Przed meczem z Radomiakiem w Widzewie obowiązywało hasło: “wszystkie ręce na pokład”. Saida Hamulicia nie.
Z jego przyjściem do Widzewa, w lipcu ubiegłego roku, wiązano spore nadzieje. Co prawda Bośniak miał za sobą nieudane przygody we Francji, Holandii i Rosji, ale z Polski wyjeżdżał jako gwiazda ligi. W Stali Mielec na jesieni strzelił 9 goli i został sprzedany do Toulouse za około 2,5 miliona euro. Liczono, że w Widzewie wróci do formy sprzed wyjazdu zagranicę.
CZYTAJ TEŻ: Wielka wpadka Rafała Gikiewicza. “Boże drogi co za kiks”
Widzew wypożyczył go właśnie z francuskiego klubu do końca sezonu. Ale póki co nie był to dobry pomysł. Od tamtej pory Hamulić ma same problemy, także ze swojej winy. Dotychczas zagrał w dziewięciu meczach PKO Ekstraklasy (286 minut) i nie strzelił w nich gola. Zaliczył za to jedno trafienie w Pucharze Polski, w którym rozegrał dwa spotkania.
Bośniak grał tak mało m.in. dlatego, że zmagał się z kontuzjami. A to ręki (sam złamał kość, uderzają w nerwach w drzwi), a to kolana. Przejść musiał nawet zabieg. Niedawno też miał kłopoty i nie znalazł się w kadrze na mecz ze Śląskiem. Gdy grał, to miewał niezłe momenty, ale na pewno nie pokazał nic szczególnego. Jego wypożyczenie to więc niewypał.
W piątek Widzew grał z Radomiakiem. Zespół prowadził nowy trener Patryk Czubak. Obowiązywało hasło “wszystkie ręce na pokład”, bo sytuacja drużyny jest coraz gorsza. Celem Widzewa na ten sezon było zdobycie 50 punktów i zajęcie co najmniej 8. miejsca, a tymczasem trzeba bronić się przed spadkiem. Każdy punkt jest teraz na wagę złota. I w Radomiu widzewiacy walczyli o nie. Niestety w 90. minucie stracili gola, który zabrał im dwa oczka. Trzeba zadowolić się punktem.
Hamulić nie pomógł w jego zdobyciu, bo w ogóle do Radomia nie pojechał. Po prostu nie zmieścił się w meczowej kadrze. Ale jest zdrowy, nic mu nie dolega.
– Ważne jest, by dbać o małe rzeczy, respektować zasady zespołu. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że coś może być nie tak: o czymś zapomnę, nie zrobię. Ale nie może być tak, że to się zdarza notorycznie – tłumaczył po meczu trener Czubak. – Zbyt dużo odczułem takich sygnałów, żeby pozwolić sobie na sytuację, w której nie będę pewny, że ktoś chce podążać z zespołem. Hamu usłyszał ode mnie dokładnie to samo. Dla mnie było bardzo ważne, by byli tu ludzie, którzy daliby się pokroić za wynik i myślę, że udało się takich wybrać.
Nie wiadomo, czy Czubak poprowadzi zespół także w meczu z Jagiellonią Białystok. Jeśli tak, to szanse na to, że zagra w nich Hamulić zapewne są małe. Wydaje się, że Bośniak może wrócić do kadry tylko u nowego trenera, który da wszystkim czystą kartę. Pytanie, czy tym razem 24-latek wykorzystałby szanse, a raczej, czy przestrzegałby zasad. Patrząc na historię jego kariery, to wątpliwe. Tak samo wątpliwe jest to, że Widzew po sezonie wykupi Hamulicia z Toulouse. Nieoficjalnie wiadomo, że umówiono się na kwotę 700 tysięcy euro. To niemal połowa tego, ile klub zarobił na sprzedaży jego rodaka, czyli Imada Rondicia do FC Koeln.
Hasło “wszystkie ręce na pokład” objęło za to Fabio Nunesa, odsuniętego właściwie od zespołu przez Daniela Myśliwca. Portugalczyk ani razu w tym sezonie nie był w meczowej kadrze, nie poleciał nawet na zgrupowanie do Turcji. Ale pensję, niemałą, pobiera cały czas. Jego kontrakt ważny jest do końca czerwca.
W podobnej, acz lepszej sytuacji, jest Noah Diliberto, który co prawda nie gra, ale na mecze zazwyczaj jeździł. Teraz Czubak postanowił, że obaj będą w kadrze. Nie zagrali głównie dlatego, że tak ułożył się mecz. – To nie było tylko moja suwerenna decyzja, bo rozmawiałem też z radą drużyny. Uznaliśmy, że warto dać szansę każdemu, dać każdemu tzw. carte blanche, przynajmniej na ten tydzień – wyjaśnił Czubak. – Rozmawiałem z Noahem i Fabio, czy chcą pomóc. Chciałem, byśmy skupili się na małych rzeczach, ale razem.
Trener Widzewa dodał, że tym razem nie wziął za to do kadry młodych: Pawła Kwiatkowskiego i Nikodema Stachowicza. – Z mojej perspektyw to nie jest moment, by młodzi z akademii dźwigali Widzew na plechach, chociaż boli mnie serce, bo wywodzę się z piłki młodzieżowej – powiedział Czubak. – Oni muszę mieć przestrzeń, by debiutować, by wchodzić na boisko w miarę komfortowych warunkach. Dźwigać powinni ci, którzy zarabiają poważne pieniądze. A oni takie zarabiają. Taki przekaz dostali ode mnie, chcieli się tego podjąć, więc szacunek dla nich. A Fabio ma jakość, może w innym wydaniu tego meczu podniósłby nasze umiejętności na boisku, stąd takie decyzje.