W hicie Fortuna 1 Ligi ŁKS będzie musiał radzić sobie bez sześciu zawodników zarażonych koronawirusem, zawieszonego Samu Corrala, kontuzjowanego Jana Sobocińskiego, a także ukaranego czerwoną kartką Wojciecha Stawowego. Trener biało-czerwono-białych przekonuje, że pomimo tej trudnej sytuacji jego piłkarze zaprezentują dyscyplinę taktyczną, konsekwencję i odpowiedzialność, której tak zabrakło w meczu z Miedzią Legnica.
Po meczu z Miedzią Stawowy ostro krytykował swoich piłkarzy za brak odpowiedzialności. Sam także nie był jednak w stanie utrzymać nerwów na wodzy i musiał udać się na trybuny po tym, jak sędzia Patryk Gryckiewicz pokazał mu czerwoną kartkę. Podczas konferencji prasowej przed meczem z Termalicą trener łodzian odniósł się do tej sytuacji. -Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w mojej trenerskiej karierze dostał czerwoną kartkę. To była ewidentnie moja wina, nie powinienem był się tak zachowywać. Na ławce godnie zastąpią mnie Marcin Pogorzała, Roland Thomas i Jacek Janowski, więc nie boję się o to, że moja nieobecność wpłynie na postawę drużyny. Zawodnicy wiedzą, co mają robić. Na pewno będę mocno przeżywał to spotkanie – bardziej niż wtedy, kiedy jest się na ławce, bo wtedy można grać razem z zespołem – powiedział Stawowy.
Przed ŁKS-em prawdopodobnie jeden z najważniejszych meczów w sezonie. Stawowy zapowiada, że piłkarze zaprezentują w nim dyscyplinę taktyczną i konsekwencję. -W ostatnich czterech spotkaniach mnożyły się błędy indywidualne, które przekładały się później na zły wynik. Zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedyś taki moment może przyjść. Piłkarze są tylko ludźmi. Każdy popełnia błędy, ale w naszym przypadku ważne jest to, żeby te błędy eliminować i nie powtarzać ich w następnych spotkaniach. Trudne momenty mają nas scalać, a nie deprymować. Zawodnicy w ŁKS-ie są zaawansowani zarówno pod względem technicznym, jak i taktycznym i myślę, że jutro w naszej grze będzie widać dyscyplinę taktyczną, konsekwencję i odpowiedzialność, do której miałem wiele uwag po ostatnim meczu z Miedzią Legnica – zaznaczył.
Przed sobotnim meczem po raz pierwszy w tym sezonie to nie ŁKS jest wskazywany jako faworyt. Czy to dobra wiadomość dla zespołu? -Nie wiem. Po prostu nigdy nie podchodziliśmy do meczów w ten sposób. Nawet, gdy byliśmy liderem tabeli nie myśleliśmy przed którymkolwiek ze spotkań o tym, że jesteśmy faworytami. Oczywiście patrząc na tabelę można snuć różne spekulacje, ale ta liga już wielokrotnie pokazała, że faworyt wcale nie musi wygrywać, a to, że ktoś zajmuje dziś pierwsze miejsce wcale nie oznacza, że będzie je zajmował także na koniec sezonu – zakończył trener ŁKS-u.
Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport