Widzew przegrał we Wrocławiu ze Śląskiem 1:2. Rywal łodzian dzięki sobotniemu zwycięstwu wrócił na pozycję lidera w tabeli PKO Ekstraklasy. Czerwono-biało-czerwoni wrócili zaś co najwyżej do domu – z niczym.
Widzew zaczął dobrze. W pierwszej połowie był stroną przeważającą. Odzwierciedlały to wszystkie statystyki, poza tą najważniejszą, bramkową. Po przerwie sytuacja miała się zmienić. Tak też się stało, ale strzelać zaczęli gospodarze. Zdobyli dwa kolejne gole i ustawili sobie mecz. Każde ich trafienie było jednak kontrowersyjne. W pierwszej sytuacji według wielu obserwatorów wątpliwy był faul w polu karnym Rafała Gikiewicza. W drugiej – analizy wideo i opinie ekspertów sugerują, że zawodnik Śląska zdobył gola, będąc wcześniej na minimalnym, ale jednak, spalonym [CZYTAJ WIĘCEJ TU: Widzew znów oszukany. Był spalony!].
Goście odpowiedzieli dopiero w doliczonym czasie gry – ale tylko jedną bramką, której autorem był Imad Rondić. Na więcej zabrakło czasu, choć łodzianie walczyli do końca, przy akompaniamencie dopingu wiernych fanów, których pojawiło się we Wrocławiu naprawdę sporo, nie tylko na sektorze dla gości. Zobaczcie na naszych zdjęciach, jak radzili sobie w meczu ze Śląskiem piłkarze Daniela Myśliwca i jak wspierali ich kibice. Wystarczy kliknąć w poniższą fotografię, by przejść do galerii z tego spotkania.
NIE PRZEGAP: Remis był w zasięgu Widzewa. Co zawiodło (oprócz sędziów)?