ŁKS Łódź zakończył granie w 2024 roku meczem z Arką Gdynia. Meczem, który był kolejnym nieudanym spotkaniem w wykonaniu podopiecznych Jakuba Dziółki. Czy wynik ŁKS-u jest rozczarowujący, biorąc pod uwagę, na jakim etapie znajduje się ten zespół?
O 2024 roku fani ŁKS-u chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Na wiosnę klub spadł z PKO Ekstraklasy, a jesienią rozczarowywał w Betclic 1. Lidze. Łodzianie po 19 rozegranych meczach zadomowili się w środku tabeli z 26 punktami na koncie, wygrywając siedem meczów i tyle samo przegrywając.
Fani mają prawo czuć się rozczarowani grą drużyny, która od wielu tygodni nie potrafi wygrać meczu ligowego. Ostatnie zwycięstwo w Betclic 1. Lidze to 26 października i triumf nad Stalą Rzeszów. Ostatnie domowe zwycięstwo to już bardzo odległe czasy, bo mówimy o 17 września i pokonaniu Wisły Kraków. To był też ostatni mecz, w którym ŁKS zdobył bramkę na swoim stadionie. W ostatnim meczu w tym roku łodzianie przegrali 0:2 z Arką Gdynia.
CZYTAJ TAKŻE: ŁKS musi się obudzić. Czy dojdzie do frekwencyjnej katastrofy?
ŁKS jest w przebudowie, to jasne. Nikt nie obiecywał, że z miejsca, po tak wielu zmianach, drużyna będzie najlepsza na zapleczu ekstraklasy. Nikt chyba się jednak nie spodziewał też, że zespół będzie po prostu średniakiem Betclic 1. Ligi, a tak to na razie wygląda. Celem ŁKS-u jest miejsce w pierwszej szóstce. To cały czas jest do zrobienia. O bezpośredniej promocji do PKO Ekstraklasy należy jednak już zapomnieć. Strata do drugiej Arki to na ten moment 14 punktów.
– Mówiliśmy o tym, że naszą ambicją jest awans do pierwszej szóstki. Mówiliśmy też jednak o tym, że zespół jest w przebudowie. Było to widać w naszej kadrze. Nie da się wszystkiego zrobić od razu. To jest niemożliwe, żeby młodzi zawodnicy nie popełniali błędów. Oni muszą mieć jednak świadomość, że te błędy nie mogą być cały czas takie same – mówił na konferencji, po meczu z Arką Gdynia, trener Jakub Dziółka.
Na ławce rezerwowych ŁKS-u w meczu z Arką było aż siedmiu zawodników poniżej 22. roku życia. Na boisku zameldowali się Aleksander Iwańczyk (17) i Jędrzej Zając (20). Pierwszy z nich popełnił niestety błąd, o których mówił trener Dziółka. Iwańczyk dał bardzo dobrą zmianę, ale jego zachowanie sprawiło, że łodzianie musieli kończyć mecz w osłabieniu, co na pewno utrudniło też pogoń za korzystnym wynikiem.
Oprócz tej dwójki na ławce rezerwowych był także Jorge Alastuey (21 lat), Łukasz Bomba (20), Krzysztof Falowski (17), Mikołaj Lipień (20), Oliwier Sławiński (19). Najstarsi byli Maksymilian Rozwandowicz (30), który niedawno został dopiero zgłoszony do rozgrywek Betclic 1. Ligi i Ivan Mihajlević (23).
CZYTAJ TAKŻE: Zimowe plany ŁKS-u. Słoneczna Turcja i egzotyczny sparingpartner
ABY PRZEJŚĆ DO GALERII KLIKNIJ NA ZDJĘCIE PONIŻEJ