Trener Wojciech Stawowy dawno (od spadku z Ekstraklasy?) nie pojawił się na konferencji prasowej tak niezadowolony z przebiegu meczu. Szkoleniowiec łodzian przyznał bez ogródek, że gra jego zespołu zupełnie mu się nie podobała.
-To było szczęśliwe dla nas spotkanie. Nie był to na pewno dobry mecz w naszym wykonaniu. Gra zupełnie nam się nie kleiła; graliśmy bardzo wolno, bardzo anemicznie. Brakowało arytmii, przyspieszenia gry, stworzenia sytuacji bramkowych. Jedyne z czego mogę się cieszyć to to, że do końca meczu w naszej grze była konsekwencja. Takie spotkania, w których nie idzie też trzeba umieć wygrywać. Powtarzam mojej drużynie, że w tej lidze nikt się przed nami położy; że tu nie będzie łatwych meczów. Jeśli miał trafić nam się taki słabszy mecz, to dobrze, że trafił się teraz. Ta nasza słabsza gra nie wynikała ze zmian w składzie czy braku zgrania. Po prostu mieliśmy słabszy dzień – mówił Stawowy.
Trener ŁKS-u podkreślał, że nie w każdym meczu granie wyrafinowanej piłki przynosi dobre efekty. -Resovia to nie jest słaby zespół. Jeżeli ktoś myśli, że nasze mecze będą wyglądały tak, że będziemy stać cały czas na połowie rywala i że rywal nie będzie dochodził do żadnych sytuacji, to jest w błędzie. Nikt za dwa tygodnie nie będzie pamiętał stylu. Czasem trzeba zastosować proste środki, zamiast bawić się w koronkowe rozwiązania, które niczego dobrego nie przyniosą – przekonywał krakowianin, wygłaszając taktyczny manifest kompletnie przeczący obiegowej opinii o jego poglądzie na futbol.
Trener skomentował także wpływ nieobecności Pirulo na przebieg spotkania. -Na pewno jego nieobecność była widoczna. Kiedy na boisku jest Pirulo to nasza gra wygląda zupełnie inaczej. Nie można układać gry pod jednego zawodnika, bo można słono za to zapłacić. Uważam jednak, że w naszym zespole jest wielu innych piłkarzy, których brak byłby widoczny – zakończył Stawowy.
Nie ulega wątpliwości, że biało-czerwono-biała część Łodzi to akurat miejsce, w którym wyjątkowo dobrze rozumieją, jakie zagrożenia niesie ze sobą układanie gry zespołu pod jednego zawodnika.
Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport