Sześć goli w meczu beniaminka. Szkoda, że tylko dwa ŁKS-u.
ŁKS zmienił trenera przed meczem z Pogonią Szczecin. Łodzian w meczu z czwartą drużyną poprzednich rozgrywek, beniaminka poprowadził Marcin Matysiak. To trener, który swój warsztat szlifował w rezerwach zespołu z al. Unii. Wywalczył z nimi dwa awanse.
Ukochaną drużynę zostawił na szczeblu centralnym, w drugiej lidze. Najpierw pełnił rolę asystenta w sztabie Piotra Stokowca, a gdy szkoleniowiec został zwolniony dostał szansę na prowadzenie seniorów klubu z al. Unii.
Zaczął od zmiany ustawienia. Postawił na formację z trzema pomocnikami, w tym jednym, defensywnym i trzema napastnikami. Mimo powrotu do ustawienia, w którym ełkaesiacy grali w poprzednich latach, Matysiak dokonał tylko jeden zmiany personalnej. Thiago Ceijas zastąpił Adriena Loveau.
ŁKS mógł przegrywać zanim minęła jeszcze pierwsza minuta spotkania. Kamil Grosicki mocno uderzył, strzał sparował Aleksander Bobek, ale piłka spadła pod nogi zawodnika Pogoni. Eftimis Kolouris nie trafił do pustej bramki, łodzianie mieli sporo szczęścia.
I znowu zawiódł Pirulo. Hiszpan dostał doskonałe podanie od Kaya Tejana, ale nie trafił w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Pogoń szybko skarciła beniaminka. Szczecinianie przenieśli grę na połowę ełkaesiaków.
Rafał Kurzawa pięknie uderzył zza pola karnego. Oddał strzał spod kolana, piłka skręciła w locie i oszukała Aleksandra Bobka. Nie minął nawet kwadrans, a ełkaesiacy już musieli odrabiać straty. Były reprezentant Polski zawodził. Po meczu z Zagłębiem Lubin został wygwizdany przez fanów. Wystąpił w dwudziestu meczach i nie strzelił gola. Na bramkę czekał od października 2021. No to przełamał się na ŁKS-ie….
Współpraca Hiszpanów, niby układała się obiecująco, ale nic z niej nie było. Ramirez podał prostopadle do Pirulo, ale Hiszpan nie zdołał opanować piłki. LKS grał odważnie, ale bardzo naiwnie. A Pogoń miała coraz więcej okazji do kontry.
Pierwszy celny strzał, podopieczni Matysiaka oddali na dziesięć minut przed końcem pierwszej odsłony gry. Tejan przejął podanie obrońców szczecinian, pobiegł sam i w akcie rozpaczy uderzył na bramkę. Klebaniuk nie miał żadnych problemów ze złapaniem strzału.
Zawiódł Dani Ramirez. Hiszpan w 2024 roku nie pokazał nic, oprócz brzydkiego gestu w derbach Łodzi. Próbował sprytnych podań do skrzydłowych, ale to tylko cień zawodnika, który dał ŁKS-owi awans w 2019 roku.
Gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie jeszcze przed końcem pierwszej partii. Obrońców ŁKS-u zgubił Kamil Grosicki. Podał do Vahana Bicachcjana, który uderzył zbyt wysoko.
Zawodzili ofensywni piłkarze. Tejan zachowywałby się, jakby mecz z Pogonią był jego prywatnym szoł, w którym może chwalić się ofensywnymi sztuczkami. Pirulo nie był. Balić się starał, ale nie miał nawet okazji by sprawdzić bramkarza Pogoni.
– Musimy ryzykować. Nie wychodzi nam nic. Teraz chcemy pokazać, że jesteśmy odważni. W meczu z Pogonią będziemy jeszcze walczyli o trzy punkty – odgrażał się w przerwie Marcin Flis.
Ramirez odpracował swoje winy minutę po rozpoczęciu drugiej odsłony gry. Piłka spadła pod nogi Hiszpanowi, popisał się świetnym dryblingiem, przymierzył i pokonał Klebaniuka mocnym strzałem z bliska.
W pierwszej połowie to był naprawdę ładny mecz do oglądania. Już w drugiej partii, zrobiła się z niego typowa młócka. Tejan był Tejanem i zapominał, że w piłce nożnej oprócz strzału i dryblingu istnieje taka opcja jak podanie. Bartosz Szeliga przeciągał dośrodkowania, a Balić bardzo się starał, ale nie pokazał nic, co odróżniłoby go od Patryka Bryła. Obu panów cechuje szybkość, wysokie umiejętności techniczne i nic więcej.
Podobał nam się Rahil Mammadov. I znowu, przez godzinę grał naprawdę imponująco, a przy drugim golu dla Pogoni ustawił się źle i piłka wpadła do bramki Aleksandra Bobka, po tym jak odbiła się od buta Azera. Uderzał świeżo wprowadzony na boisko Alexander Gorgon.
Matysiak miał dosyć Pirulo. Naprawdę nie chcemy się znęcać nad Hiszpanem, bo ma zasługi dla ŁKS-u, ale jak śpiewał Perfect: “trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”… Jego miejsce zajął Piotr Janczukowicz. Nowy trener beniaminka postawił na ofensywę, bo wraz z młodym skrzydłowym wprowadził na boisko Engjela Hotiego.
A Pogoń zabiła mecz. Kamil Grosicki uderzył z dystansu, piłka odbiła się od pechowego Mammadova i spadła pod nogi Gorgona. Austriak cieszył się z drugiego gola.
Ale to było za mało upokorzeń ŁKS-u. Zaczęło się od głupiej straty łodzian. Sytuację próbował ratować Mokrzycki. Niestety, jak nie idzie, no to nie idzie. Podał pod nogi niepilnowanemu Grosickiemu (gdzie był Szeliga?!). Reprezentant Polski strzelił sobie gola jak na treningu. Łodzianie z meczu na mecz są coraz gorsi. A zostało jeszcze tyle kolejek…
Matysiak na dziesięć minut przed końcem dał szansę swojemu podopiecznemu. Antoni Młynarczyk pojawił się na boisku. Przy pierwszym kontakcie z piłką uderzył na bramkę. I cieszył się z gola. To debiutanckie trafienie młodego skrzydłowego. Mimo niesprzyjających okoliczności, Młynarczyk może być dumny, bo wykazał się większym zaangażowaniem niż jego lepiej opłacani i bardziej doświadczeni koledzy. Na takich ludziach ŁKS powinien budować przyszłość. I to by było na tyle. Łodzianie grali naprawdę nieźle, ale przegrali jak zwykle. Nadziei już nie ma. Trzeba szykować się na pierwszą ligę.
Pogoń Szczecin – ŁKS 4:1 (1:0)
1:0 Kurzawa 12.
1:1 Ramirez 46.
2:1 Gorgon 63.
3:1 Gorgon 70.
4:1 Grosicki 82.
4:2 Młynarczyk 85.
Pogoń Szczecin: Klebaniuk – Koutris, Malec, Loncar (56. Borges), Wahlqvist – Kurzawa – Grosicki (86. Korczakowski), Gamboa, Przyborek (56. Gorgon), Bicachcjan – Kolouris (86. Paryzek)
ŁKS Łódź: Bobek – Durmisi, Flis, Mammadov, Szeliga – Ceijas (69. Hoti)– Balić (83. Młynarczyk), Mokrzycki, Ramirez, Pirulo (69. Janczukowicz) – Tejan
żółte kartki: Tejan, Hoti