Piłkarze ŁKS-u zagrali z mistrzem Polski bez kompleksów i zaprezentowali kilka świetnych akcji ofensywnych, ale jednocześnie popełniali zbyt wiele prostych błędów w obronie. Po meczu z Legią przyjrzeliśmy się uważniej grze zawodników Wojciecha Stawowego.
To nie on był źródłem problemów łódzkiej defensywy. We wszystkich trzech akcjach bramkowych winę ponosili jego koledzy, którzy tracili piłkę i przegrywali pojedynki jeden na jeden.
Ocenę jego gry obniża zwłaszcza błąd z 15. minuty, kiedy to podaniem wszerz boiska zaliczył asystę drugiego stopnia przy bramce Bartosza Slisza. Od jego straty zaczęła się też trzecia akcja bramkowa Legii. Zdecydowanie słabszy w duecie bocznych defensorów łódzkiej drużyny.
Nerwowy, podejmujący sporo niewłaściwych decyzji, już w pierwszej połowie mógł wylecieć z boiska za ostry faul. To nie był dobry mecz obrońcy ŁKS-u.
Pewniejsza połowa duetu stoperów ŁKS-u. Nie ustrzegł się błędów (zwłaszcza w pierwszej połowie), ale strzelona bramka na pewno go podbuduje i da więcej pewności siebie w przyszłości
Zabrakło fajerwerków czy aktywności w grze ofensywnej, ale była za to solidna gra i nieustępliwa walka. Jednym słowem Marciniak zaprezentował dokładnie to, co spodziewaliśmy się w jego wykonaniu zobaczyć.
Zamieszany w stratę gola na 0:1. Nie był to mecz z gatunku tych, którymi może zapewnić sobie na stałe miejsce w składzie kosztem Maksymiliana Rozwandowicza.
Jak zwykle grał raczej drugoplanową rolę, czego w jego przypadku nie należy wcale traktować jako przytyk. W końcówce zaimponował znakomitym wślizgiem, dzięki któremu zablokował groźny kontratak Legii.
Potwierdził wszystkie atuty, o których słyszeliśmy po jego przyjściu do ŁKS-u. W meczu z mistrzem Polski nie mógł za bardzo rozwinąć skrzydeł, ale po wtorkowym meczu już nie możemy się doczekać, by zobaczyć Duńczyka w meczach ze słabszymi rywalami, w których będzie mógł pokazać pełnię swoich możliwości!
Tradycyjnie jeden z najlepszych graczy ŁKS-u. Aktywny w ofensywie, zabłysnął zwłaszcza świetnym dryblingiem przy bramce na 2:2. Dobry występ zakończył brutalnym wejściem w sytuacji, która nie wymagała aż tak zdecydowanych środków. W efekcie pozbawił zespół przewagi liczebnej w końcówce.
W pierwszej połowie nieco zagubiony, nie miał zbyt wielu okazji, aby się wykazać, bo ŁKS praktycznie nie przekraczał linii środkowej boiska. Przy bramce na 2:2 znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Teraz na pewno łatwiej będzie mu się wprowadzić do zespołu.
Przeciętne spotkanie. W ofensywie przyćmiony przez Pirulo i Rygaarda.
Grał zbyt krótko, by go ocenić.
(oceny w skali szkolnej: 1 = tragiczny występ; 6 = klasa światowa)