Łódzki Klub Sportowy poinformował, że umowa z Tadejem Vidmajerem została rozwiązana za porozumieniem stron. Tym samym przedwcześnie dobiegł końca epizod, który dla byłego uczestnika europejskich pucharów i mistrza Słowenii musiał być wyjątkowo frustrujący.
Vidmajer jest wychowankiem NK Celje. Spędził w klubie ze środkowej Słowenii swoją całą (z roczną przerwą na wypożyczenie) karierę przed przyjściem do ŁKS-u. Długo budował pozycję w klubie, by ostatecznie zostać jego podstawowym zawodnikiem i zwieńczyć kilkunastoletnią przygodę z NK Celje zdobyciem mistrzostwa kraju. W ciągu siedmiu lat spędzonych w seniorskiej drużynie Celje rozegrał łącznie imponującą liczbę 206 spotkań. Zdobył w nich trzy bramki, a także zanotował jedenaście asyst.
Przyjście Vidmajera do ŁKS-u było elementem zimowej ofensywy transferowej łódzkiego klubu, która miała na celu m.in. uszczelnienie dziurawej defensywy. Lewy obrońca podpisał wówczas kontrakt obowiązujący do końca sezonu 2021/2022. Solidna (jak na warunki ostatniej drużyny PKO Ekstraklasy) karta dotychczasowej kariery Słoweńca, a także słowa samego Vidmajera (w wywiadzie, którego udzielił ŁKS TV tuż po podpisaniu kontraktu podkreślał m.in., że najlepiej czuje się w nowoczesnej, ofensywnej grze, a jednym z jego głównych atutów jest szybkość) pozwalały przypuszczać, że Vidmajer będzie solidnym wzmocnieniem składu ŁKS-u i dobrze wpasuje się w taktykę preferowaną wówczas przez Kazimierza Moskala, która wymagała od obrońców częstego i umiejętnego podłączania się do akcji ofensywnych.
Jak było w istocie? Cóż, Słoweniec z pewnością nie okazał się lekiem na całe zło dotykające defensywy ŁKS-u, ale potwierdził część swoich boiskowych atutów, wykazując się dodatkowo sporą walecznością i determinacją. Vidmajer zasłużył na miejsce w pierwszym składzie ŁKS-u i we wszystkich sześciu kolejkach rozegranych przed lockdownem wychodził na boisko od pierwszej minuty.
Początkowo wyglądało na to, że trzymiesięczna przerwa w rozgrywkach i zmiana trenera z Moskala na Stawowego nie zachwiały pozycją Vidmajera w kadrze ŁKS-u – w swoim debiucie na ławce trenerskiej biało-czerwono-białych Wojciech Stawowy wystawił go wszak w pierwszej jedenastce. Później Słoweniec dostał jeszcze od trenera jedynie 24 minuty w przegranym meczu z Jagiellonią Białystok i na tym przygoda lewego defensora z pierwszą drużyną ŁKS-u dość nieoczekiwanie i gwałtownie dobiegła końca. Vidmajer nie zagrał już choćby minuty ani w Ekstraklasie, ani w Fortuna 1 Lidze, lądując tak daleko od orbity zainteresowań Stawowego, że wkrótce okazało się, iż w hierarchii bocznych obrońców wyprzedził go nawet… środkowy pomocnik Maciej Wolski.
W tym sezonie Vidmajer grywał już jedynie w rezerwach. W 857 minutach spędzonych na czwartoligowych boiskach zdobył jedną bramkę i zanotował dwie asysty. Przed startem pierwszoligowego sezonu łódzka „Gazeta Wyborcza” spekulowała, że Słoweniec wzmocni kadrę Widzewa, jednak ten ruch nie doszedł ostatecznie do skutku.
Fot. Marian Zubrzycki