Łódzki Klub Sportowy podchodził do meczu z Cracovią w nie najlepszych nastrojach. Łodzianie przegrali w ostatniej kolejce sromotnie 0:6 z Jagiellonią Białystok. Krakowianie również ostatniego czasu nie mogli zaliczyć do udanych. Do meczu z ŁKS-em na zwycięstwo czekali prawie dwa miesiące. Przed pierwszym gwizdkiem więc trudno było znaleźć wyraźnego faworyta tej rywalizacji. Spodziewaliśmy się zamkniętego meczu, o którego rezultacie przesądzą błyski geniuszu poszczególnych zawodników.
W porównaniu do poprzedniego spotkania z Jagiellonią doszło do czterech zmian w składzie ŁKS-u. Do jedenastki po krótkiej kontuzji wrócili Riza Durmisi i Michał Mokrzycki, który zastąpili kolejno Piotra Głowackiego i Adriena Louveau. Po raz pierwszy od dawna w składzie pojawili się też Dawid Arndt (uraz Aleksandra Bobka, lidera zespołu) i Kay Tejan. Marcin Matysiak, trener ŁKS-u, zdradził, że Bobek już spotkanie z Jagiellonią kończył z kontuzją. W tygodniu poprzedzającym starcie z Cracovią trwała walka o to, żeby młodzieżowiec ŁKS-u doszedł do pełni zdrowia, ale ostatecznie to się nie udało i w Krakowie nie znalazł się nawet w kadrze meczowej.
Już w drugiej minucie doskonałą okazję do strzelenia gola miał ŁKS. Świetnie w polu karnym z piłką odnalazł się Husein Balić, minął obrońcę Cracovii i wyłożył piłkę niekrytemu Engjellowi Hotiemu, ale Kosowianin trafił prosto w bramkarza. Już kilka chwil później po raz kolejny groźnie zrobiło się pod bramką gospodarzy, ponownie za sprawą Balicia. Tym razem szybciej interweniował Lukas Hrosso. Niemniej początek meczu w wykonaniu Austriaka pokazał, że będzie chciał się zrehabilitować za słabe w jego wykonaniu spotkanie z Jagiellonią. Kilka chwil później bardzo głupią żółtą kartkę obejrzał Hoti. Pomocnik ŁKS-u sfaulował piłkarza Cracovii w zupełnie niegroźnej sytuacji. Bylibyśmy zdziwieni, gdyby nie to, że to nie pierwszy i zapewne nieostatni taki faul Hotiego.
W trzynastej minucie Cracovia szybko rozegranym atakiem pozycyjnym przedarła się pod pole karne ŁKS-u, ale tę sytuację doskonałym wślizgiem Rahil Mammadov. To było pierwsze ostrzeżenie wysłane przez Cracovię ŁKS-owi, ale drugiego już nie było. Cracovia objęła prowadzenie po naprawdę składnej akcji. Każdy z łodzian, który próbował przerwać tę akcję gospodarzy był zdecydowanie spóźniony. Szczególnie nie popisali się Levent Gulen oraz Mammadov, którzy zostali ośmieszeni w tej sytuacji przez piłkarzy “Pasów”. Arndta płaskim strzałem pokonał Benjamin Kallman.
Później starał się odpowiedzieć ŁKS i prawie się to udało. Durmisi świetnie wrzucił na pole karne, a do dośrodkowania Duńczyka doszedł najwyższy w drużynie Mammadov. Azer jednak nie uderzył czysto piłki głową i futbolówka spokojnie wylądowała w rękach Hrosso. Później nadal rozgrywał ŁKS, ale podobnie jak we wrześniowym meczu pomiędzy tymi drużynami – nie był w stanie przedrzeć się przez zwartą defensywę “Pasów”. Jedynym piłkarzem ŁKS-u, który tworzył większe zagrożenie pod bramką Cracovii był Balić. Austriak biegał, starał się, wchodził w drybling, ale nie dostawał odpowiedniego wsparcia od partnerów z zespołu. I obraz gry w dwudziestu ostatnich minutach pierwszej odsłony znacząco się nie zmieniał. ŁKS był zdecydowanie częściej przy piłce, ale nie potrafił przełożyć tego na strzelone gole. W grze ełkaesiaków brakowało kropki nad “i”. Goście do przerwy mieli też aż trzynaście rzutów rożnych lub wolnych, ale z tego również nie wynikało. Słowem, gra ŁKS-u wyglądała przyzwoicie jedynie do pola karnego Cracovii. Potem pojawiała się szczelnie i nisko ustawiona linia obrony rywala, której Łódzki Klub Sportowy nie potrafił sforsować.
Po przerwie obraz gry się zbytnio nie zmienił. Cracovia się bronił, a ŁKS atakował i nadal był bardzo nieskuteczny. W 47. minucie doskonałą okazję w polu karnym rywala miał Dani Ramirez, ale Hiszpan zamiast trafić w bramkę, to trafił w interweniującego obrońcę “Pasów”. Po kilkunastu minutach przestoju w grze łodzian sfaulowany w polu karnym Cracovii został Piotr Janczukowicz. Nie była to łatwa sytuacja do oceny, bo sędzia Marcin Kochanek przez kilka minut oglądał tę sytuację na wozie VAR, ale finalnie zdecydował, że obrońca Cracovii nieprzepisowo potraktował napastnika ŁKS-u w polu karnym. “Jedenastkę” na gola pewnym strzałem w okienko bramki Hrosso zamienił Ramirez. To był szósty rzut karny wykonywany przez 31-latka w tym sezonie i szósty trafiony, co oznacza, że Ramirez ma stuprocentową skuteczność w tym fragmencie gry.
Kilka chwil po strzelonym golu jednak to właśnie skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie pod własną bramką Ramireza sprawiło, że Cracovia wyrównała. Piłkarz ŁKS-u zbyt długo holował piłkę, wykorzystał to Otar Kakabadze, który odebrał piłkę Hiszpanowi i potężnym strzałem pokonał Arndta. Ramirez do tego momentu grał naprawdę dobrze, dyrygował grą łodzian, ale błąd z 76 minuty będzie kładł się dużym cieniem na jego występie.
Po bramce Kakabadze Cracovia była bliska zdobycia trzeciej bramki, ale dwukrotnie świetnym refleksem popisał się w bramce ŁKS-u Arndt. Mówi się, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak było też w tym przypadku. W 87. minucie defensywa Cracovia się rozszczelniła i wykorzystał to ŁKS, który wyszedł z dynamiczną kontrą. Dobrą akcję ełkaesiaków zwieńczył potężny strzał chwilę wcześniej wprowadzonego na boisko Stipe Juricia, który nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi gospodarzy – 2:2. Do końca meczu już nic się nie wydarzyło i ŁKS zdobył swój czwarty punkt na wyjeździe w tym sezonie ekstraklasy.
Cracovia 2:2 ŁKS Łódź
1:0 – Kallman 19′
1:1 – Ramirez 73′
2:1 – Kakabadze 76′
2:2 – Jurić 87″
ŁKS: Bobek – Durmisi, Mammadov, Gulen, Dankowski – Mokrzycki, Hoti, Ramirez – Balić (Szeliga 87′), Janczukowicz (Młynarczyk 79′), Tejan
Cracovia: Hrosso – Olafsson, Skovgaard, Bitri, Hoskonen, Kakabadze – Rakoczy (Maigaard 62′), Sokołowski, Knap (Oshima 89′) – Makuch (Rózga 89′), Kallman
Żółte kartki: Sokołowski, Skovgaard, Rakoczy, Hoskonen, Hrosso – Hoti, Janczukowicz