ŁKS wygrał w 28 kolejce ekstraklasy 3:2 z Radomiakiem Radom. To trzeci mecz bez porażki łodzian na własnym stadionie. Co sprawiło, że piłkarze ŁKS-u osiągnęli ten wynik?
Beznadziejny Radomiak
W pierwszej połowie łodzianie zagrali dobrze, a słabo spisywał się Radomiak. Odzwierciedlały to statystyki – w pierwszej odsłonie radomianie nie oddali ani jednego celnego strzału. Wykorzystał to ŁKS, który zasłużenie schodził na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Poza Gabrielem Kobylakiem, który uratował gości przed stratą drugiej bramki, żaden z piłkarzy Radomiaka się nie wyróżnił.
To potwierdziło się w drugich 45 minutach, kiedy to drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną obejrzał Rafał Wolski. Błędy radomian przy wszystkich golach dla ŁKS-u były kuriozalne. Przy obu bramkach Kaya Tejana Luka Vusković dał się przestawić piłkarzowi ŁKS-u w dziecinny sposób. Do tego przy trafieniu Engjella Hotiego obrońcy Radomiaka w ogóle nie doskoczyli do rywala.
ŁKS wykorzystał błędy i fatalną dyspozycję dnia rywala, ale w beniaminku muszą byli świadomi, że nie w każdym meczu będzie tak łatwo. Marcin Matysiak mówił po meczu, że w piłce nie istnieje coś takiego jak perfekcja.
– Pierwsza połowa była dobra, ale nie perfekcyjna. W piłce nożnej nie ma perfekcji, bo gdyby tak było to nie rozwijalibyśmy się jako zespół. Uważam, że są jeszcze elementy, które możemy poprawiać -powiedział trener ŁKS-u.
Czytaj także: ŁKS wygrał z Radomiakiem.
Świetny Tejan
Najlepszym piłkarzem ŁKS-u w meczu z Radomiakiem był Tejan, który zdobył dwie bramki.
Przez 26 kolejek opinia publiczna doceniała przebłyski Tejana, ale zauważała jednocześnie, że jako środkowy napastnik zbyt często schodzi do boku i opuszcza swoją nominalną pozycję. I co zrobił Matysiak? Przesunął Tejana na prawe skrzydło, gdzie może grać bardziej swobodnie. Efekt? Dwa mecze, dwa gole, asysta i podanie do Piotra Janczukowicza, który w spotkaniu z Cracovią wywalczył rzut karny. Holender na nowej pozycji wygląda doskonald. A tych trafień po stronie Tejana mogło być jeszcze więcej. Holender spokojnie mógł w meczu z Radomiakiem skompletować hat-tricka.
Tejan jest w Łodzi traktowany jak gwiazda, jego zejście z murawy w 87 minucie zostało okraszone gromkim “Dziękujemy!”. Po meczu to on zrobił najwięcej zdjęć i rozdał najwięcej autografów młodym fanom. Na oferty z innych klubów Tejan zapewne nie będzie musiał narzekać, ale kto wie czy faktycznie odejdzie z klubu. Przecież o zainteresowaniu Holendrem mówiło się już zimą, a ostatecznie napastnik został w ŁKS-ie. Niewykluczone, że Holender będzie chciał zostać w ŁKS-ie z chęci stabilizacji. Tym bardziej że niedawno urodziło mu się dziecko.
Czytaj także: oceny piłkarzy ŁKS-u.
ŁKS w ośmiu meczach za kadencji Matysiaka zdobył jedenaście punktów. W tabeli drużyn od momentu, w którym to Matysiak został szkoleniowcem łodzian, ŁKS zajmuje czwarte miejsce. Ale zespół Matysiaka to nie tylko punkty. W aktualnym ŁKS-ie widać kolosalną zmianę względem drużyny poprzedniego szkoleniowca, Piotra Stokowca. Pomijając same wyniki, ŁKS w końcu da się oglądać z przyjemnością. “Rycerze Wiosny” wrócili do swojego piłkarskiego DNA, czyli ofensywnej gry, opierającej się na dużej liczbie wymienianych podań. Ale gdy trzeba, to ełkasiacy z chęcią wykorzystują też te dłuższe, otwierające drogę do bramki zagrania, jak w akcji na 2:1 z Radomiakiem.
Widać i czuć, że Matysiak jest osobą ściśle związaną z ŁKS-em (przez kilka lat trenował zespół rezerw łodzian, z którym wywalczył dwa awanse). Po każdym spotkaniu nie oddziela się od zespołu, tylko razem z piłkarzami podchodzi pod trybuny, żeby podziękować kibicom za doping. Warto również odnotować, Matysiak traktuje zespół jako jedność. Gdy po meczu z Radomiakiem został zapytany o dwie łatwo stracone bramki, mówił o tym, że najpierw sam przeanalizuje czy on nie popełnił jakiegoś błędu, a dopiero później zajmie się zachowaniem poszczególnych piłkarzy.
Mimo dobrych ostatnich wyników wydaje się, że łodzianie spadną do pierwszej ligi. Strata do bezpiecznego miejsca wynosi osiem punktów. Do końca sezonu zostało sześć kolejek, co oznacza, że żeby się utrzymać, ełkasiacy potrzebowaliby wygrać co najmniej cztery mecze. Niemniej kibice ŁKS-u mogą być zadowoleni z tego, że po kilku miesiącach pasma porażek ich zespół w końcu nie przynosi im wstydu na ogólnokrajowej arenie. A wręcz mogą być z niego dumni, jak po spotkaniu z Radomiakiem.