Piłkarze ŁKS-u podarowali trzy punkty Stomilowi Olsztyn.
Marcin Pogrzała nie mógł wystawić takiego samego składu jak w meczu z Puszczą. Ze względu na zawieszenie za kartki pauzować musieli Maciej Dąbrowski i Maciej Wolski. Ich miejsce zajęli Mieszko Lorenc i Javi Moreno. Również Adam Marciniak, który w ostatnich spotkaniach spisywał się słabo usiadł na ławce, a jego miejsce zajął Bartosz Szeliga. W kadrze nie znalazł się Maciej Radaszkiewicz, który wystąpił w drużynie rezerw. Zamiast niego, rolę zmiennika Samuela Corrala miał pełnić Stipe Jurić.
ŁKS zaatakował już w pierwszej minucie. Ricardinho, w 30. sekundzie spotkania oddał celny strzał głową, ale piłkę, bez problemów złapał Kacper Tobiasz, młody bramkarz Stomilu wypożyczony z Legii. Ełkaesiacy nie zrażali się tym i dalej próbowali groźnych strzałów. Przeciwnik zacieśnił szyki obronne, więc łódzki zespół z ataku pozycyjnego przeszedł na grę dośrodkowaniami.
W 11. minucie ŁKS miał rzut wolny. Michał Trąbka prostopadle podał do Pirulo. Hiszpan wpadł w pole karne, efektownie się zakręcił i… stracił piłkę. Skrzydłowy mógł naprawić swoje błędy. Mateusz Bąkowicz oddał świetny strzał z dystansu, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Dopadł do niej Pirulo i nawet udało mu się umieścić ją w bramce, ale wcześniej był na spalonym.
Po pół godziny gry optyczną przewagę miał ŁKS. Niestety podopiecznym Pogorzały nie udało się tego w żaden sposób udokumentować. Znowu dały o sobie znać problemy z podejmowaniem decyzji. Kilka świetnych okazji do otwarcia wyniku miał Moreno, ale za każdym razem uderzał na bramkę za wcześnie. Równie dobrą okazję miał Trąbka, ale zamiast oddać strzał stracił piłkę. Łódzkim piłkarzom zdecydowanie brakowało pewności siebie.
Zawodnicy ŁKS-u po raz kolejny udowodnili, że są największym zagrożeniem dla nich są oni sami. W wydawałoby się niegroźnej sytuacji piłka odbiła się od obrońcy i wyszła na rzut rożny. Po zamieszaniu piłka wyszła poza pole karne i nie wiedzieć czemu spadła pod nogi niepilnowanego Patryka Mikity, który wyszedł sam na sam i mocnym strzałem przy słupku dał Stomilowi prowadzenie. Chwilę później sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.
Przez pierwsze dziesięć minut drugiej połowy nie było widać różnicy między zespołem ze strefy spadkowej, a kandydatem do awansu. Chociaż ełkaesiacy próbowali atakować, obrona Stomilu w porę stopowała każde zagrożenie. Olsztynianie próbowali kontr, ale na szczęście na posterunku był Nacho Monsalve. Najgorzej na boisku radzili sobie Moreno i Corral, w dużej mierze przez ich nieudolność łodzianie nie byli w stanie wyrównać.
Stomil wychodził z groźną kontrą, ale akcję nieprzepisowo przerwał Monsalve. Po konsultacji z VAR-em sędzia dopatrzył się zagrania ręką i wyrzucił Hiszpana z boiska. Ełkaesiacy nie dość, że przegrywali to jeszcze stracili zawodnika. W pojedynku z ligowym słabeuszem, łódzka drużyna wyglądała na kompletnie zagubioną.
Nowy trener ŁKS-u postanowił zareagować. Na boisku pojawili się Antonio Dominguez, Stipe Jurić i Adam Marciniak. Niestety nie dali drużynie potrzebnego impulsu. Nie wiedzieć czemu, Pirulo w dogodnej sytuacji zamiast podawać do Chorwata spróbował dryblingu i stracił piłkę.
Chociaż Mieszko Lorenc przez godzinę był pewnym punktem łódzkiej defensywy, współpraca z Marciniakiem nie wyszła mu na dobre. Młody stoper stracił pewność siebie i pozwalał zawodnikom na coraz więcej.
Ełkaesiacy na 20. minut przed końcem meczu stracili trenera. Sędzia, za zachowanie przy linii pokazał Pogorzale czerwoną kartkę. Trudno dziwić się, że trener był zirytowany, skoro jego podopieczni grali tak słabo. Pokaz niemocy, ełkaesiacy dali podczas rzutu wolnego. Pirulo podszedł do piłki, wziął rozbieg i z 20. metrów trafił w mur. Skrzydłowy, wybrany najlepszym graczem Fortuna 1. Ligi sezonu 2020/2021 był cieniem samego siebie. Ciągle tracił piłki, był samolubny, nie pomagał przegrywającej drużynie. Na drugim biegunie był Dominguez. Pomocnik, chociaż nie był w najlepszej formie fizycznej dawał z siebie wszystko i oddał najgroźniejszy strzał na bramkę olsztynian.
Drugi celny strzał ełaesiacy oddali w 85. minucie. Po nieudanym dośrodkowaniu Moreno piłka spadła na głowę Pirulo, który trafił w bramkarza.
Stomil upokorzył ŁKS na pięć minut przed końcem spotkania. Po rzucie wolnym, do piłki znowu dopadł Mikita, który wspaniałym, mocnym strzałem po raz drugi pokonał bramkarza. Jakby tego było mało, łodzianie nie otrząsnęli się po stracie bramki. To drużyna z Olsztyna dominowała i szukała okazji na trzeciego gola.
Bez pomysłu, bez ofensywy, z masą niedokładności i nerwów, pierwsza porażka ełaesiaków w 2022 roku stała się faktem. Przed nimi ważne mecze z Resovią i Miedzią Legnicą, ale z taką grą o awansie można zapomnieć. Szkoda tylko czterech tysięcy kibiców, którzy sobotnie popołudnie spędzili na stadionie Władysława Króla.
ŁKS – Stomil Olsztyn 0:2 ( 0:1)
0:1 Mikita 45.
0:2 Mikita 85.
ŁKS: Kozioł – Bąkowicz (83. Kowalczyk), Lorenc, Monsalve, Szeliga (87. Wszołek) – Kuźma (62. Dominguez), Ricardinho (62. Marciniak), Trąbka – Pirulo, Corral (62. Jurić), Moreno.
Stomil: Tobiasz, Reiman , Straus , Tymosiak (90. Tecław), Żwir , Moneta (80. Czajka) , Simba, Lafrance , Toporkiewicz (67. Fundambu), Kisiel (67. Sobol), Mikita (90. Szramka)
żółte kartki Moreno, Corral – Stawski (trener), Żwir, Kisiel, Tymosiak, Mikita, Simba
czerwone kartki: Monsalve, Pogrzała (trener)