklanki, ręczniki, poduszki, naklejki, proporczyki, książki, kalendarze, zapalniczki, smycze, magnesy, popielniczki, breloczki, gry czy maskotki. Te produkty zazwyczaj zajmują najwięcej miejsca w sklepach klubowych.
W sklepach pojawiają się też inne produkty. Czasem dość zaskakujące. Zawsze moją uwagę przyciągają sprzęty elektroniczne lub elektryczne, jak klubowe tostery i radia (np. FC Sankt Gallen) lub opiekacze (np. FC Kopenhaga). Te zdarzają się dość często.
Produktów kuchennych lub kulinarnych widziałem zresztą bardzo wiele. Oczywiście nie brakuje alkoholi, ale są też kabanosy w sklepie Dynamo Drezno czy deski do krojenia oraz przyprawy w słoiczkach FC Zurich i popcorn w barwach Broendby Kopenhaga. Zresztą w Polsce Stal Mielec sprzedaje oliwki nadziewane pastą anchois w puszkach ozdobionych barwami klubowymi.
To, co zawsze mnie ciekawiło, to dość często pojawiające się drewniane miary. Widziałem ich wiele. Na przykład w sklepach RB Lipsk czy FC Kopenhaga.
Równie często można spotkać produkty związane z organizacją przyjęć okolicznościowych. Zorganizowanie urodzin, sylwestra lub innych imprez z papierowymi czapkami, balonami, papierowymi kubkami i talerzykami w barwach ulubionego klubu dla wielu kibiców jest na pewno dużą atrakcją. Te produkty mają choćby kluby z Kopenhagi.
Chyba we wszystkich sklepach, które widziałem, pojawiają się też produkty dla dzieci. Prawie zawsze koszulki czy spodenki, a często też coś innego. Poza maskotkami, są to skarbonki lub nawet zestawy do piaskownicy (czy na plażę) w barwach klubowych. Tak jak oferuje Hajduk Split. Czy produkty dla najmłodszych kibiców, jak śliniaki, smoczki lub butelki. Tu na przykładzie Anderlechtu Bruksela i Feyenoordu Rotterdam. FC Kopenhaga i Broendby oferują również maskotki-pacynki.
Takie produkty można wymieniać długo. Od luksusowych, jak biżuteria i drogie zegarki z logo klubu, które sprzedają na przykład Benfica i Sporting Lizbona, po karty do gry, przybory szkolne (tu szeroki zestaw oferuje Union Berlin), podkładki pod tablice rejestracyjne, kosmetyki, fotele gamingowe, piłki golfowe, rakiety i piłki do tenisa, zegary ścienne, parasolki, słodycze, miękkie poduszki na stadionowe siedziska, miski dla psów i wiele innych. W sklepie Hajduka Split można też kupić lawendę. A w sklepie RB Lipsk ogrodowego krasnala.
Pomysły na produkty można mnożyć. Warto by zarządzający sklepem klubowym Widzewa i w przyszłości ŁKS-u byli równie kreatywni, a może nawet wybrali się w odwiedziny do dobrze wyposażonego sklepu. Z tych, które nie są aż tak daleko położone, polecam sklepy Unionu Berlin i Dynama Drezno. Można tam znaleźć wiele ciekawych inspiracji.
Leszek BohdanowiczŁKS ŁódźPKO EkstraklasaSklep WidzewaWidzew Łódź