W poprzedniej kolejce w meczu ze Stalą Mielec na boisko w 87. minucie wszedł Adam Dębiński, 18-latek z Akademii Widzewa, który już zimą trenował z pierwszą drużyną i grał w sparingach. Niestety doznał kontuzji i na debiut w oficjalnym meczu musiał poczekać aż do teraz. To jego pierwszy występ w Widzewie w meczu o stawkę i oczywiście pierwszy w PKO Ekstraklasie. Na pewno zapamięta go już na zawsze.
W niedzielę dołączył do niego Mateusz Kempski. Kibice wiedzą o nim jeszcze mniej niż o Dębińskim, bo jego wejście do drużyny było ekspresowe. Dopiero w poprzednią niedzielę trafił bowiem do pierwszego zespołu i zagrał w wewnętrznej grze treningowej. Tydzień później grał już w PKO Ekstraklasie, w której też oczywiście debiutował.
CZYTAJ TEŻ: W Widzewie zagrał kolejny młodzieżowiec. Ale klub wciąż pod kreską
19-letni Kempski pochodzi z Radomska. Miał blisko do Częstochowy, więc tam trenował w juniorach Skry. Później trafił do rezerw GKS-u Bełchatów i w końcu zadebiutował w pierwszym zespole w eWinner 2 Lidze. W sezonie 2021/2022 zaliczył pięć występów, chociaż głównie wchodził na boisko w samych końcówkach spotkań. Przed tym sezonem ściągnięto go do Widzewa, ale oczywiście do drużyny rezerw, która gra w czwartej lidze. W niej rosły (191 cm) napastnik strzela sporo goli: w dziewięciu występach zdobył 9 bramek, m.in. zanotował dwa hat tricki. Kilka dni temu, po wspomnianej grze wewnętrznej, Widzew zgłosił go do rozgrywek PKO Ekstraklasy. W niedzielę Kempski wszedł na ostatnie minuty. Zmienił Jordiego Sancheza, który teraz jest jego głównym konkurentem do gry.
– Podoba mi się jego mentalność, nastawienie. Gdy na treningach zwraca mu się na coś uwagę, to on rozumie, co się do niego mówi. Ma też własne wnioski i to mi się spodobało – tłumaczy Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa. – Oczywiście zasłużył na miejsce w kadrze także ze względu na postawę na treningach, przez gole, jakie zdobywał. Piłka szuka go w polu karnym, chociaż ja nie lubię tego stwierdzenia. On jej szuka. Pokazał się z dobrej strony, a akurat zrobił się wakat w ataku, nawet na treningach, po tym, jak Łukasz Zjawiński został przesunięty na skrzydło. Będzie rywalizował z Jordim.
Trener Widzewa nie bał się wprowadzić Kempskiego na boisko, chociaż wynik cały czas był sprawą otwartą. Gdy w Mielcu wpuszczał Dębińskiego, było 3:0 dla Widzewa i nic złego nie mogło się już zdarzyć. Teraz Niedźwiedź liczył być może na „szczęście debiutanta”. Niestety 19-latek nie doczekał się swojej okazji, ale po raz pierwszy zagrał przy ponad 17-tysięcznej widowni. – To było wielkie wydarzenie dla niego móc zadebiutować na naszym stadionie. To na pewno niesamowite przeżycie, ale to dopiero początek – podkreśla trener Widzewa.
Niedźwiedź dotychczas nie stawiał zbyt chętnie na młodzieżowców. Można nawet było odnieść wrażenie, że gdyby przepisy na to pozwalały, to w Fortuna 1 Lidze mieliby o wiele mniejsze szanse na grę. Zresztą Kacpra Karaska, Bartosza Guzdka i Radosława Gołębiowskiego, który regularnie występowali w poprzednim sezonie, teraz w kadrze już nie ma, bo zostali wypożyczeni. W obecnych rozgrywkach już w PKO Ekstraklasie młodzieżowcy muszą przez cały sezon uzbierać 3000 minut. Na razie są znacznie poniżej średniej i trzeba to będzie kiedyś nadrobić, albo zapłacić kary. Teraz Niedźwiedź ma kilku kolejnych młodych piłkarzy do wyboru, wszystkich z Akademii Widzewa, co bardzo cieszy.
CZYTAJ TEŻ: Piłkarz Widzewa błysnął w reprezentacji, ale klub może go stracić
Oprócz Dębińskiego i Kempskiego na swoje szanse czekają kolejni piłkarze. Filip Zawadzki debiutował w pierwszym zespole w poprzednim sezonie (też grał kilka minut). Teraz musi poczekać na szansę. – Dopiero skończył brać antybiotyk. Nie jest przygotowany do wysiłku. Nawet w grze kontrolnej nie był w stanie na dużej intensywności biegać dłużej niż 15 minut. Musi się odbudować fizycznie i wtedy będziemy mogli rozmawiać o powrocie do pierwszej drużyny – tłumaczy Niedźwiedź.
Następny w kolejce jest teraz Ignacy Dawid, który z Widzewa przeniósł się do Legii Warszawa, ale w lutym wrócił do łódzkiego klubu. Na początku września został zgłoszony do rozgrywek PKO Ekstraklasy. Ten 19-letni pomocnik był w kadrze na mecz ze Stalą, ale debiutu jeszcze się nie doczekał. – Był blisko i można się spodziewać, że jeśli dalej będzie tak pracował, to dostanie szansę debiutu – zapewnia Niedźwiedź.