Kilka kępek murawy na ubitej ziemi. Na takim boisku ŁKS zagra najważniejszy mecz w rundzie.
W niedzielę ŁKS zagra najważniejszy mecz w marcu. Podopieczni Kazimierza Moskala zmierzą się z Ruchem Chorzów. Jeżeli wygrają, odskoczą reszcie ligowej stawki na pięć punktów. To będzie kluczowe spotkanie, które może zadecydować o awansie do ekstraklasy. Piłkarze i sztab szkoleniowy obu zespół ciężko trenują, w normalnych warunkach zapowiadałoby się jedno z najlepszych widowisk w tym sezonie ale…
Ale Ruch ze względu na to, że jego stadionu nie dopuszczono do rundy wiosennej Fortuna 1 Ligi, musiał wynająć obiekt w Gliwicach. Pojawiły się problemy, bo w umowie najmu zawarto punkt, przez który podczas meczów podwyższonego ryzyka, chorzowianie nie będą mogli przyjmować gości. Fani ŁKS-u mecz obejrzą w domu.
Czytaj także: Na tropie teorii spiskowych…
Murawa w Gliwicach jest w fatalnym stanie. Przekonał się o tym Lech Poznań, który zremisował z Piastem 1:1. Pojedyncze kępki trawy na ubitej ziemi sprawiły, że piłka skakała jak szalona. Nie da się przeprowadzić składnej akcji, gdy trudno ocenić gdzie wyląduje futbolówka po próbie podania.
To nie pierwszy mecz ŁKS-u na beznadziejnym boisku w tym roku. Ełkaesiacy przegrali na wyjeździe z Puszczą Niepołomice 0:1. Po meczu narzekali na stan murawy.
– Mamy swój styl, ale nie można wszystkiego zrzucać na murawę i otoczkę w Niepołomicach. Tak jak trener powiedział, pozwoliliśmy im grać w sposób w jaki czują się najlepiej – mówił Kamil Dankowski.
Pozostaje wierzyć w ŁKS. W końcu Ruch zagra na takim samym boisku. Nie należy spodziewać się porywającego meczu, pełnego goli. Z drugiej strony, ełkaesiacy naładowani pozytywną energią po zwycięstwie ze Stalą Rzeszów, powinni być w stanie przechylić szalę na swoją korzyść.